W Gdańsku 5 lutego doszło do pożaru w hali dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Jak podawała na bieżąco strona trojmiasto.pl spłonęło tam ponad 1300 rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, 162 rowery standardowe oraz oraz 1000 akumulatorów zasilających rowery elektryczne. „Jeden z obiektów, należący do firmy GRUPA PROFIT 2000 – PROLIGHT, był wynajmowany przez CityBike Global, hiszpańskiego operatora systemu rowerów miejskich MEVO”. Jak dalej możemy się dowiedzieć „zgodnie z umową zawartą pomiędzy Obszarem Metropolitalnym Gdańsk-Gdynia-Sopot a CityBike Global hiszpańska firma posiada ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej„. A przecież to nie jedyny pożar w Gdańsku. Ledwie kilka dni wcześniej, czyli 2 lutego spłonął namiot z meleksami. Te znajdowały się stosunkowo niedaleko hali z rowerami, bo na gdańskich Rudnikach. Jak dowiadujemy się ze strony zawszepomorze.pl „Spłonęło 30 meleksów, piętrowy autobus turystyczny, van mercedes sprinter oraz osobowe bmw„.
Pożar pożarem pogania
Już w czerwcu poprzedniego roku businessinsider.com.pl stworzył mapę takich pożarów, które przetaczały się przez całą Polskę. Wtedy to spłonęło centrum handlowe na Marywilskiej w Warszawie, paliły się także często wysypiska śmieci ale i doszło też do pożaru w Zakładzie Grupy Azoty w Puławach. Naliczono w tym artykule wtedy ponad 20 podpalonych obiektów, a przecież płonęły także fabryki, a nawet szkoły. O wszystko naturalnie obwiniano dosłownie bądź subtelnie sugerowano działalność służb rosyjskich na terenie naszego kraju. Premier kraju Donald Tusk mówił, że akcje rosyjskie będą się nasilać i trzeba być przygotowanym na tego typu sytuacje. Z tymże jest jeden problem, że polskie służby nie są zupełnie przygotowane jeśli takie pożary się zdarzały i zdarzają nadal. A przecież ciężko uwierzyć w to, że przypadkowo w Gdańsku płoną w ciągu kilku dni dwa obiekty przechowujące pojazdy, które na co dzień są w powszechnym użyciu przez mieszkańców bądź turystów, szczególnie w sezonie letnim, gdy odwiedza Gdańsk ogrom ludzi.
Leszek Miller sugeruje ślad ukraiński
Były premier rządu Leszek Miller, który w czasie swojego życia politycznego zasłynął głębszym wciągnięciem Polski w orbitę wpływów Stanów Zjednoczonych, prowadzeniem polityki „na kolanach” wobec USA, wciągnięciem Polski w wojnę napastniczą, tajne więzienia CIA w Polsce teraz na politycznej emeryturze jeśli się odezwie to zawsze z sensem. Szczególnie gdy dotyczy to spraw ukraińskich. Portal kresy.pl cytuje wypowiedzi premiera Millera, których udzielił w wywiadzie przeprowadzonym przez innego, wydającego się w ostatnim czasie obiektywnym dziennikarzem Bogdana Rymanowskiego z Radia Zet. Miller odniósł się do ostatnich, niepokojących wypowiedzi Natalii Panczenko. Za nie, zdaniem Millera powinna ona być deportowana z kraju. Portal dorzeczy.pl informował o tym, że Panczenko groziła, że napięcia między Polakami, a Ukraińcami są już bardzo niebezpieczne. Później powiedziała już wprost „ponieważ na terytorium Polski zaczną się walki, rozpoczną się podpalenia sklepów, domów i tak dalej„. W związku z tą wypowiedzią Leszek Miller zasugerował, że „jestem zdumiony, że tego rodzaju sformułowania ze strony ukraińskich aktywistów padają. Pani Panczenko powinna dziś już być w ABW i być przesłuchana, czy ma informacje, które mogą wskazywać na przygotowywanie jakichś zamachów, czy jest powiązana ze środowiskami, które chciałyby zakłócić w Polsce proces wyborczy”. A do tego dodał, że „od pewnego czasu w Polsce płoną rozmaite obiekty. Zwykle to się zrzuca na skrytych agentów Rosji. Ale może to nie są agencji Rosji… Agenci ukraińscy? Oczywiście„. Wiązać się to może zdaniem Leszka Millera z próbami wpływania na proces wyborczy w Polsce. A że ciężko wierzyć w przypadki, a do tego wystarczy zrzucić z siebie gorset „wyznawcy teorii spiskowych” aby uzmysłowić sobie, że przecież taka praktyka jest niczym nadzwyczajnym na świecie i równie dobrze może się tego dopuszczać kraj, który przedstawiany jest w Polsce jako nasz przyjaciel. A przecież niedawno zlikwidowały służby tego kraju ważną osobę w Rosji, która była z kręgów wojskowych, więc jakim problemem jest podkładanie ognia na terenie Polski?