Jak nazwać system w państwie, które pomimo łamania różnych zasad zarówno w kwestiach politycznych, ekonomicznych czy też militarnych nadal jest obiektem marzeń i podziwu jak nie sceny liberalnej w naszym kraju, to tej bardziej uważaną za konserwatywną. Tym czasem poczynania obecnego prezydenta wyglądają na celowe wywoływanie chaosu aby naturalnie potocznie myślący człowiek stwierdził sobie, że za wszystko odpowiedzialne są cechy psychofizyczne jeśli nie samego Trumpa, który jak wiadomo jest narcyzem, psychopatą, a do tego posmarowanym marchewką, to Muska wykonującego hitlerowskie gesty i będącego brzydkim człowiekiem, aż po J.D.Vance’a, który strasznie „obraził” całą Europę i maluje rzęsy kreską. Za poczynania taryfowe Trumpa odpowiedzialny jest dogmatyczny sposób patrzenia, który od początku krytykowali zarówno niektórzy amerykańscy dziennikarze czy politycy bądź ekonomiści, ale i chińskie ministerstwo spraw zagranicznych po przerażonych wizją taryf uderzających w europejskie gospodarki przywódców tych krajów.
Rekordowe spadki
Już zanim wprowadzono w życie taryfy na różne importowane do USA produkty to giełdowe tsunami dało znać o sobie poniedziałkowego poranka. Pytaniem pozostaje czy tak jak się zarzuca Trumpowi był to wynik Jego szaleńczych pomysłów przyciągnięcia na nowo miejsc pracy do Ameryki i narcystycznej natury czy zwyczajnie świadome działanie mające wywołać na giełdzie psychologiczny efekt? Ten natomiast był na pewno ogromny, gdyż jak podał portal CNN „Globalny kryzys rynkowy wywołany cłami wprowadzonymi przez prezydenta USA Donalda Trumpa pogłębił się w poniedziałek w Azji i Europie, a USA przygotowują się na dalszy spadek cen po niedawnym otwarciu rynków”. Mocno odczuł to rynek w Hongkongu, gdzie indeks zamknął się spadkiem o 13,2 proc. co było najgorszym dniem od 1997 roku. Wszystko to działo się w wyniku odpowiedzi Chin symetrycznymi cłami na te, które wprowadzili Amerykanie wobec towarów chińskich. Nie lepiej było w Europie, gdzie „indeksy giełdowe w Europie spadły o około 5% w połowie dnia handlowego”. Europejscy ministrowie handlu natomiast pilnie spotkali się aby odpowiedzieć na cła Trumpa. Szef JP Morgan Jamie Dimon ostrzega po raz kolejny o tym, że „cła Trumpa mogą spowodować wzrost cen, wpędzić światową gospodarkę w recesję i osłabić pozycję Ameryki na świecie poprzez zerwanie jej sojuszy”. Trump natomiast bronił swojej decyzji, pomimo że biliony dolarów zniknęło z rynku w poprzednim tygodniu, twierdząc, że to był lek na problemy, a cła przyniosą krajowi miliardy dolarów. Chaos w przekazie potęguje fakt, że Elon Musk oraz Bill Ackman mieli wizję całkiem inną niż Trump. Brak spójności dotyczącej podejścia do tej kwestii także potwierdza były sekretarz skarbu u Barracka Obamy Larry Summera, mówiąc że kraj jest wyjaśnienia przyczyn takiego postępowania. W końcu a propos samej giełdy w Ameryce, to „Trump i jego cła wywołały hossę na giełdzie i są na skraju przekształcenia jej w bessę szybciej, niż nadzorował to jakikolwiek prezydent w historii nowożytnej. Jeśli giełda zamknie się na terytorium bessy – spadek o 20% od ostatniego szczytu – będzie to najwcześniejszy przypadek w nowej administracji, kiedy hossa zmieniła się w bessę w historii S&P 500, która sięga 1957 r”. Pomimo że jak przytoczono Jego wypowiedzi z października przewidywał on że Jego porażka w wyborach może spowodować właśnie bessę na giełdzie. A jeszcze wcześniej przewidywał, że dojdzie do krachu na giełdzie porównywanego z 1929 rokiem. Sprawdziła się więc prognoza, że spadek ten można porównywać do tych z lat 1987, 2008 oraz czasów pandemii w roku 2020.
Groźba powtórki z roku 1930
Wielokrotnie mówi się w ostatnich latach o klimacie przypominającym przełom lat 20-tych i 30-tych XX wieku, a więc groźbę kryzysu z 1929 roku oraz nastroje faszystowskie przypominające okres przed wojną światową. Tym czasem ostrzeżenia idą także a propos powtórki z roku 1930 dotyczącej ustawy Smooth-Hawleya z 1930 roku. Bo to właśnie w 1930 roku Amerykanie w odpowiedzi na kryzys nałożyli cła na wszystkie kraje próbując ratować miejsca pracy. Efekt był odwrotny od zamierzonego, bo w rezultacie tego typu posunięcie tylko pogorszyło sytuację w kraju. „Łącznie wielkość importu do USA spadła o 40% w ciągu dwóch lat od uchwalenia ustawy Smoot-Hawley, która weszła w życie w czerwcu 1930”. Znów więc mądrość chińskiej dyplomacji może okazać się prorocza, pomimo że Trump jest rzekomo przekonany, że tego typu posunięcia mają spowodować że wszystko zwróci się z nawiązką, a nie tylko miliardy, ale i biliony wrócą do Ameryki, czy jednak jest to próba wejścia do tej samej rzeki, tak samo skażonej i zanieczyszczonej, która ma celowo próbować także wedrzeć się na inne obszary aby je zalać? Dziennikarze El Pais twierdzą, że nadchodzące tygodnie albo miesiące powinny przynieść więcej jasności. Perspektywy i bez tego co się stało ich zdaniem i tak się pogarszały po 15 latach nieprzerwanych zysków na giełdzie. Natomiast puenta nie napawa optymizmem gdyż w ich opinii „zamiast czekać, aż Trump zmieni kurs, inwestorzy zdecydowali się najpierw sprzedać i czekać na dalszy rozwój sytuacji. Jedno jest pewne i powszechnie akceptowane przez ekspertów: turbulencje nie ustąpią w najbliższym czasie”.