31 grudnia 1999 roku Borys Jelcyn zrezygnował z funkcji prezydenta Rosji i zgodnie z konstytucją tę funkcję zaczął pełnić dotychczasowy premier Władimir Putin, który zaczynał karierę jeszcze w KGB, później był merem Petersburga, pracownikiem administracji prezydenta Jelcyna, w końcu został także szefem FSB, a później premierem kraju. Nikt chyba wtedy nie przypuszczał, że pobita na polu walki w zimnej wojnie i to bez jednego wystrzału Rosja stanie się pod wodzą Putina tak znienawidzona na świecie z tego powodu, że nie spełni oczekiwań Zachodu aby być sobie krajem, który będzie można kontrolować przy pomocy oligarchów, którzy mieli sobie do końca rozkradać ten kraj, nie przejmując się zupełnie konsekwencjami.
Koniec z rządami oligarchów
Jak się jednak szybko okazało, Putin który miał być kolejną nadzieją Zachodu który miał ochotę mieć sobie ją podporządkowaną zaczął robić swoje porządki, które i tak nie były w stanie spowodować powrotu Rosji do stanu sprzed upadku ZSRR, co doprowadziło w kraju do potwornej biedy, upadku wielu zakładów pracy, rozczłonkowania Związku Radzieckiego, w efekcie pozostania wielu milionów Rosjan poza granicami nowego kraju. Ale też przecież Rosja była targana wojną z Czeczenią, którą ostatecznie zakończył dopiero Putin i ku rozczarowaniu wielu przeciwników zza granicy obecny szef republiki Czeczeni Ramzan Kadyrow rządzi odbudowaną po wojnie Czeczenią i nie ma mowy o żadnej wojnie. A przecież w I wojnie w Czeczeni walczył on przeciwko Rosji. Ale jak wiadomo dla Zachodu lepiej by było aby tam cały czas wojna trwała. Putin także podporządkował sobie oligarchów, których bądź to aresztował jak Chodorkowskiego bądź też musieli oni wyjechać z kraju. Choć i tak mówi się, że cały czas oligarchat ma się w Rosji dobrze. Na początku swojej prezydentury chciał on także stać się częścią Zachodu, była nawet propozycja aby Rosja wstąpiła do NATO. Szybko jednak okazało się, że dla nich nie ma tam miejsca, a przyłączenie się do retoryki „walki z terroryzmem” nie wystarcza aby stać się dla Zachodu „swoim”.
Podjazdy pod Rosję
Oprócz „walki z terroryzmem” bowiem Zachód pod dowództwem Ameryki zaczął zbliżać się ze swoimi wpływami pod same granice Rosji. Kolejne kraje przyjmowano do NATO, a w Gruzji oraz na Ukrainie dokonano kolorowych rewolucji, gdy okazało się że demokratyczne ponoć wybory nie osiągnęły takich wyników, które byłyby dla Amerykanów geostrategicznie korzystne. Nie da się uwierzyć w to, że Putin nie widział tego czym grozi takie zdobywanie wpływów pod ich granicami. Dlatego też w 2007 roku podczas przemówienia w Monachium zarzucił Amerykanom łamanie prawa międzynarodowego, a akcesję kolejnych państw do NATO oraz budowanie tarczy antyrakietowej za zagrożenie dla pokoju. Jak wtedy niektórzy pamiętają tarcza antyrakietowa miał służyć do strącania rakiet lecących z Iranu. Dzisiaj już nikt nie udaje, że chodzi o rakiety rosyjskie. Dwa lata wcześniej podczas orędzia o stanie państwa nazwał upadek ZSRR największa katastrofą geopolityczną XXI wieku. Wojna w Gruzji, którą razem z Ukrainą zaproponowano aby przyjąć do NATO, sprowokowaną przez prezydenta tego kraju była dla Putina, który wtedy był premierem kraju kolejnym sygnałem o zbliżaniu się zagrożenia pod granice kraju. Nie dziwi więc tych racjonalnie myślących fakt zmiany konstytucji, która pozwoliła później na to aby on nie miał już ograniczeń podczas kolejnych kadencji prezydenckich chcąc realizować dłuższą strategię umocnienia Rosji na arenie międzynarodowej.
Ukraińska tragedia
Choć zdaniem wielu ekspertów przyczyn wojny na Ukrainie można szukać jeśli nie w 2008 roku gdy zaproponowano ją jako kandydata do NATO to jeszcze w latach 90-tych, to jej realny początek rozpoczął się w 2014 roku gdy dokonano kolejnego przewrotu, tym razem nielegalnego po ucieczce Janukowycza do Rosji, po tym jak śmiał popełnić „zbrodnię” nie podpisując w 2013 roku niekorzystnej dla Ukrainy umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, co w efekcie doprowadziło do kryzysu, ustąpienia Janukowycza w wielu kwestiach oraz prowokacją ze strzałami na Majdanie, co spowodowało Jego ucieczkę z kraju. Putin natomiast wykorzystał to zamieszanie o zajął bez jednego wystrzału Krym. Jak sam tłumaczył później, że „NATO to fajne chłopaki, ale lepiej aby oni do nas przyjeżdżali, niż my do nich”. Była to aluzja do bazy wojskowej, która znajdowała się na Krymie. Zbuntowały się wtedy republiki donbaskie oraz ługańska, nie uznające nowych, nielegalnych władz, na które to republiki wysłano wojska. Putin czekał 8 lat aby ogłosić te republiki częścią Federacji Rosyjskiej oraz dokonać inwazji na ten kraj. Później okazało się, że ostrzał tych rejonów przez wojska ukraińskie trwał o wiele wcześniej niż wojska rosyjskie zajęły te tereny i wkroczyły na obszar Ukrainy na wielu odcinkach. Wedle przebywającego na imigracji byłego premiera Ukrainy Mykoły Azarowa był to ruch wyprzedzający zamiar umieszczenia przy granicy z Rosją rakiet dalekiego zasięgu mogących razić cele w Moskwie
BRICS jako alternatywa
Oprócz walki z narzędziami Zachodu do zachowania Jego hegemonii w świecie Rosja tworzy zjednoczenie państw kontrhegemonicznych wobec Zachodu, a co właśnie rozpoczęło się za rządów Putina. Obecnie BRICS liczy 9 państw członkowskich ale od nowego roku jest kolejnych kilka państw partnerskich BRICS, a do tego jeszcze czeka w kolejce duża liczba następnych. Wbrew widzeniu europocentrycznemu Rosja Putina jest postrzegana jako nadzieja dla dużej liczby państw, które przez nawet setki lat odczuwały wyzysk państw zachodnich, które jeśli ich nie eksploatowały przez wiele lat, to prowadziły na ich terenie wojny o zasoby. BRICS z Rosją jako głównym graczem na polu ekonomicznym proponuje właśnie takim krajom całkiem inne, pokojowe rozwiązania z nową zasadą win-win.