Relokacja a polskie lęki


Wielki poruszenie musiała wywołać w Polsce informacja o tym, że amerykańscy żołnierze mają opuścić osławioną Jasionkę. Uzasadnieniem dla tego posunięcia było oficjalnie uruchomienie NSATU (NATO Security Assistance and Training for Ukraine) „która będzie odpowiadała za koordynację dostaw uzbrojenia, amunicji i sprzętu wojskowego do Sił Zbrojnych Ukrainy, a także za szkolenie ukraińskich żołnierzy trwa proces przejęcia większej odpowiedzialności za wsparcie Ukrainy przez NATO”. Dla uspokojenia obawiających się opuszczenia polskiej sieroty Polaków zapewniono, że wojska zostały przeniesione w ramach relokacji do innych miejsc. „Zgodnie z zapowiedziami Sekretarza Obrony podczas wizyty w Polsce – liczba żołnierzy US stacjonujących w Polsce w różnych lokalizacjach (m. in. Poznań, Żagań, Powidz, Redzikowo, Bemowo Piskie itd.) nie zmienia się i wynosi około 10 tys„. Tak więc wszystko się zgadza, bowiem okupacja Polski nie zmniejszyła się ani o jednego okupanta. Chciałoby się powiedzieć do Polaków tytułem jednego z filmów – „Spokojnie to tylko awaria!”. A funkcje szkoleniowe mają przejmować inni sojusznicy.

Wycofamy się z Polski i Rumunii

A przecież te obawy nie muszą wcale być bezpodstawne gdyż jak podało „Do rzeczy”: „wysocy rangą urzędnicy Departamentu Obrony USA mają rozważać opcję wycofania nawet 10 tys. żołnierzy z Europy Wschodniej. Informację przekazała stacja NBC News, powołując się na sześciu proszących o anonimowość urzędników ze Stanów Zjednoczonych i Europy. Dyskusje dotyczą redukcji personelu wojskowego USA stacjonującego w Polsce i Rumunii. Rozważane do wycofania jednostki są częścią 20 tys. żołnierzy, których w 2022 r. administracja Bidena wysłała w celu wzmocnienia obrony krajów graniczących z Ukrainą”. Wiązać się to może z tym o czym mówiono zanim Trump został prezydentem, a o czy przypomniało NBC News. Mianowicie Amerykanie chcieliby się skupić na regionie Indopacyfiku, odpuszczając sobie mniej ważny rejon Wschodniej Europy, którą miałby zająć się sam kontynent europejski. A może jest to także efekt nieformalnego porozumienia Putina z Trumpem dotyczącego podziału stref wpływów, powrotu Ukrainy pod rosyjską kuratelę po wygraniu przez Rosję wojny, podpisaniu porozumienia pokojowego oraz zwycięstwa w wyborach na Ukrainie całkiem nowego człowieka, który byłby skłonny iść na ustępstwa oraz był chętny do porozumienia się z Putinem. A Polska na nowo mogłaby zostać podporządkowana Niemcom, bo patrząc na obecne elity rządzące w naszym kraju, to ciężko można by szukać tutaj potencjalnych sił politycznych chcących grać wyniku takich zmian na całkowicie nową sytuację.

Lęki polskich elit oraz społeczeństwa

Bo przecież można także postawić tezę, że polskojęzyczne elity autentycznie mogą obawiać się nowej sytuacji w naszym regionie, który mógłby zostać bez głównych wojsk okupacyjnych i próbować w takiej sytuacji odnaleźć się jako osamotniony gracz, nie czujący z jednej strony nad sobą parasola ochronnego, a z drugiej strony bata i wytycznych. Gdyż tak się chyba polskojęzyczni politycy przyzwyczaili do tego, że ktoś im powie co mają czynić w danej sytuacji, że ta nowa sytuacja może ich przerosnąć. Do tego przecież Polska obecnie znajduje się w „koalicji chętnych”, wprawdzie nie chętnych do tego aby wysyłać swoje wojska na Ukrainę, ale aby cały czas powodować aby wojna na Ukrainie się tliła ze wszystkimi, tragicznymi konsekwencjami zarówno dla ludności cywilnej jak i żołnierzy po obydwu stronach barykady mogących ginąć na różnych frontach przez kolejnych kilka miesięcy. A to może rzeczywiście wywoływać obawy, że taka polityka w którą Polska jest uwikłana, może w dłuższej perspektywie okazać się przeciwskuteczna, co skończy się dalszym posuwaniem się rosyjskich wojsk naprzód, szczególnie ze Rosja dawno już wyprzedziła w produkcji sprzętu nie tylko Europę ale i Amerykę. No i wtedy uruchomić mogą się autentyczne lęki nie tylko wśród polskich przywódców, ale również karmionych zagrożeniem rosyjskim obywateli naszego kraju, że do Polski wejdą „ruscy”, bo Ameryka nas zdradziła. Wynikać będzie taka postawa z cierpienia na syndrom niewolnika, polegający na tym, że na informację o tym, że mamy w Polsce okupantów z Ameryki w „pawłowowskim odruchu” wynikającym z neurolingistycznego programowania Polacy z automatu odpowiadają, że „wolą oni okupację amerykańską niż rosyjską/sowiecką”. Nie zastanawiając się nad tym, że w Polsce jak powiedział ostatnio w wywiadzie dla Cezarego Graffa były Ambasador Polski w Japonii prof. Jacek Izydorczyk powinny stacjonować wyłącznie polskie wojska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post