Financial Times informuje, że Unia Europejska ma zamiar w przyszłym roku zlikwidować deficyt budżetowy Ukrainy, który wynosi 19 mld dolarów. Jako, że sytuacja w ostatnim półroczu zmienia się diametralnie z powodu skupienia się Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie to Bruksela szuka pilnie sposobu na to aby podtrzymać przy życiu Ukrainę. Przyczynia się do tego także fakt braku szans na zawieszenie broni z Rosją. Trwają w związku z tym rozmowy Komisji Europejskiej z państwami członkowskimi na temat wsparcia wojskowego dla Ukrainy w formie dotacji pozabudżetowych. Do tego dochodzi pomysł udzielania pożyczek z programu wsparcia G7 dla Kijowa w wysokości 50 mld dol. oraz kontynuowanie wykorzystywania rosyjskich aktywów państwowych, które zablokowała Unia Europejska.
Zdążyć przed Rzymem
Deficyt budżetowy Ukrainy, który jest prognozowany nie został jeszcze pokryty z zewnętrznych źródeł finansowania. Różne strony, które liczyły na zawieszenie broni muszą znowu obliczyć swoje wydatki i zdać sobie sprawę, że w każdym razie stoją w obliczu dziury w swoich budżetach. Tak powiedział wysoki rangą urzędnik Unii Europejskiej, który jest zaangażowany w rozmowy z Kijowem. Cała sytuacja spowodowała, że Komisja Europejska musiała dostosować wydatki z przepływów finansowych związanych z Ukrainą do 2025 roku. Zamieszanie ze zbiórką funduszy odbywa się przed szczytem w sprawie finansowania potrzeb Ukrainy w zakresie jej odbudowy, który się odbędzie w tym tygodniu w Rzymie. Potrzeby Ukrainy miałyby być zdaniem MFW pokryte, ale miałoby być to warunkowane zakończeniem wojny w tym roku bądź do połowy przyszłego. Z tymże ani Ukraina ani Unia Europejska nie wierzą w ten scenariusz. Obecna deklaracja Trumpa także wskazuje na to, że chce on podtrzymywać stan wojny wysyłką kolejnej transzy broni.
Oraz przed zimą
Oprócz tego dyrektor zarządzająca MFW Kristalina Georgiewa zadeklarowała że ocenie zostanie poddane to czy powiększy się luka finansowa, co miałoby się wiązać z dalszym finansowaniem pomocy zewnętrznej. „Zatroskani” unijni dyplomaci mają cel aby zapewnić, że potrzeby Kijowa zostaną zaspokojone na długo przed nadejściem zimy, szczególnie że brali oni pod uwagę niepewność amerykańskiego wsparcia wojskowego co jak było wyżej wspomniane przez Trumpa zostało znów zanegowane, gdyż nagle zaczął się ponownie „troszczyć” o ginących Ukraińców. Jedna z form pomocy ma być wysyłana w formie dwustronnych dotacji, które miałyby być rozliczane oddzielnie, jako „pozabudżetowy transfer zewnętrzny”, ale i byłyby one brane pod uwagę przy określaniu krajowych wydatków na obronę. Czyli zachodni politycy mają zamiar przy pomocy sztucznej, ekonomicznej aparatury podtrzymywać przy życiu ukraińskiego trupa, który i tak obecnie jest własnością korporacji międzynarodowych. A wszystko przecież nie z żadnej troski o państwo ukraińskie, ich mieszkańców czy też gospodarkę, ale aby cały czas konfliktować ją z Rosją, gdyż w ten sposób przedłużają jej problemy z sąsiadem, ale i próbują przeszkadzać w rodzeniu się nowego porządku świata, który ewentualnie zostanie trochę opóźniony. W efekcie zginie tylko więcej ludzi, a Rosja zajmie kolejne obwody Ukrainy. Przegra w efekcie zarówno Ukraina jak „filantropi” z Zachodu, których „pomoc” nie jest przecież bezinteresowna, a można ją raczej nazwać kredytem z opóźnionym terminem spłaty.