Obydwa państw podpisały pakt bezpieczeństwa 6 grudnia 2024 roku, a więc niejako było to zbieżne z wyborami w Stanach Zjednoczonych, co pokazuje że obydwa kraje wiedząc, że można spodziewać się gwałtownych zmian lepiej aby w związku z tym wykorzystać ten moment i zacieśnić swój sojusz, który inni nazywają roboczo „wpychaniem Białorusi w objęcia Rosji”. Tym czasem pokazuje to podmiotowość władz państwa białoruskiego, które samo udowadnia, że po wyborach w 2020 roku nie może zwyczajnie ufać już Zachodowi, a do tego aby być może zapobiec także ewentualnym zamieszkom w 2025 roku zdecydowali się wyprzedzić wszystko i tenże pakt bezpieczeństwa podpisać.
Rozszerzenie parasola ochronnego
Kolejno obydwaj prezydenci podpisywali ratyfikowanie tego paktu. Putin zrobił to 28 lutego, natomiast Aleksander Łukaszenko 4 marca. Rozszerza on parasol nuklearny nad Białorusią i pogłębia integrację wojskową obydwu krajów. Oznacza to, że rosyjska broń jądrowa może zostać użyta przeciwko państwu agresorowi – nawet temu, które samo nie posiada takowej broni. Zbiegło się to w czasie z anulowaniem pożyczki wobec Białorusi w kwocie 800 mln dolarów rosyjskich. Opozycjonista Paweł Łatuszka twierdzi, że jest to spłata długu suwerennością kraju, ale raczej można taką wypowiedź odczytywać jako bezsilność związaną z tym, że Łukaszenko od 30 lat nie pozwala na to aby wpływy Zachodu zmieniły wektory polityki białoruskiej. Sama zaś kwota pożyczki jest niewielka w porównaniu z zadłużeniem krajów zachodnich. Do tego okazuje się że ten pakt bezpieczeństwa ma swój artykuł 5, który mówi o utworzeniu rosyjskich baz wojskowych na terytorium Białorusi oraz stacjonowanie tam wojsk tego kraju w celu zapobiegania i odpierania aktów agresji.
Białoruś zaprasza do stołu Rosję, Ukrainę i Stany Zjednoczone
Władze Białorusi są także gotowe po raz kolejny uczestniczyć w rozmowach dotyczących zakończenia działań wojennych na Ukrainie. Cała Europa proponuje nowe zbrojenia, przepalanie setek miliardów euro, a Białoruś nie pierwszy raz proponuje pokój. To znamienne już nie pierwszy raz. Łukaszenka zaproponował to 4 marca w udzielonym wywiadzie. Łukaszenka wyraził uznanie dla prezydenta Trumpa, który wstrzymał pomoc wojskową dla Kijowa, a właśnie wtedy Łukaszenka wyszedł z inicjatywą rozmów. Powiedział, że od granicy z Ukrainą do Kijowa jest zaledwie 200 km, a to pół godziny samolotem. W udzielonym wywiadzie Mario Nawfalowi Łukaszenka powiedział do tego „Zapraszamy. Usiądziemy tutaj. Dojdziemy do porozumienia cicho, bez hałasu, bez krzyku. Więc powiedz Trumpowi: czekam na niego tutaj, razem z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem i Zełenskim. Usiądziemy i spokojnie będziemy negocjować. Jeśli chcesz zawrzeć umowę”. Więc jak to sie ma to wypowiedzi, że Trump z Putinem chcą podpalić rzekomo Europę, jeśli sami deklarowali chęć rozmów, do tych rozmów podżega dodatkowo Łukaszenka, a do przedłużania wojny podżega tylko… Europa.