6 marca Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił zmiany w kodeksie karnym dotyczące rozszerzenia ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści. Za nowelizacją głosowało 238 posłów, a przeciw było 201 posłów. Teraz będzie można karać z powodu dodatkowych przesłanek wskazujących na to, że ktoś stosuje wobec kogoś innego „mowę nienawiści”. „Do przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej i bezwyznaniowości Sejm dodał wiek, płeć, niepełnosprawność i orientację seksualną”.
Trudność ze zdefiniowaniem
Samo jednak pojęcie „nowy nienawiści” jest trudne do zdefiniowania i słuszne mogą być zastrzeżenia wysuwane podczas debaty w sejmie posłów PiS oraz Konfederacji że wprowadzenie takiej nowelizacji może być ograniczeniem „wolności słowa”, a sama nowelizacja może być okazją do poszerzenia grup, na których temat nie będzie się można wypowiadać, a sam problem z definicją mowy nienawiści może powodować arbitralność decyzji sądów w takich sprawach. „Mowa nienawiści (ang. hate speech) jest zjawiskiem, które polega na używaniu języka w celu rozbudzenia, rozpowszechniania czy usprawiedliwiania nienawiści i dyskryminacji, jak również przemocy wobec konkretnych osób, grup osób, przedstawicieli mniejszości czy jakiegokolwiek innego podmiotu będącego na celowniku danej wypowiedzi. Ale ze względu na przyjmowanie przez nią różnych form istnieje trudność w jej zdefiniowaniu. Niektórzy w związku z tym przyjmują definicję Rady Europy, z tymże ta definicja jeszcze bardziej zawęża obszar niż nowelizacja ustawy w polskim sejmie. Wedle tej definicji mowa nienawiści to „wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm”.
Ideologizacja definicji oraz wybiórczość
Jako że Amerykanie ogłosili, że przez wiele lat USAID finansowało różne inicjatywy, związane choćby z ideologią LGBT to nasuwa się od razu wniosek, że istnieje zagrożenie tym, że sądy będą mogły ścigać kogoś za samą krytykę środowisk, które były suto wspierane dotacjami z zagranicy, czemu choćby na Węgrzech kazał się przyjrzeć sam Victor Orban. A jako że to pojęcie dominuje wśród środowisk popierających zarówno środowiska LGBT, krytykujących Kościół Katolicki, wyśmiewających polską tradycję czy też wypowiadających się często pogardliwie wobec Rosjan, to istnieje obawa że sądy będą bardzo wybiórczo stosować karanie osób z takiego artykułu, gdyż istnieje przecież powszechne przyzwolenie na chociażby odczłowieczanie mieszkańców Rosji czy Białorusi ale i tych, którzy mają w Polsce poglądy niezbieżne z tymi, które obowiązują w mainstreamie i wtedy przecież także grozi komuś takiemu coś co mogłoby zostać zaliczone do „mowy nienawiści” z tymże patrząc na zakres przesłanek które się w niej zawierają nie obejmuje ona poglądów politycznych. Przez wiele lat obrażano także ludzi należących do różnych grup zawodowych jak górnicy czy rolnicy, wyzywając ich od „nierobów” czy „bandytów”, co było skutkiem napuszczania na siebie ludzi. Jednakże próżno szukać w nowelizacji ustawy ochrony przed „mową nienawiści” osób ze względu na status zawodowy. A to wszystko pozwala postawić wniosek o to, że ideologizacja całej definicji i idące za tym tworzone prawo grozi wybiórczym stosowaniem tego prawa przez sądy, które mogą w przyszłości skazywać ludzi za krytykę, luźne wypowiedzi, które mogą nawet przybierać formę dowcipu, a realne problemy będą się pogłębiać, a dla odwrócenia od nich uwagi będzie się ścigać za słowa.