Wymierająca Polska


„To miasto umiera i Ty razem z nim

To miasto umiera i Ty umrzesz z nim”

Dezerter

„To miasto umiera”

Ten tekst piosenki odnosił się do trochę innych aspektów rzeczywistości, gdyż pisany był u schyłku PRL-u, a dotyczył społecznej anomii przejawiającej się przez zobojętnienie, brutalizację życia, patologie społeczne. A do tego dotykał tematu postępującej biedy spowodowanej kryzysem, który nastąpił w latach 80-tych. Obecnie wraz z tymi problemami głównym zostaje się wymieranie miast przez ich wyludnianie się. Masowa emigracja, która zdaniem Marcina Hagmajera wypowiadającego się niedawno dla kanału na YouTube Chrobry Szlak, mogła doprowadzić do odpływu z Polski nawet 7 milionów ludzi, jak można się było dowiedzieć z ksiąg parafialnych spowodowała wyludnienie niemalże wszystkich miast oraz wsi, a wraz z tym spadek dzietności.

Wszędzie biją na alarm

W najnowszym numerze „Do Rzeczy” znajdujemy artykuł Radosława Wojtasa, który zapytuje się czy już nie jest za późno z biciem na alarm przez samorządy? Podaje on przykład Zakopanego, które co roku jest odwiedzane chyba równie często co Trójmiasto, a i tak zmaga się z ogromnymi problemami. Przede wszystkim ubywa także Zakopanemu mieszkańców. W regionie zdawałoby się znanym z konserwatywnych wartości Zakopane wydaje się miastem, które we wskaźnikach urodzeń dostosowuje się do reszty kraju. W 2024 r. urodziły się 152 osoby, natomiast zmarły aż 294. W ostatnich dwóch dekadach miasto straciło 4 tys. mieszkańców co oznacza przy ich całkowitej liczbie ponad 10 proc. mniej. Teraz nagle przychodzi otrzeźwienie, że kryzys demograficzny odbije się na gospodarce. Zakopane jest na minusie jeśli idzie o przewagę zamykanych działalności nad otwieranymi. Ludzi z Zakopanego ubywa także z powodu drożyzny, braku mieszkań i ogromnej liczby turystów. Jednakże wszędzie dominuje problem drastycznie niskiej dzietności.

Najgorszy wynik od wojny

Autor przytacza dane, które wskazują spadek liczby urodzeń dzieci rok do roku. W 2024 r. przyszło ich na świat 252 tys. co oznacza spadek o 21 tys. w stosunku do roku 2023. Tak źle nie było od czasów wojny, a do tego dochodzi przyrost naturalny w 2024 r. wynoszący -157 tys. Autor nie wspomina jednak nic o przyczynach, z których główną jest okres tzw. pandemii, który drastycznie zwiększył różnicę między urodzeniami, a zgonami. Spada także liczba zawieranych małżeństw. Wyludniają się także większe miasta. Z 37 dużych ośrodków powyżej 100 tys. mieszkańców ubytek ludności stwierdzono w 30 z nich. Najgorzej było w Wałbrzychu, Bytomiu, Zabrzu, Włocławku, Sosnowcu, Częstochowie i Radomiu. Np. Wałbrzych przestał być niedawno miastem z liczbą 100 tys. mieszkańców. Grozi mu społeczno-gospodarcza zapaść. Stąd też ubyło 10 proc. mieszkańców. Mieszkają w okolicach bądź na obrzeżach, a tutaj tylko przyjeżdżają na zakupy, do pracy, żyją ale są zameldowani poza Wałbrzychem. Życie tutaj oznacza większe opłaty, długi, a właśnie Wałbrzych ma najwyższy poziom zadłużenia w kraju.

Łódź odpływa

Cały czas ogromne problemy toczą Łódź, która była kiedyś drugim miastem w Polsce gdy idzie o liczbę osób zamieszkujących to miasto, a obecnie już dawno straciła drugie miejsce na rzecz Krakowa, a do tego jeszcze wyprzedził to miasto także Wrocław. Najgorzej obok Łodzi wypadają także Katowice oraz Bydgoszcz. Pomimo że najkorzystniej prezentują się Rzeszów, Kraków, Białystok, Gdańsk, Wrocław, Warszawa, Olsztyn oraz Poznań to i tak te miasta są również na minusie. Łódź straciła w prawie cztery dekady 200 tys. ludzi. Co ciekawe to nie koniec odpływu Łodzi jeśli mówimy o mieszkańcach. Obecnie żyje w niej 645 tys. a przewiduje się, że za 15 lat będzie ich prawie 100 tys. mniej, a w 2050 ma zostać zaledwie pół miliona ludzi. Wszystko przez tragiczną dzietność, która systematycznie spada.

Wsi spokojna i mniej wesoła

Wieś także ma ogromny problem z dzietnością. O ile w mieście wynosi ona 1,1, to na wsi zaledwie 1,2. Na początku III RP w miastach było to 1,6, a na wsi 2,6. Istnieją wsie gdzie mieszka po kilkanaście osób. Stwarza to inne problemy, jak np. takie że w gminie istnieją trzy szkoły, w klasach jest po kilku uczniów ale nie można szkół zamknąć ze względu na duże odległości oraz utratę miejsc pracy przez nauczycieli. Problem ma także ochrona zdrowia, bo ciężko jest znaleźć lekarza rodzinnego. Autor wskazuje na koniec jak próbuje radzić sobie z tymi problemami burmistrz gminy Kosów Lacki. Przyjmuje on do pracy imigrantów, których ściągnął kilkuset. Prognoza w artykule jest właśnie taka, że w tym kierunku będą szły samorządy, gdyż natura nie znosi próżni. Obecnie pracuje po 2022 roku 6,7 obcokrajowców w naszym kraju. Od tego czasu liczba pracujących imigrantów zwiększyła się o ponad 30 proc. A problem jak można łatwo przewidzieć będzie się pogłębiał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post