Tusk do wymiany zdaniem Amerykanów


Nie mogła zbyt wielu Polaków zdziwić informacja o tym, że Amerykanie mieliby ponownie naciskać w jakiejś sprawie na nasz kraj. Lata uległości poszczególnych rządów czy też prezydentów wobec Amerykanów uczyniły z naszego kraju państwo „na posyłki”, które jest w stanie zrobić nawet najbardziej upokarzający szpagat przed siedzącym przywódcą zza oceanu, który później ewentualnie tylko poklepie po plecach. Książka Johna Pomfreta pt. „Pozdrowienia z Warszawy. Polski wywiad, CIA i wyjątkowy sojusz” nazbyt dobitnie pokazywała, że Polska od samego początku tzw. III RP chciała wykazywać się przed Stanami Zjednoczonymi paląc się do tego aby uczestniczyć w najbardziej ryzykownych misjach, które miałyby chronić amerykańskich interesów czy obywateli. A jeśli oferuje się swoją pomoc tak „z sympatii” bądź „bezgranicznego uwielbienia” nie oczekując niczego w zamian to można się spodziewać, że druga strona będzie to wykorzystywać. A nawet posunie się do tego, że w odpowiedni sposób spuentuje postawę tego uległego państwa.

Ustawy na telefon i 51 stan USA

W ostatnich latach doszło przecież do tego, że amerykańska ambasador w Polsce zachowywała się jak lokalny namiestnik naszym kraju i wydawała niemalże rozkazy jaką ustawę Polska ma uchwalać. Georgette Mosbacher, która wtedy urzędowała w w Warszawie potrafiła napisać sobie list z błędami do ministra zdrowia w sprawie refundowanych leków. Interweniowała również gdy polski rząd próbował a to walczyć z TVN-em czy też uchwalić ustawę, która miała zwalczać upokarzanie Polski na arenie międzynarodowej. Nie inaczej było za czasów sprawowania funkcji ambasadora USA przez Marka Brzezińskiego. Były rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina, który zasłynął wypowiedzią o tym, że „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego” opowiadał o tym jak Mark Brzeziński wysyłał wiadomości tekstowe w telefonie ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Zbigniewowi Rau z instrukcjami co ma mówić mediom w różnych sprawach. Dlatego oburzenie jakie wybuchło kiedyś gdy któryś z amerykańskich polityków określił Polskę jak 51 stan USA w kontekście naszego zaangażowania w „wojnę z terroryzmem” było jakby spóźnioną reakcją na lata wcześniejszej uległości.

Wymienić premiera

Władze amerykańskie przyzwyczajone więc do tego, że mówią naszym władzom co mają robić w swoim teoretycznie kraju, miały w związku z tym naciskać na wymianę obecnego premiera Polski Donalda Tuska, na sprawującego funkcję ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wszystko ujawnić miała dziennikarka Joanna Miziołek. Powiedziała ona, że „Amerykanie naciskają, żeby Kosiniak objął tekę premiera. Boją się rządów z Konfederacją, bo nie chcą by w Polsce był gabinet zwalczający amerykańskie interesy, które w części są interesami żydowskimi. Trump boi się, że partie o zabarwieniu faszystowskim będą rządziły w tej części Europy”. A to zupełnie przeczy krążącej po infosferze infantylnej tezie jakoby Trump miał być na usługach Kremla, tak samo jak Konfederacja orientująca się na Trumpa. Tu jak widać Amerykanom zależy na niedrażnieniu Żydów, a nie aby razem układać się z Rosją. Tego typu sytuacja z wybieraniem przez Amerykanów władz w Polsce nie powinna jednak dziwić gdy spojrzymy przekrojowo na historię naszych stosunków z tym krajem i takie sytuacje będą się niestety powtarzać w bardziej lub mniej jawny sposób czy to w stosunku do nowego prezydenta kraju czy też wobec koalicyjnego rządu, w którym nie brakuje frakcji proamerykańskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post