Grzegorz Braun, europoseł oraz kandydat na prezydenta kraju nie pierwszy już raz wywołał w salonie poruszenie swoim zachowaniem, które określa się zawsze jako kontrowersyjne, skandaliczne czy też haniebne. Rok temu zasłynął zgaszeniem świec chanukowych w sejmie, sprzeciwiając się obrzędom religijnym zdecydowanej mniejszości w naszym kraju. Oburzeni tym faktem posłowie pozbawili później posła mandatu. Zapomnieli jednak o tym, że wielu z nich zabiegało od dawna o to aby sejm nie był miejscem do jakichkolwiek religijnych obrzędów, nie raz tocząc także boje o to aby ściągnięto ze ściany wiszący krzyż. Potrafiono także wyśmiewać jedno z ogłoszeń, które kiedyś padło z ust ówczesnego marszałka sejmu Marka Jurka, zapraszającego do kaplicy na modlitwę o deszcz, w czasie gdy w Polsce był nieurodzaj z powodu suszy. Jednak gdy przyszło do zapalania świec chanukowych czy to w sejmie czy też w pałacu prezydenckim, to duża część polityków czy dziennikarzy wzniecających histerię w powodu tego co zrobił poseł Braun zapomniała o postulatach świeckiego państwa i grzecznie przybyła na uroczystości. A przecież wcześniej poseł Braun wyrzucił z sądu choinkę, która była obwieszona wszystkimi symbolami, które salon uważa za zatwierdzone do wierzenia w ramach świeckiej, liberalnej religii. Okazało się, że nawet z takiego powodu, można posłowi wytoczyć sprawę, a nie da się wyjaśnić w Polsce tajemniczych samobójstw czy też śmierci znanych polityków.
Przerwana minuta ciszy
Najnowszą okazją do łkania polityków oraz dziennikarzy uważających się za obrońców moralności i wskazujących, że jak mawiał ich idol „warto być przyzwoitym” była postawa europosła Brauna w europarlamencie. Postanowiono uczcić tam minutą ciszy ofiary Holokaustu i podczas jej celebracji poseł Braun odezwał się prosząc o modlitwę za palestyńskie ofiary żydowskiego ludobójstwa. Tego oczywiście było już za wiele, bo europarlamencie i ogólnie zachodnich instytucjach mówienie prawdy wywołuje zgorszenie i Grzegorz Braun został z europarlamentu wyprowadzony. Propagandowa stacja TVN w swoim stylu próbowała pokazać, że wprawdzie poseł Braun powiedział o wydarzeniach w Gazie, ale się okazuje że nie jest to miejsce i czas aby coś takiego robić. A przecież w tym przypadku po 80 latach ofiara zamieniła się w kata i tym katem jest od czasów powojennych, zanim jeszcze powstało państwo Izrael. Przed kamerami TVN-u wypowiadał się poseł Joński, który był naturalnie oburzony, że poruszane są tak niewygodne tematy, psujące dobre samopoczucie polityków. Stwierdził on, że „Polska taka nie jest, nie ma twarzy Brauna”. Należałoby w tym przypadku odróżnić dwie sprawy – Polskę gdy mówimy o politykach oraz Polskę gdy mówimy o społeczeństwie. Polscy politycy twarzy Brauna nie mają, bo podżegali i podżegają do różnych wojen, także nie oburzając się na masakrowanie Gazy. Natomiast polskie społeczeństwo z klucza stygmatyzowane w takim razie, że ma „twarz Brauna” sprzeciwia się przecież masakrze Gazy, jako czemuś nieludzkiemu, dzikiemu i bezkarnemu.
Zbiorowa amnezja
Jako że w mainstreamie panuje niepisana zasada, że monopol na bycie ofiarami mają tylko Żydzi, którzy zginęli podczas II Wojny Światowej, a obecnie można z nimi równać ewentualnie ofiary cywilne wojny na Ukrainie to poseł Joński wywodzący się z partii odpowiedzialnej ponad 20 lat temu za wciągnięcie Polski w dwie wojny zapomina o tym, że nasza prowojenna postawa czynnie oraz biernie przyczyniła się do ogromu ofiar w różnych rejonach świata. A obecnie znaczna część naszych elit politycznych popiera bądź milcząco przyzwala na to aby Izrael nadal dokonywał ludobójstwa w Gazie. Wprawdzie teraz z powodu tego że Izrael robi to ostentacyjnie to nie wypadało zaprosić do Auschwitz na obchody samego premiera Netanjahu, to przecież jeszcze niedawno jednym głosem wszyscy politycy troszczyli się od października 2023 roku tylko ofiary izraelskie oraz izraelskich zakładników, wypuszczanych teraz z miejsc odosobnienia. A przecież wcześniej przez lata skupiano się tylko na o wiele mniejszej liczbie ofiar Izraelskich niż na masakrowanych Palestyńczykach, będących de facto pod okupacją. Ale mająca „braunowską twarz” Polska coraz bardziej to zauważa.