Zielony nieład i obłuda


Coraz bardziej skompromitowanymi stają się całościowo struktury europejskie. Główną twarzą i symbolem kompromitacji poprzez korupcyjne praktyki staje się Ursula von der Leyen. Najpierw sugerowano jej związki z Pfizerem podczas okresu „pandemii”. Belgijski lobbysta Frederic Baldan złożył na nią skargę przed belgijskim sądem. Chciał uchylenia jej immunitetu w związku z tym, że wymieniała ona wiadomości tekstowe z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą. „Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen miała za pośrednictwem wiadomości SMS negocjować z szefem Pfizera przedłużenie kontraktu na dodatkowe dawki szczepionki”. Sprawa jak widać skończyła się niczym, a Ursula von der Leyen samozadowolona nadal szefuje niedemokratycznej instytucji, której członkowie nie są wybierani przez głosujących w wyborach do Europarlamentu obywateli krajów Unii Europejskiej.

Lobbing za pieniądze podatników

Jak się okazało, to nie było ostatnie słowo powiedziane przez Ursulę von der Leyen. Komisja Europejska staje się bezpieczną przystanią do tego aby wydawać publiczne pieniądze na to, na co sobie zażyczą brukselscy komisarze. Oficjalnie przeznaczona była w Komisji Europejskiej pula pieniędzy na politykę środowiskową i klimatyczną. Jak wiadomo, huczne zapowiedzi dotyczące walki z ociepleniem klimatu miały finalnie skończyć się tym, że za jakiś czas wszyscy mieliśmy osiągnąć „zeroemisyjność”, co wiązać miałoby się z ochłodzeniem, choć pozostawało zapytać się w jaki sposób miano by do tego doprowadzić, jeśli „zeroemisyjnością” przejmowała się tylko Europa, której liczba mieszkańców wynosi zaledwie kilkaset milionów obywateli. Bomba wybuchła gdy wyszło na jaw, że „Komisja Europejska przyznała, że z unijnych środków finansowane były organizacje pozarządowe, lobbujące na rzecz Zielonego Ładu”. Zdradzone poczuły się właśnie różne NGO-sy gdy Komisja Europejska oznajmiła, że nie zamierza dalej ich finansować. Pieniądze na lobbing były przydzielane z tzw. zielonych funduszy UE. Na zielone projekty miało być przeznaczonych 5,4 mld euro, a odbiorcami takich funduszy były chociażby WWF, Friends of the Earth czy ClientEarth. Istotą była afera, która wybuchła chwilę wcześniej, a zamieszaną w nią jest Franz Timmermans. Odpowiadał on za politykę środowiskowo-klimatyczną, a Komisja Europejska zamierała umowy z organizacjami pozarządowymi, które miały lobbować na rzecz zielonego ładu. „De Telegraaf przeanalizował zapisy umów i wynikało z nich, że ​​organizacjom ekologicznym wyznaczano nawet określone normy czy limity do wykonania -w zakresie przekonywania do strategii Zielonego Ładu członków Parlamentu Europejskiego, czy polityków z państw członkowskich UE”. Sam Timmermans nie zaprzeczył, że Komisja Europejska współpracowała z organizacjami w tej sprawie. To jednak nie koniec afery, bo po tej jednej wybuchła także druga.

Hejt na zlecenie

Modnym stało się w ostatnich latach określenie „hejtu”. Zazwyczaj przypisywano tą postawę politykom, którzy byli kategoryzowani przez „Europejczyków” jako „skrajna prawica”, gdyż byli przeciwnikami zarówno „rewolucji obyczajowej”, jak i tej energetycznej. Oraz ogólnie sceptycznie patrzyli na wszystkie te zjawiska nazywane ogólnie postępem. A przecież przeciwnicy słusznie zauważali, że „zielona rewolucja” oraz opłaty za emisje dwutlenku węgle generują ogromne koszty, które dotykały nie tylko gospodarstwa domowe ale i mnóstwo firm, które nie wytrzymywały ogromnych podwyżek, sięgających kilkaset procent i często nawet po 150 latach istnienia zmuszone były zamknąć interes. Także w związku z tym na wierzch wyszła afera, że Bruksela zapłaciła miliony organizacjom ekologicznym także aby prowadziły kampanie mające na celu oczerniać przeciwników politycznych oraz zagłuszać niewygodne głosy. Niemiecka Gazeta Express wskazała, że znów w to zamieszana była Ursula von der Leyen. Jak podaje tytuł „agitowała klimatycznie przeciwko krytykom”. Dotyczyło to konserwatywnych polityków oraz właśnie krytycznych głosów. „Wewnętrzne dokumenty wspominały już wcześniej o „współpracy” z organizacjami pozarządowymi, w ramach której uzgadniano, przeciwko komu należy lobbować. Teraz Bruksela po raz pierwszy przyznaje: Tak, zdarzały się takie przypadki – i tak, były problematyczne”. Do tego zalewie jedna trzecia organizacji pozarządowych ujawniła swoje przepływy finansowe? Czy tak wygląda ta europejska „transparentność i przejrzystość”? Czy raczej dostrzec można tutaj „zielony nieład i obłudę”? Niejasna pozostaje tutaj rola Ursuli von der Leyen i można znowu mieć obawy, że zarówno jej jak i Franzowi Timmermansowi nie spadnie z głowy włos.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post