Sprawujący funkcję prezydenta Ukrainy Wołodymyr Żełeński został nim ponad 5 lat temu i wedle prawa powinien opuścić stanowisko w maju 2024 roku. Przedłużył on sobie jednakże sprawowanie urzędu powołując się na trwający stan wojny, co mainsteram także w Polsce przyjął ze zrozumieniem i uznając że taki stan jest legalny. Ten Żełeński to już całkiem inny od tego, który startował ponad 5 lat temu w wyborach, a później składał przysięgę wobec całego narodu. Odmienny jest także stan Ukrainy gdy patrzymy na strukturę własnościową, ludnościową oraz terytorialną.
Niosę Wam pokój
Żełeński mówił, że zwycięstwo Jego w wyborach było zwycięstwem wszystkich obywateli. Nawoływał do powrotu do kraju wszystkich Ukraińców, którzy mieli dostawać ukraińskie obywatelstwo i czuć jakby nie byli gośćmi, a wracali do domu aby przywieźć swoją wiedzę i doświadczenie. Chciał także wstrzymania ognia w Donbasie, ale i odzyskania utraconych terytoriów i to pomimo że Jego zdaniem nie oni rozpoczęli tą wojnę, ale chcieli rozpocząć dialog. Co ciekawe zdecydowanie największe poparcie Żełeński zyskał wtedy na Wschodzie Ukrainy, w której mieszka ludność głównie rosyjskojęzyczna, a przecież sam Żełeński nauczył się języka ukraińskiego bardzo późno. Do tego w czasie kampanii wyborczej deklarował także zakończenie konfliktu oraz podkreślał to w wywiadzie dla BBC.
Tragiczne sprzeczności
Po takim czasie można podsumować tą kadencję, że praktyka brutalnie zweryfikowała całe te najważniejsze założenia oraz deklaracje Żełeńskiego. Ten bowiem pomimo że zapewniał o możliwości podejmowania skomplikowanych decyzji, które mogłyby mu zabrać popularność, a nawet utracić stanowisko byleby nastał pokój, to nie dość że stanowiska nie stracił, to utrzymuje je także po zakończeniu kadencji. Biegunowo odlegle więc wygląda postawa Jego w przeciwieństwie do premiera Słowacji Roberta Fico, który o mało nie zginął, zgodnie z deklaracją. Zamiast pokoju w Donbasie to mamy wojnę, która zdaniem Dana Kowalika na nowo nie wybuchła 22 lutego 2022 roku ale wcześniej, gdy OBWE zanotowało ogromny wzrost ostrzału terenu Donbasu przez siły ukraińskie.
Prowojenny jastrząb
Płonne okazały się więc zapraszające do powrotu Ukraińców oświadczenia Żełeńskiego aby Ukraińcy dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem. W obecnej sytuacji być może największe jest potrzebne doświadczenie wojenne, choć z tym może być coraz gorzej, bo dużo doświadczonych żołnierzy zginęło w wojnie, a zastępowani są oni o wiele mniej doświadczonymi, świeżymi rekrutami skazanymi na szybką śmierć. Zamiast więc powrotu na Ukrainę doszło do odwrotnego ruchu, bo być może nawet około 7 milionów Ukraińców uciekło z kraju, a próby formowania w Polsce legionu ukraińskiego zakończyły się klęską. Tak oto Żełeńskie ewoluował z pokojowego gołębia w kierunku prowojennego jastrzębia, który zajmuje się podróżami po świecie aby prosić o jeszcze więcej broni i pieniędzy, a na unikających uczestnictwa w wojnie wysyła się służby, które urządzają łapanki na ludzi spacerujących sobie po ulicy.