Pomimo, że Konstytucja Rzeczypospolitej zabrania propagowania ustrojów totalitarnych, a do takiego zaliczany jest nazizm, to od dawna żyjemy w rzeczywistości, w której w różny sposób traktuje się dwa rodzaje nazizmów. Ten niemiecki jest naturalnie zły, potępiany, penalizowany, choć tak naprawdę to nie słyszy się nigdzie aby ktoś w ogóle odnosił się do dziedzictwa Hitlera, Himmlera czy Goeringa. Środowiska propagujące tą ludobójczą ideologię, wspierane przez służby i współpracujące z policją, co przyznał kiedyś wprost Komendant Gdańskiej Policji miały tak naprawdę za zadanie ośmieszać wszelkie ruchy narodowe, które odwoływały się do patriotyzmu i broniły się przed uruchomioną lawiną prywatyzacji. I dlatego w latach 90-tych mogły sobie działać w Polsce, kanalizując naturalny bunt wobec zastanej rzeczywistości. Dziś to odległa przeszłość i ciężko jest odnaleźć jakieś zdarzenie z udziałem ruchu skinowskiego, a do tego Niemcy od zakończenia wojny zajmują się pokutowaniem za grzechy przeszłości i nie raz przepraszały za swoje czyny. Niestety tutaj polscy politycy wpisują się ostatnio w dyskurs, który panuje na Zachodzie od dawna, że to my jesteśmy mitycznymi nazistami, a w Polsce także różne środowiska próbują przerzucać winę za zbrodnie na Polakach, prezentując swoje stanowisko ku zdumieniu innych za granicą.
Dobry nazizm nie penalizowany
O ile tenże rodzaj nazizmu jest zdaniem każdego godzien potępienia, o tyle ten bardziej dziki, którego naoczne skutki przerażały nawet Niemców okazuje się tym „dobrym”, „hołubionym” i nie podlegającym penalizacji. PiS, który ma ogromne zasługi w przemilczaniu tematu w równym stopniu jak inne partie sejmowe zapewne ze względów koniunkturalnych przypomniało sobie jednak o tej sprawie w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi i dlatego też posłowie tej partii złożyli projekt zakazujący promowania ideologii i symboli OUN/UPA pod groźbą pod groźbą pozbawienia wolności do trzech lat. Pierwsze czytanie projektu odbyło się w lutym tego roku, ale sejm odrzucił tenże projekt i skierował go do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Projekt potępiał przede wszystkim OUN-B i UPA i UPA oraz karane miało być tzw. „kłamstwo wołyńskie” na równi z „oświęcimskim”.
Obrońcy dobrego nazizmu zawsze do dyspozycji
Jak się okazuje podobna ustawa była proponowana przez sejm 6 lat temu. Była to nowelizacja ustawy o IPN, ale Andrzej Duda zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego i tenże organ przychylił się do zdania prezydenta. Tego samego prezydenta, który ignorował środowiska kresowe chcące zachować pamięć o pomordowanych w okrutny sposób. A gdy żyjący wtedy ks. Isakowicz-Zaleski upomniał się o nich wprost to prezydent Duda proponował księdzu „ważyć słowa”. Jak widać w blokowaniu ustaw penalizujących wychwalania najdzikszej odmiany nazizmu miał już wcześniej nieprzypadkowo doświadczenie. My natomiast mamy tylko nadal dostarczać pomoc Ukrainie, która nigdy za te zbrodnie nie przeprosiła oskarżając często nas o podobne czyny, rzeź nazywając konfliktem bądź wojną. No i jeszcze ewentualnie odrestaurować pomniki naszych oprawców w Polsce.