W Gdańsku, na cmentarzu żołnierzy radzieckich poległych w walce o wyzwolenie miasta spod okupacji nazistowskich Niemiec, jak co roku cześć oddawał im konsul Federacji Rosyjskiej Siergiej Siemionow. Jak podaje strona na Facebooku Generalnego Konsulatu Rosji w Gdańsku wraz z Konsulem Generalnym kwiaty przy Pomniku Wyzwolicieli oraz Pomniku Matek Żołnierskich złożyli także rodacy oraz mieszkańcy Gdańska. Dalej czytamy, że „Według oficjalnych danych, na gdańskim cmentarzu wojennym spoczywają szczątki 3082 żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej. W sumie, aby Gdańsk stał się polskim miastem, zginęło ponad 10 000 naszych chłopców”. Tak więc wyglądają twarde fakty, z którymi nie sposób dyskutować oraz nie da się ich ukryć. Być może – jak na razie.
Ponownie zakłócony spokój zmarłych
Jednakże widocznie nie wszyscy zgadzają się z takimi faktami bądź pomylili miejsce do manifestowania jeśli postanowiono urządzić przy cmentarzu „pokojowy” protest, który zorganizowany został przez Pomorski Związek Ukraińców w Polsce oraz Stowarzyszenie Zjednoczeni Gdańsk. Grupka osób przyniosła swoje nagłośnienie, skąd w powtarzalny sposób wydobywały się dźwięki kilku piosenek bądź to nawiązujących do czasów „bolszewickich”, w których to odczłowieczano ich zrównując tylko z bandytami, mordercami i rabusiami, albo odnoszących się do czasów współczesnych. Oprócz tego można było zauważyć zarówno flagi ukraińskie jak i te które uznają jako barwy narodowe przeciwnicy Łukaszenki, a które zdaniem wielu nawiązują do białoruskich kolaborantów hitlerowskich z czasów drugiej wojny światowej. Pokojowa manifestacja, którą deklarowali uczestnicy charakteryzowała się nazywaniem przybyłej ekipy Rosjan chcących w spokoju złożyć kwiaty „faszystami”, a główna dowodząca tą „pokojową” manifestacją stwierdziła że nie ma co się zbliżać do osoby konsula, gdyż jest to „kupa g***”. W wywiadzie udzielonym telewizjom dziwiła się ona, że jeszcze tutaj w ogóle funkcjonuje rosyjski konsulat, jakby zapominając trochę o tym, że to nie ona decyduje o tym jakie konsulaty mogą być w Gdańsku, szczególnie że taka wypowiedź ociera się o próbę ingerencji w sprawy naszego kraju. Z resztą w przeciwieństwie do zdarzenia niedawnego z marca tego roku gdy przedstawiciele władza Federacji Rosyjskiej w Gdańsku składały wieńce z okazji 80 rocznicy zdobycia przez Armię Czerwoną Gdańska, tym razem policja uprzedziła że zarejestrowane zgromadzenie może się odbyć za bramą cmentarza, a każda próba wtargnięcia na jego teren spowoduje, że policja będzie musiała użyć środków aby ich powstrzymać. Dlatego konsul mógł tym razem zrobić to z małżonką oraz resztą rodaków w spokoju, nie niepokojony także przez byłą posłankę Lewicy Beatę Maciejewską, która 3 lata temu próbowała zakłócić próbę złożenia kwiatów przez Konsula.
Niech to robią pod konsulatem
Konsul zapytany po krótkich uroczystościach przez dziennikarza TVP czy nie uważa, że składanie kwiatów z tej okazji jest hipokryzją gdy na Ukrainie Rosja toczy wojnę, konsul odpowiedział że wcześniej nie zauważano tego, że bombardowany był przez Ukrainę Donbas oraz Ługańsk. Zapytał się także dziennikarzy, dlaczego oni nie chcą tego widzieć, jeśli od tego wszystko się zaczęło. Zakończył tą kwestię stwierdzeniem, że „jeśli komuś chce się czyjejś śmierci, to musi być przygotowany na odwet”. Powiedział także dalej, że wojna mogła się zakończyć dawno temu gdyż były przecież porozumienia pokojowe w Mińsku, z tymże jego zdaniem Żełeński pokoju nie chciał, gdyż przewidywały one wybory, a te Żełeński by na pewno przegrał. Więc on wciągnął Ukrainę w wojnę, pomimo że naród ukraiński jej nie chciał. Zagajany cały czas do dyskusji na temat toczącego się konfliktu podkreślił że oni tutaj składają kwiaty ku czci tych, którzy zginęli w walce z nazizmem hitlerowskim. A dzięki ich ofierze Gdańsk nazywa się Gdańskiem, a nie Danzigiem. I właśnie im należy się szacunek oraz uczczenie pamięci, bo oni przyczynili się do powrotu Gdańska do macierzy i zasiedlenia go ludnością polską. Na pytanie dziennikarki TVN „Co w takim razie dzieje się na Ukrainie” pan konsul odpowiedział jej, że co to ma wspólnego z tym co się dzieje na Ukrainie, z wydarzeniami sprzed 80 lat. Powiedział także, że gdyby to byli normalni ludzie, to by nie przyszli na cmentarz, tylko by przyszli do konsulatu. Powołał się on na artykuł 9 Ustawy o cmentarzach wojennych i pochówkach, mówiąc że tam jest wyraźnie powiedziane, że „tam im się należy 5 tygodni aresztu i 500 zł grzywny za to co oni tutaj robią”. Gdyż cmentarz to jest miejsce ciszy i zadumy. Na pytanie dziennikarza o odbudowę miasta po wojnie konsul powiedział że ciężko sobie wyobrazić to aby miasto nie miało być wcześniej zburzone jeśli Niemcy zrobili z niego twierdzę, a trzeba było z nimi walczyć.
Rozpoznany kod
Tego typu zdarzenia są w Polsce możliwe nie tylko dzięki od początku podsycanej przez głównie anglosasów wojnie, która w naturalny sposób mogła spowodować odruch sprzeciwu, niechęci bądź nienawiści do Rosji oraz chęci wspierania Ukraińców materialnie oraz psychicznie, ale także przy pomocy mechanizmów które znane są także anglosasom, potrafiącym w świetny sposób grać na emocjach Słowian, a kartą która jest cały czas używana do tego nazywa się Rosja. To dodatkowo ułatwia wypieranie z pamięci Polaków dzięki komu mogli się później urodzić, mówić po polsku oraz zamieszkać w polskim po wojnie Gdańsku. A także pomaga zapomnieć o tym, że wśród poległych są także Ukraińcy, a wraz z Armią Czerwoną o wyzwolenie kraju walczyli także Polacy w dwóch Armiach Wojska Polskiego mający taki sam kolor krwi i umierający identycznie jak żołnierze Armii Krajowej. Tego typu stan wyparcia nie pozwala także zwrócić uwagę na jedno, że najpierw po wojnie odczłowieczano i odbierano prawa do czci wielu żołnierzom Armii Krajowej, a gdy przestawiono w Polsce „wajhę” twierdząc że weszliśmy najpierw do „wolnej Polski”, a później „wolne Europy” to odebrano prawa do czci zarówno poległym na polskiej ziemi żołnierzom Armii Czerwonej jak i różnych polskich formacji, uznanych w III RP za militarny „(naj)gorszy sort”.