Strategia współpracy przeciwko konfrontacji


Kolejny już raz Chiny apelują do Amerykanów o to, że „stabilizacja stosunków chińsko-amerykańskich leży również w interesie USA„. I choć twierdzi się, że stosunki chińsko-amerykańskie od początku drugiej kadencji Donalda Trumpa mają łagodny początek to jednak zaczęły się tworzyć małe pęknięcia, a jak wiadomo w dyplomacji każde słowo jest ważne i może zaważyć na fundamentach wzajemnych relacji. Amerykanie bowiem usunęli sformułowanie, że nie popierają niepodległości Tajwanu, a także podkreślają oni deficyt handlowy z Chinami oraz obawy amerykańskich firm dotyczące Chin.

Negatywne skutki konfrontacji

Okazuje się, że Amerykanie cały czas proponują konfrontację zamiast współpracy, demonizując Chiny jako największe zagrożenie. Chiny podkreślają, że to tylko dowodzi tego jak ważne są właśnie stabilne stosunki obydwu krajów, choć Trump chciałby wywalczyć sobie lepsze warunki nie robią sobie przy okazji krzywdy. Co ciekawe, jak udowadniają chińscy analitycy, polityka konfrontacyjna nie służy wcale tym, którzy poprzez zakłócanie wzajemnej wymiany, przy pomocy nowych ceł mieliby z tego powodu osiągać zyski oraz strategiczne przewagi. Okazuje się, że w 2018 roku 90 proc. kosztów taryf wprowadzonych przez Amerykę ponieśli amerykańscy konsumenci oraz firmy. Tak samo obecne podwyżki taryf uderzą głównie w amerykańskie gospodarstwa domowe. A przecież nie trzeba się wcale konfrontować jak twierdzą Chińczycy, a wykorzystać ogromne możliwości chińskiego rynku. Szczególnie że 53 proc. amerykańskich firm chce zwiększyć inwestycje w Chinach w tym roku. Chińczycy podsumowują to, że tylko utrzymanie stabilności w relacjach amerykańsko-chińskich pozwoli utrzymać globalną stabilność.

Odrzucić mentalność gry o sumie zerowej

Do tego „prezydent USA Donald Trump podpisał w piątek memorandum nakazujące komitetowi ograniczenie inwestycji z Chin, w tym Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkongu (SAR) i Specjalnego Regionu Administracyjnego Makau, w strategicznych sektorach USA, co wywołało sprzeciw i krytykę ze strony chińskich ekspertów”. Dawno więc już można się przekonać, że „koniec historii” miał tylko na celu promowanie po świecie symulakry podczas gdy przez ten czas możliwości Chin wzrosły do takiego stopnia, że Trump próbuje zawracać to co jest nie do zawrócenia. Chińczycy ostrzegają, że takie praktyki mogą przynieść odwrotny skutek, bo ograniczą innowacyjność w kluczowych gałęziach przemysłu amerykańskiego, podważyć uczciwą konkurencję oraz przynieść właśnie odwrotny skutek do zamierzonego. Czy tak ma wyglądać to co miało się nazywać wiecznie istniejącą na świecie „demokracją liberalną”? A jeśli Chińczycy piszą, że „mentalność gry o sumie zerowej

przy której upierają się cały czas Amerykanie może doprowadzić do problemów opisanych wyżej to przecież uwzględniając logikę, o której pisali także chińscy analitycy pozostałoby dla dobra globalnych stosunków handlowych uwzględnić przez Trumpa zasadę „win-win”. Gdyż jak powiedział Gao Lingyun, ekspert z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych w Pekinie: „technologia nie zna granic„, wzywając USA do współpracy z Chinami w celu wykorzystania ich odpowiednich przewag komparatywnych dla obopólnych korzyści. „Jednostronne ograniczenia doprowadzą jedynie do powielania wysiłków i nieefektywnego rozwoju”. Czy jednak Ameryka trumpowska jest w stanie porzucić starą, zatęchłą filozofię ucząc się na starych błędach, że „wojny handlowe” uderzą w samych uderzających?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post