Gdańsk od długiego czasu stał się typowym, dużym miastem w którym rządzi liberalne ugrupowanie, w którym zaprowadza się porządki firmowane uśmiechniętą twarzą sprawującej swoje rządy Pani Prezydent Dulkiewicz. Te oto porządki doprowadziły w efekcie do bałaganu, który w najbliższy piątek będzie powodem protestów, które będą odpowiedzią na to co dzieje się w mieście. Kilka punktów wymienionych jako te, które powodują wyjście na ulicę pokazują obecny stan miasta, który jest odwrotnie proporcjonalny do sympatycznej twarz kobiety rządzącej Gdańskiem.
Odcięci od miasta
Głównym problemem Gdańska stało się w ostatnim czasie zamknięcie mostu na ul. Siennej, co de facto odcina mieszkańców dzielnicy Przeróbka i Stogi od reszty Gdańska. Tędy przebiega ruch tramwajowy oraz pieszy. Po zamknięciu tego mostu pozostaje wydostać się w przypadku chęci pieszej wycieczki wpław. Absurdem stało się zamknięcie tego mostu dla pieszych, jeśli poruszały się po nim 50-tonowe tramwaje. Drugim absurdem jest robienie wszystkiego „od końca” czyli najpierw zamknięto ważny most, a teraz dopiero wykonywane są prace, w efekcie których ma powstać prom pieszo rowerowy. Jedynym bowiem sposobem aby wydostać się z otoczonej ze wszystkich stron wodą dzielnicy-wyspy jest tzw. trasa Sucharskiego, która jednak jest dwupasmową drogą bez chodników, o których nikt nie pomyślał aby zadbać na okoliczność takiej sytuacji, która ostatni raz miała miejsce dawno temu. Most remontowany był bowiem prawie 40 lat temu.
Wieczne korki
To co jest także powodem protestów to wieczne korki. Miasto ogarnęła mania, która wcześniej toczyła Warszawę, na siłę chcącą udowodnić, że coś takiego jak tunele, dzięki którym nie było ofiar na drodze są przeżytkiem i w związku z tym należy zrobić na jakimś odcinku drogi naziemne przejścia. Od kilku lat Gdańsk praktykuje to u siebie, utrudniając jak się da życie kierowcom, którzy stają się intruzami, bo do tego dochodzą coraz wyższe opłaty za parkowanie w Centrum Gdańska. Jakby tego było mało Gdańsk obejmuje strefami parkowania coraz większy obszar, tradycyjnie do tego przy remontowaniu ulic i chodników zmniejszając liczbę miejsc parkingowych oraz stawiając słupki wszędzie gdzie kierowca próbowałby stanąć szukając bezskutecznie możliwości zaparkowania. Do tego dochodzi mania robienia z ulic, które niedawno były zwykłymi ulicami, tych osiedlowych z garbami niszczącymi podwozie i ograniczeniami do 30 km/h. To oczywiście także jedno z szaleństw, które ogarnęło miasto, które na dwupasmowych ulicach w mieście wprowadziło ograniczenia do 50km/h, aby policja czająca się gdzieś na przystanku, bądź za zakrętem mogła zastawiać pułapki na kogoś kto nieznacznie przekroczył prędkość, ale nie powodował tym tak naprawdę niebezpieczeństwa na drodze. Od dawna już także urządza się w Gdańsku to, co niedawno wydawało się nie do pomyślenia – buduje się kolejne Galerie Handlowe, które także powoduje ogromne zakorkowanie miasta, szczególnie że robi się to w samym Jego środku, a nie jak kiedyś na obrzeżach.
Bez betonozy ani rusz
Protestujący jeden z punktów nazwali także „Rozwojem republiki deweloperów – beton to nowa zieleń”. I tak rzeczywiście wygląda to oczywiście nie tylko w Gdańsku ale i w innych miastach, w których dosłownie betonem zalewa się czy to obowiązkowo główne centra miast, w których np. było dużo kwiatów, trawnika. To wszystko jest likwidowane, a na ich miejsce budowane są chodniki, ulice i gdzieś tam sztucznie wykraja się mały kwadracik, w którym umieszcza się małe drzewko, które ma sobie rosnąć pośród betonu. Brak refleksji władz miasta tym bardziej poraża, gdy spojrzymy na permanentne zalewanie miasta przy każdej większej ulewie. Wspomniana republika deweloperów ma się znakomicie, a mówi się do tego że mieszkania budowane dosłownie wszędzie bez umiaru z cenami dogoniły już Warszawę. Protest zapewne będzie skromny, nieliczny i zignorowany przez władze miasta, które od zawsze charakteryzowały się w tym mieście butą, traktowaniem mieszkańców z góry, a już tym bardziej tych z zapomnianych, peryferyjnych dzielnic.