Programowanie umysłów mieszkańców „wolne świata” polega na tym, że permanentnie od najmłodszego wieku urabia się człowieka do tego aby wierzył w rzekome bogactwo „lepszego” Zachodu, który jest przeciwieństwem rzekomo zacofanego wschodu, który musi nadrabiać zaległości po upadku nieefektywnych gospodarek, które charakteryzowały się niedoborami, ubóstwem, aż w końcu stwierdzono że najlepiej jest coś zbudować na tym, że wcześniej całość doprowadzi się do ruiny. Przypomina się także cały czas o tym, że pieniądze które się wydawało były „niczyje” tak jak gospodarka, która była upaństwowiona więc nie przejmowano się ani zdaniem obywateli, ani tym że kiedyś będzie trzeba oddać pożyczone także pieniądze. Taką narrację, próbowano wtłaczać do umysłów także Polaków, przypominając cały czas o długach Gierka, które przecież realnie, patrząc na dzisiejszy dług, były nie dość, że mniejsze, to jeszcze do tego zostały spłacone.
Cena „wolności od zasobów”
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oznajmiła na Światowym Forum Ekonomicznym w styczniu 2025 r. że „wolność od rosyjskich zasobów energetycznych ma dla Europejczyków wysoką cenę”. I tak oto okazało się, że tak jak zarzucano „dopłacanie” do gospodarki realnego socjalizmu, tak w tym przypadku kraje Unii Europejskiej przepłaciły za import energii 544 mld euro w latach 2022-2024. Wielu w amoku nie zwróciło uwagi na to, że rezygnacja z tanich rosyjskich surowców nie oznacza tego, że Amerykanie będą teraz pękać z dumy, że oto namówiły inne kraje do rezygnacji z „niemoralnej” ropy oraz gazu, tylko że zwyczajnie zarobią na tym, oferując swoje surowce energetyczne ale w droższej cenie. Oprócz nich zarobiła także Wielka Brytania, Norwegia nie należąca przecież do Unii Europejskiej oraz kraje Bliskiego Wschodu. Łączna strata gospodarek Unii Europejskiej przekroczyła 1,3 bln euro. Do tego stracili mocno na tym obywatele gdyż wszystkie te skutki rezygnacji z ropy oraz gazu z Rosji na rzecz droższych odpowiedników z innych krajów kosztowały ich łącznie 1,6 bln euro dochodu, co odpowiadało 6,3 proc. wynagrodzeń brutto w latach 2022-2024.
Europa frajerem świata
A do tego przecież dochodzi jeszcze ogromne zadłużenie Unii Europejskiej wynoszące 82 proc. PKB. Najgorsza sytuacja jest w Grecji, Włoszech, Francji, Hiszpanii czy Belgii. Zadłużenie ich przekracza 100 proc. PKB. Polska chociażby na koniec stycznia miała długu 1.657.285,6 mln zł, co oznaczało wzrost o 27.948,0 mln zł (+1,7%) w styczniu 2025 r. Jak widać, te 40 mld dol. gierkowskich były przy tej kwocie igraszką. Także w Niemczech mówi się o ruinie. Deficyt budżetowy bije rekordy. Jest on najwyższy od 1990 roku. Wzrost wydatków mocno wyprzedził wzrost dochodów. Do tego cała Europa okazała się bardziej hojna w pomocy Ukrainie. Od 2022 roku, do końca 2024 roku wydała łącznie 148 mld dol. na coś co i tak zdaniem wielu ekspertów jest nie do wygrania. A przecież w tle mamy pomysły Ursuli von der Leyen na to aby można było w najbliższych latach wydać na zbrojenia oraz zielone transformacje kolejne biliony euro. Przywoływane na początku praktyki powodujące w realnym socjalizmie niedobory oraz zadłużenie były czymś niewielkim w skali tego co obserwujemy w Europie. Przecież nie znany jest choćby przypadek w krajach Bloku Wschodniego aby uchwalano specjalnie ustawę, która by pozwalała jakiemuś krajowi zadłużać się bez ograniczeń. Jak widać nie zdążyli się już nauczyć tego od współczesnych Niemiec…