„Morale”, „strategiczna porażka” czy też „pozycja negocjacyjna” to słowa-klucze obecne w dyskursie publicznym w ciągu ostatnich 3 lat. „Słabe morale” przypisywano jeszcze 3 lata temu wyłącznie armii rosyjskiej. Także podawano wtedy w propagandzie tylko liczbę ofiar po stronie rosyjskiej, tak jakby żołnierze ukraińscy byli niezniszczalni. Rosja miała na początku ponosić strategiczną porażkę, będąc zupełnie nieprzygotowaną do wojny na terenie, na który weszła, co zwiastowało zdaniem różnych specjalistów i ekspertów ich szybką klęskę oraz odzyskanie przez Ukrainę utraconych terenów, które Rosja włączyła do swojego kraju. A więc do Ukrainy miał wrócić Donbas, Ługańsk oraz Krym. Tym czasem po ponad 1000 dniach walk i zmianie władz w Waszyngtonie już od dawna nie ukrywa się, że sytuacja jest biegunowo odległa od początkowej wizji.
Problemy Ukrainy
Ogromnych problemów Ukrainy nie ukrywają ani wysocy rangą oficerowie tego kraju jak i Zachodu. Decyzja polegająca na wstrzymaniu informacji wywiadowczych dla Ukrainy była pomocna w rosyjskiej ofensywie, a mocno osłabiła pozycję negocjacyjną Żełeńskiego. To być może dlatego „przeprosił się” on z Trumpem, jak to określono przeżył „przykre przebudzenie” i ma zamiar spotkać się w Rijadzie w sprawie podpisania umowy surowcowej. Spotkanie będzie dotyczyło nie tylko podejścia pokojowego ale i przyszłego wsparcia. Tym czasem na froncie największym problemem są właśnie wspomniane wyżej „morale”. Z tymże mowa jest o morale wojsk ukraińskich, które muszą walczyć z Rosją bez swoich najlepszych systemów uzbrojenia z powodu działań Ameryki. Największy problem dotyczy okupantów znajdujących się w rejonie kurskim, którzy ucierpieli najbardziej z powodu braku dostępu do informacji wywiadowczych. To np. powoduje problem z zauważeniem zbliżających się rosyjskich samolotów. A to oznacza problem z ostrzeżeniem wojsk oraz ludności o zbliżającym się ataku lotniczym bądź rakietowym. Wiąże się to także z problemem dotyczącym ataku dalekiego oraz średniego zasięgu na cele rosyjskie.
Zachodni partnerzy nie wystarczają
Źródło ze Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy twierdzi do tego, że Ukraina dodatkowo czuje się osamotniona gdyż zachodni partnerzy, którzy pomagali przetwarzać oraz odbierać informacje z satelitów w kwaterze głównej armii w Kijowie wyjechali. Niektóre agencje wywiadowcze z Europy pospieszyły z pomocą ale to jest niewystarczające dla Ukrainy, a do tego wymaga to czasu i nie wydaje się aby mogło to wszystko zrekompensować pomoc, która płynęła ze Stanów Zjednoczonych. Do tego dochodzi fakt, że nie wszyscy politycy ze znaczących europejskich krajów chcą wcale kontynuacji tego co dzieje się na Ukrainie. Jeden z brytyjskich ministrów powiedział już jesienią poprzedniego roku, że Żełeński odmawiał zaangażowania się w dialog z Rosją w pierwszych tygodniach po wprowadzeniu Nowego Porządku Światowego. Natomiast europejskie stolice nie wyrażają publicznie wątpliwości co do zdolności Żełeńskiego do negocjacji ale mówią o tym „szeptem i zamkniętymi drzwiami”. Możliwym jest, że te wszystkie przesłanki powodują, że Żełeński dodatkowo nielubiany przez część ekipy Trumpa uważającej, że musi on odejść musi powrócić do negocjacyjnego stołu ale pytanie czy powrót do niego oznaczać może zgodę na umowę dotyczącą minerałów w zamian za kolejną pomoc z Ameryki i przedłużanie tego konfliktu, czy też kolejną odmowę oraz nie pierwsze już odbijanie ukraińskiego przywódcy w stronę Europy aby nadal przeciągać całą sprawę bo jak widać spektakl trwa kolejny miesiąc, a na razie kończy się wszystko na przedstawieniach, które nie wnoszą za wiele do jakiegokolwiek zakończenia, które choćby mogło satysfakcjonować tych, którzy cały czas giną na rozległym froncie tej wojny.