1 stycznia w Polsce to czas witania nowego roku, postanowień, przemyśleń dotyczących tego który minął, składania sobie życzeń, ale też i dla niektórych kojarzący się z niezbyt miłym porankiem. Na Ukrainie ta data kojarzy się zdecydowanie z czymś innym. Tego dnia wielu Ukraińców świętuje urodziny kogoś, kogo wielu uważa za swojego narodowego bohatera. Bo to właśnie Stepan Bandera urodził się tego dnia 114 lat temu w Uhrynowie Starym. Średnio znającym historię w naszym kraju kojarzy się on jednak z uprawianym przez niego terroryzmem na polskich ziemiach oraz ludobójstwem, które rozpoczęło się na dobre w 1943 roku na Wołyniu.
Pierwsza krew
Zamieszany był razem w 11 zamachów terrorystycznych na terenie II RP, w tym w kilku uczestniczył osobiście. Ofiarami padli m.in Tadeusz Hołówko oraz Iwan Babij, którzy szukali porozumienia Polaków z Ukraińcami. Zamordowany został także Bolesław Pieracki, który był ministrem spraw wewnętrznych. Za to morderstwo Bandera został skazany na karę śmierci, którą później zamieniono na dożywocie. Podczas procesów lubował się w propagandowych przemowach oraz był dumny z wydawania wyroków śmierci na polskich polityków oraz Ukraińców, którzy sprzeciwiali się takiemu postępowaniu. A to przecież było zwyczajną praktyką podczas najgorszych rzezi uprawianych na Polakach. Ukraińców pomagających Polakom uważano bowiem za zdrajców.
Wybawienie przez wojnę
Wybuch II Wojny Światowej akurat dla niego był wybawieniem, gdyż został wypuszczony z więzienia. Niecałe 2 lata później wraz z Romanem Suchewyczem w porozumieniu z Abwehrą utworzył on batalion, który wkroczył później do opuszczonego Lwowa, gdy Niemcy najechały w czerwcu 1941 roku tereny zajęte we wrześniu 1939 roku przez Związek Radziecki. Zaczęto mordować Żydów, natomiast naiwny Bandera chciał utworzyć swoje państwo na tamtym terenie, co zaskoczyło samych Niemców. Państwo przetrwało bardzo krótko, a Bandera został aresztowany, a wkrótce osadzony w więzieniu Spandau. Ta naiwność była o tyle duża, że Bandera, działający też jako agent Abwehry od 1940 roku nie zdawał sobie sprawy, że współpraca z Hitlerem i witające go we Lwowie plakaty nie przyniosą mu żadnych politycznych korzyści, gdyż Słowianie byli według Hitlera przeznaczeni do prostych robót. Tym bardziej Bandera nie mógł liczyć na państwo ukraińskie, kiedy nie chciał odwołać tego pomysłu i został za to osadzony w więzieniu.
Rzeź Wołyńska bez wiedzy czy zgody
Wybielanie Bandery polega na tym, że mógł on rzekomo nie wiedzieć ani nie zgadzać się na ludobójstwo wobec Polaków, bo był wtedy uwięziony, a za mordy odpowiada bezpośrednio Roman Szuchewycz. Pod koniec życia, w taki sposób próbował usprawiedliwiać Banderę były premier rządu polskiego Jan Olszewski. Bandera jednakże pod koniec II Wojny Światowej chciał on walczyć po stronie Niemiec, do końca, jakikolwiek by on był. Natomiast liczba ofiar UPA na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej obejmująca Polaków, Żydów, Rosjan, Czechów ale i Ukraińców sięgała wedle różnych szacunków razem kilkuset tysięcy ludzi. Jeśli Bandera nie odpowiada za to bezpośrednimi rozkazami, które przecież mogła przekazywać ustnie Jego żona, która miała go możliwość odwiedzać w dobrych warunkach, w których był przetrzymywany, to na pewno odpowiada on przez to, że promował jeszcze przed wojną dziki nacjonalizm ukraiński, który swoją potworną twarz pokazał właśnie na Wołyniu.
Nic się nie stało!
Tym czasem polskojęzyczne władze zachowują się w taki sposób wobec Ukrainy jakby nie było żadnego problemu, a wypominanie im faktu ignorowania gloryfikowania kogoś takiego w różny sposób za naszą wschodnią granicą jest uznawane oczywiście dzisiaj za głoszenie rosyjskiej narracji i próba poróżniania nas z Ukrainą i Ukraińcami. Czy jednak można uznać za prowokację fakt, że co roku maszerują czcić Jego pamięć ludzie z pochodniami w Kijowie? Czy agenci FSB czy GRU stawiali przez tyle lat pomniki Bandery czy Szuchewycza na Ukrainie? Czy w końcu to robota władz rosyjskich aby nazywać Banderę bohaterem narodowym, jak zrobiono to w 2010 roku za prezydentury Juszczenki, co zostało 3 miesiące później jednak cofnięte przez sąd.