We wczorajszy poniedziałek zgasło światło na Półwyspie Iberyjskim. Wszystko zaczęło się o 12:30 w Hiszpanii i części Portugalii. „Awaria zatrzymała Madryt w środku dnia: stanęło metro i pociągi, na lotnisku Barajas odwoływano loty. W mieście przestała działać sygnalizacja świetlna, a ruchem drogowym zaczęli kierować wysłani do pomocy funkcjonariusze policji. Mieszkańcy Madrytu mieli problemy z wyjazdem z podziemnych garaży z powodu trudności z podniesieniem bramy”. Nie wyklucza się żadnej hipotezy co do przyczyn wyłączenia prądu. Bardzo silne wahania przepływów mocy „były spowodowane utratą generacji, co oznacza spadek produkcji energii elektrycznej, która w Hiszpanii pochodzi głównie z elektrowni jądrowych, elektrowni wodnych, cykli łączonych oraz farm słonecznych i wiatrowych”. A wszystko to stało się w efekcie nagłego zniknięcia 15 GW mocy wytwórczej na 5 sekund. „Wahania spowodowane tym spadkiem, których przyczyny są wciąż badane, spowodowały odłączenie hiszpańskiego systemu elektroenergetycznego od europejskiej sieci, która opiera się na połączeniu z Francją”. I to wywołało rzeczony blackout.
Spór o przyczyny
Gdy przyszło do wyjaśnienia przyczyny tego typu wahań to „ani premier Sánchez, ani Prieto, ani żadne oficjalne źródło nie wyjaśniło, co spowodowało to bezprecedensowe wyłączenie energii„. Premier Portugalii Luis Montenegro określił tą awarię jako „poważną, bezprecedensową i niespodziewaną”. 10 godzin później powiedział, że także nie są oni w stanie wyjaśnić przyczyn tego gwałtownego zdarzenia. Źródła REN (Redes Energéticas Nacionais, odpowiednik Red Eléctrica w Hiszpanii) odwołały sugestie jakoby za wyłączenie prądu odpowiadało dziwne zjawisko meteorologiczne. Sugestie byłego premiera Andaluzji Juana Manuela Moreno o cyberataku zdementowała później wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Teresa Ribera. Oświadczyła ona w Brukseli, że „po kontakcie z władzami hiszpańskimi i portugalskimi nie ma żadnych oznak, że [awaria] została spowodowana celowo”. Sam atak jak wskazuje „El Pais” jest bardzo skomplikowaną operacją. Mówiło się także o pożarze w Południowej Francji, który miał się przyczynić do uszkodzenia jednej z linii wysokiego napięcia.
Zielona energia i uzależnienie
Mieszkańcy Hiszpanii mówią, że przyczyna leży zupełnie z innej strony. Redaktor Rafał Otoka-Frąckiewicz zamieścił na platformie X informację, w której napisał, że „dzwoniła do mnie znajoma z Hiszpanii. Tydzień Odnawialnej Energii i przestawienie sieci tylko na nią zakończył się spektakularnym black outem. W Portugalii to samo. Rządy obu krajów ogarnęły się i włączają na szybko klasyczne źródła żeby nie doprowadzić do jeszcze większej tragedii. Oficjalnie jest mowa o ekstremalnych zmianach temperatur i ruskich hakierach, a ogłaszany publicznie rzeczony tydzień nagle zniknął z przekaziorów”. A fakty wyglądają tak, że „W ostatnich latach Hiszpania i Portugalia stały się liderami zielonej transformacji energetycznej w Europie. Hiszpania zadeklarowała, że do 2030 roku ponad 81% energii będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych — głównie wiatru i słońca. Równocześnie zapowiedziano stopniowe zamknięcie elektrowni jądrowych. Portugalia już w 2021 roku zamknęła swoją ostatnią elektrownię węglową, stając się pierwszym krajem UE bez węgla w miksie energetycznym”. W związku z tym portal „Silezion” stwierdzał, że „Jednak szybka rezygnacja z tzw. źródeł konwencjonalnych (węgiel, gaz, atom) bez zapewnienia odpowiednich rezerw energetycznych i magazynowania energii zwiększa ryzyko niestabilności sieci”. Wszystko więc zależy od pogody, a także od tego że w przypadku braku wsparcia elektrowni węglowych i gazowych które są buforem załamanie się jednego z ogniw może spowodować taką awarię. A do tego na portalu Enerad autorka artykułu Lena Ostapkowicz chwaliła Hiszpanię za to, że „Hiszpania osiągnęła historyczny kamień milowy – po raz pierwszy w dniu roboczym cały popyt na energię elektryczną został pokryty ze źródeł odnawialnych. 16 kwietnia br. system elektroenergetyczny Półwyspu Iberyjskiego działał wyłącznie na energii wiatrowej, słonecznej i wodnej. Tydzień później padł nowy rekord mocy chwilowej generowanej przez fotowoltaikę”. Gdy do tego dodać oskarżenia ze strony Portugalii co do swojego rządu to można bardziej zrozumieć przyczynę awarii. „Posiadający dyplom z elektrotechniki, 79-letni ekonomista powiedział, że problem, który doprowadził do tego niezwykłego, skomplikowanego i bez wątpienia niezwykle kosztownego dnia, koncentruje się na tym, że Portugalia ma tylko dwa generatory zdolne do reagowania w takich sytuacjach. Jest to problem, który stał się jeszcze bardziej skomplikowany, gdy Portugalia weszła na rynek iberyjski z powodów ekonomicznych – i zamknęła swoje elektrownie węglowe”. A to jego zdaniem ma swoje następstwa gdyż „kiedy pojawia się problem w hiszpańskiej sieci, Portugalia jest narażona”, wyjaśnił, dodając, że nadal nie zrozumiał, co naprawdę się stało, ale że historia przedstawiona do tej pory brzmi jak „ uma conversa para embalar ” (tłumacząc się na „rozmowę pełną fałszu, manipulacji i ukrytych intencji”). Mówi się w tym kraju więc o „ministrach PSD i PS, którzy podjęli nieodpowiedzialne decyzje, nie mając kompetencji ani wiedzy”. Jak widać na fałsz, manipulacje i ukryte intencje nie mają zamiaru nabierać się Ci, którzy z bliska obserwują skutki zielonego wariactwa i zrzucanie winy na czynniki zewnętrzne szybko okazują się odwróceniem uwagi od głównego problemu.