Dużo ciekawych głosów ostatnio sugeruje, że tworzy się powoli nowa Jałta, która miałaby doprowadzić do nowego podziału świata. Coraz częściej słyszy się o tym w kontekście podziału Ukrainy. Oto szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego zaproponował konferencję w sprawie podziału z perspektywy historycznej Ukrainy Polakom, Węgrom oraz Słowakom. Nie brakuje przecież w Polsce tych, którzy czują cały czas sentymenty do utraconych Kresów Wschodnich, a więc m.in. Lwowa. Węgry myślą o tym aby uznać całe Zakarpacie za Węgierskie. Calin Georgescu, który wygrał pierwszą turę wyborów w Rumunii, unieważnioną przez sąd najwyższy uważa natomiast, że Ukraina to państwo fikcyjne, które zostanie podzielone między sąsiadów. Opowiadał on o tym, że granice się zmieniają, że istnieje zainteresowanie północną Bukowiną. Wspomniał o Węgrach oraz zainteresowaniu Polski Lwowem. W końcu powiedział, że jest pewien, że dojdzie do podziału Ukrainy, gdyż Ukraina to państwo fikcyjne, ponieważ jest to Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka. A gdy dodamy do tego ostatni wywiad Putina, w którym przewidywał, że bez pomocy finansowej Zachodu Ukraina przetrwa jeden miesiąc, a za maksymalnie dwa miesiące zakończy się wojna…Do tego przecież wspomniał o nielegalnych władzach, które nie mają prawa decydować o niczym w tym kraju, to śmiałe stwierdzenia Georgescu nie muszą być pozbawione podstaw, tak samo jak propozycja Naryszkina.
Nowa Jałta w świecie?
Natomiast publicysta Bloomberga Andreas Kluth przewiduje, że świat zostaje podzielony pomiędzy przywódców USA, Chin oraz Rosji. Z tymże przewiduje, że będzie on oparty cały czas na prawie silniejszego, co stwarza obawy o wojnę między USA, Chinami i Rosją. Przymus w takim przypadku miałby stać się wartością, a ideologia nie byłaby czymś istotnym. A oczywiście państwa znajdujące się pośrodku byłyby skazane na zagładę, a więc także Polska wierząca w wieczny i bezpieczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Nazywa on wszystkich trzech przywódców imperialistami, którzy dążą tylko do władzy oraz że stan obecny jest o wiele niebezpieczniejszy niż zimna wojna. Już dawno jednak chyba szacowny publicysta nie zauważył, że wojna między Rosją, a Chinami to bardziej chciejstwo zachodnich publicystów tak samo jak powrót do nazywania tych dwóch krajów starymi kategoriami jeśli ich założenia opierają się na wprowadzaniu nowych zasad w stosunkach międzynarodowych nie raz już proponowanych także Zachodowi.
Współpraca zamiast nacisków
Putin przecież nie pierwszy raz ujawnił kto w ostatnim czasie wybierał drogę konfrontacji jeśli idzie o konflikt na Ukrainie, a sami widzimy kto obecnie na świecie dąży do tego aby móc agresywnie domagać się Grenlandii, Panamy oraz w komiczny sposób zmuszać do nazywania Zatoki Meksykańskiej – Amerykańską. To samo przecież jest w stosunku do Europy. Putin proponował przecież uruchomienie na nowo gazociągu jamalskiego, po tym jak Ukraina przerwała tranzyt gazu przez swoje terytorium na Słowację, natomiast siłą próbuje wywierać na Europie Trump zakup ich paliw kopalnych. Inne zasady obowiązują przecież także w BRICS, gdzie każdy członek nie jest zmuszany do robienia czegoś wbrew swojej woli, podczas gdy Amerykanie mówią także o zrobieniu Kanady kolejnym stanem USA, a przynależność do Unii Europejskiej wiąże się z narzucaniem słabszym państwom członkowskim różnych niekorzystnych przepisów prawnych, płaceniem kar za różne rzeczy, np. dotowanie swojego przemysłu. Widać więc różnicę w podejściu do polityki wobec innych państw i niekoniecznie wszyscy główni gracze będą chcieli opierać swoją przyszłą politykę na sile wobec każdego. Z resztą Rosja pokazuje wyraźnie, że ma Oresznika, a okazuje się że nie pokazała wszystkiego, dlatego owszem – może pokazywać że jest silniejsza, z tymże ma to mieć funkcję defensywną na wypadek nieprzewidzianych sytuacji w przyszłości.