Bunt pracowników Microsoftu przeciwko współpracy z Izraelem


W powszechnej coraz bardziej opinii mówi się, że klasa robotnica odchodzi w przeszłość tak samo jak klasyczny rodzaj przemysłu. Pomimo że przecież na całym świecie nadal pracują różne fabryki oraz istnieje nadal ogromna rzesza proletariuszy, którzy jednak jak powszechnie widać nie są w stanie się zjednoczyć aby walczyć choćby o wyższe płace mogące polepszyć ich stan bytowy. Często brak im świadomości bądź całościowej wizji, która mogłaby spowodować nie tylko zjednoczenie się w kraju w którym pracują często jako imigracja zarobkowa, ale także aby móc dzięki takiemu zjednoczeniu stworzyć jednolity ruch polityczny mogący w przypadku świadomych robotników wcielać bardziej emancypacyjne postulaty w życie. Jest to jednak wizja ewentualnego wyzwolenia się klasy robotniczej od wyzysku. A przecież aktualnymi pozostają także kwestie toczących się wojen oraz różnych ludobójczych praktyk niektórych nacji, które twierdzą, że uzurpują sobie prawo do tego aby okupowaną przez siebie społeczność mordować bez żadnych skrupułów na oczach całego świata. Tutaj tym bardziej często świadomość robotników nie obejmuje tego problemu gdyż najpierw muszą oni być najedzeni. Jak się jednak okazuje tego typu problematykę są w stanie podejmować ludzie posiadający wiedze, którzy mają często wyższy status społeczny i można ich nazywać intelektuariuszami ze względu na to, że pracują w korporacji i używają w pracy do tego swojej wyspecjalizowanej wiedzy.

Pracownicy mówią „nie”

I właśnie wiedza połączona ze świadomością społeczną była przyczyną buntu pracowników w Microsofcie. 5 kwietnia rozpoczęły się protesty gdy Ibtihal Aboussad, inżynier oprogramowania w dziale AI firmy Microsoft „podczas wydarzenia z okazji 50. rocznicy firmy, przerwał prezentację CEO AI Mustafy Suleymana, krzycząc, że ma krew na rękach i oskarżając Microsoft o umożliwienie izraelskiej armii posiadania broni AI, mówiąc: „50 000 osób zginęło, a Microsoft napędza to ludobójstwo w naszym regionie”. Do tego jeszcze inna inżynier Vaniya Agrawal przerwała inny panel mówiąc o tym aby się wszyscy wstydzili i żądał zerwania więzi z Izraelem. Aboussad wysłał także maila z informacją o tłumieniu protestu do pracowników oraz kadry kierowniczej, który zawierał także link do petycji „No Azure For Apartheid”, który był linkiem innych pracowników Microsoftu protestujących przeciwko powiązaniom firmy z Izraelem.

Zwolnieni za niewłaściwe poglądy

W związku z taką „bezczelnością” pracowników Aboussad został zwolniony ze skutkiem natychmiastowym za „umyślne niewłaściwe postępowanie, nieposłuszeństwo lub zaniedbanie obowiązków”. Agrawal chciała sama złożyć rezygnację ale również została wcześniej zwolniona. Jak się okazuje „demokracja walcząca” nie znosi także poruszania pewnych kwestii w korporacjach, które stały się niby miejscem pracy, w którym lepiej wykwalifikowani pracownicy mogą poczuć lepszy status materialny ale poczucie bezpieczeństwa i stabilności zawodowej czy finansowej mogą oni odczuwać tylko wtedy kiedy nie będą się sprzeciwiać temu w jakim celu sprzedają pracodawcy swoją siłę roboczą połączoną z wiedzą i umiejętnościami. Bo jak się okazuje owoce ich pracy są wykorzystywane w ludobójstwie, na które musieli oni dawać milczące przyzwolenie. Agrawal bowiem wprost napisała w e-mailu, że Microsoft jest zaangażowany w kompleks militarno-przemysłowy i nazwała firmę ” współwinną wspierania inwigilacji, apartheidu i ludobójstwa”. A przecież nie jest tajemnicą, że „izraelskie wojsko wykorzystuje sztuczną inteligencję do analizy danych wywiadowczych, przechwytywania komunikatów i danych z nadzoru w celu wykrycia podejrzanych zachowań oraz śledzenia ruchów wroga”.Oferowane przez Microsoft pod marką Azure usługi przetwarzania danych w chmurze były wykorzystywane nie tylko do celów administracyjnych, jak zarządzanie pocztą elektroniczną, ale również do wspierania działań bojowych i wywiadowczych” co potwierdził „Guardian”. Wedle gazety z pomocy Microsoftu „korzystały wszystkie rozdaje sił zbrojnych Izraela, w tym jednostki wywiadu wojskowego opracowujące najnowocześniejsze systemy szpiegowskie”. Praktyki Microsoftu w stosunku do niepoprawnych politycznie pracowników przypominają właśnie to co ostatnio dzieje się w Europie. Niby jest demokracja, można wyrażać swoje poglądy ale jeśli jakiś kandydat do objęcia ważnej funkcji w państwie wyraża poglądy sprzeczne z tymi nieoficjalnie obowiązującymi to wtedy można unieważnić wybory bądź nawet aresztować takiego delikwenta oskarżając o różne rzeczy. W przypadku protestu w Microsofcie do sprawy odniósł się rzecznik korporacji oznajmiając, że „Zapewniamy wiele możliwości, aby każdy głos został wysłuchany. Co ważne, prosimy, aby odbywało się to w sposób, który nie spowoduje zakłóceń w działalności. Jeśli tak się stanie, prosimy uczestników o przeprowadzkę”. Czyli można w zasadzie mówić wszystko ale w pewnych granicach, bo inaczej powiemy „wynocha”. Co nie pierwszy raz pokazuje, że demokracja i wolność słowa w „wolnym świecie” od dawna jest swoim zaprzeczeniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post