Niedawno „Global Times” informowało, że „wojna handlowa i wojna taryfowa nie mają zwycięzców – to nie jest tylko rada Chin dla Stanów Zjednoczonych, ale niezaprzeczalny fakt. Ogromny rynek Chin zapewnia obfite możliwości dla amerykańskich przedsiębiorstw, podczas gdy zaawansowana technologia i doświadczenie w zarządzaniu USA dostarczają również odniesień i pomocy w modernizacji przemysłu i rozwoju gospodarczym Chin”. Wskazywano na to, że największe koszty tego typu zagrywek ze strony Stanów Zjednoczonych ponoszą konsumenci oraz firmy. Ostrzegał przed tym także felietonista „New York Times” Paul Krugman. „Dane pokazują, że podczas wojny handlowej rozpoczętej przez USA w 2018 r. ponad 90 procent kosztów wynikających z amerykańskich taryf na Chiny poniosły amerykańskie firmy i konsumenci”.
Dlaczego taka wojna jest skazana na niepowodzenie?
Odpowiedź na wyżej postawione pytanie wiąże się z tym, że gospodarka Chin jest zbyt zróżnicowana, więc stosowanie starych, agresywnych praktyk oznacza odbijanie się od ściany, której nie da się skruszyć. Zgodnie z Generalną Administracją Celną eksport Chin wzrósł o 7,1 proc. do 3,5 bln dolarów w 2024 roku, podczas gdy Amerykanie mogli się pochwalić eksportem wartym 524,6 mld dolarów. Także udział krajów i regionów Globalnego Południa w eksporcie Chin był wyższy od najbardziej uprzemysłowionych krajów w stosunku 1,67 bln dolarów do 1,4 bln dolarów. Kraje i regiony Globalnego Południa odpowiadają za prawie połowę całkowitego wolumenu handlu czyli ok. 2,8 bln dolarów. Do tego Chiny handlują z ponad 150 krajami. Całkowity handel wzrósł o 5 proc. do roku do 6,1 bln dolarów w 2024 roku. ASEAN pozostaje największym partnerem handlowym Pekinu przez pięć kolejnych lat. Najwięksi partnerzy w 2025 roku to: ASEAN (982 mld dolarów), UE (758,8 mld dolarów), USA (688 mld dolarów), Ameryka Łacińska (518 mld dolarów), Afryka 295,5 mld dolarów.
Dlaczego więc ta agresywna retoryka
Tego typu wypowiedzi i praktyki Trumpa wiązać się mogą ze stopniowym zmniejszaniem zależności Chin od amerykańskiego rynku poprzez przenoszenie uwagi konsumentów do Globalnego Południa. Wyśmiewano cały czas to, że wszystko to jest tylko nieśmiałą próbą przeciwstawiania się cały czas groźnej i agresywnej Ameryce, która wystarczyło że tupnie nóżką i wszyscy pod taką groźbą grzecznie wracają do starego podporządkowywania się. Przykłady Chin i Rosji zaprzeczają tego typu myśleniu, a kontra Chin, które odpowiedziały na Amerykańskie sankcje swoimi sankcjami na produkty rolne spowodowała, że wpłynęło to od razu na eksport o wartości 21 mld dolarów. Próba zawracania więc nowego kierunku sękatym kijem oraz groźną retoryką nie robi już wrażenia na przeciwniku, który od dawna jest o wiele silniejszy i jest w stanie odpowiedzieć wobec drugiej strony tą samą bronią i zdusić w zarodku nieudolne usiłowanie zaszkodzenia mu starymi metodami.