Mitologia „American dream” jest oparta o rzekomo wieczne, nienaruszalne wartości, z których jedną z nich jest wolność słowa. Niejednokrotnie okazywało się jednak, że choćby na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza tego typu mity obijały się brutalnie o twardą ścianę retoryki mającej legitymizować różne działania oparte usprawiedliwiające prowadzenie różnych wojen pod hasłami wojny z terroryzmem, który miał różne oblicza w zależności od tego kogo konkretnie i w jakim regionie świata uznawano za terrorystę. Do tego przecież rozróżniano „terrorystów dobrych”, którzy okazywali się bojownikami o wolność których Amerykanie musieli wspierać jak np. tych walczących po stronie „wyzwolenia Kosowa” spod ucisku Serbów. Ale i wynajdywano tych „złych” terrorystów, aż w Afganistanie, pomimo że wcześniej byli oni „dobrymi” gdy walczyli z „imperium zła” czyli Związkiem Radzieckim. Wiecznymi „terrorystami” są dla Amerykanów natomiast Palestyńczycy, którzy okazują się niegodnymi jakiejkolwiek obrony i o ile jeszcze brak zgody na obronę bombardowanej Jugosławii, Iraku czy Afganistanu kończyło się zazwyczaj przemilczaniem tego bądź ośmieszaniem przez propagandystów, to w przypadku krytyki Izraela, jak to w Ameryce wytacza się cięższe działa.
No remorse „dla antysemityzmu”
Bańka wolności słowa, oparta o przypominanej wszędzie poprawce do konstytucji pęka gdy na uniwersytetach próbuje się poruszać w ogóle kwestie ludobójstwa dokonywanego na ludności palestyńskiej. Dlatego też powszechnie stosuje się metodę doxxingu wobec tych, którzy śmią nieprzemilczać czegoś co być przemilczane nie ma prawa. Polega to na „ujawnianiu danych osobowych danej osoby w celu zastraszenia, grożenia lub nękania jej. Innymi słowy, jest to inkwizycja skierowana przeciwko tym, którzy podnieśli głos przeciwko bezlitosnemu bombardowaniu Gazy przez Izrael od października 2023 r”. Wszystko to działo się zanim Trump został wybrany na prezydenta. Doxxing ujawnia także poufne dane jak e-mail, adres, numer telefonu czy też zdjęcia. Tego typu praktyki były stosowane już w 2023 roku, gdy protesty były nieśmiałe, a rozświetlone furgonetki jeździły po mieście i publikowały właśnie dane „antysemitów”. Stygmatyzowano zarówno studentów propalestyńskich jak i profesorów. Za administracji Donalda Trumpa represje wobec studentów dodatkowo wzrosły. Dodatkowo szantażuje się uniwersytety aby wykorzeniły ze swoich uczelni antyizraelskie wypowiedzi, bo inaczej grozi im cofnięcie dotacji. Co ciekawe tego typu praktyki dotychczas nie miały wcześniej precedensu w swojej historii. „Studenci byli wielokrotnie publicznie wytykani palcami, oskarżani o antysemityzm, atakowani fizycznie, ciągani przed tajnymi przesłuchaniami dyscyplinarnymi, aresztowani, a teraz grożono im zatrzymaniem i deportacją, a wszystko to za wzywanie do zakończenia masowych zabójstw w Strefie Gazy. Uniwersytet [Columbia] i administracja Trumpa jasno dały do zrozumienia, że nie ma wolności słowa w sprawie Palestyny i że aktywizm będzie surowo karany”. Do tego jako że doxxing stosował metodę rozpoznawania twarzy, to protestujący wcześniej boją się zdemaskowanie.
Koniec wolności słowa
Trump więc próbuje nie tylko za pomocą dosłownej retoryki zastraszać różne kraje zarówno interwencjami zbrojnymi aby wymuszać na nich różne ustępstwa jak i nakładaniem ceł by stworzyć iluzję, że dzięki temu odzyska on wyeksportowanych za granicę pracowników oraz firmy. W polityce wewnętrznej jak widać próbuje wymuszać poprzez udowadnianie prosto w twarz, że wolność słowa jest bajeczką dla naiwnych gdy trzeba bronić „dobrego imienia” jeśli w ogóle ono jeszcze może być dobre głównego sojusznika na Bliskim Wschodzie o którym mówi się cały czas, że tak naprawdę rządzi w Ameryce, a każdy prezydent musi się podporządkowywać polityce, która będzie sprzyjała choćby najbardziej haniebnym czynom tego mniejszego kraju.” „Te kampanie są próbami zastraszania i nękania, a ich efektem jest zabijanie wolności słowa” — mówi Isaac Kamola, dyrektor Centrum Obrony Wolności Akademickiej w Amerykańskim Stowarzyszeniu Profesorów Uniwersyteckich (AAUP)”. Nic więcej nie trzeba dodawać, gdyż nieuświadomionych i zaprogramowanych na to, że tylko na ciemnym wschodzie jest zamordyzm nie uda się przekonać, że Ameryka robi dokładnie to samo o co się oskarża wyłącznie kraje uważane przez Amerykanów za Imperium Zła bądź zagrożenie dla świata. I że nie są to przypadki odosobnione ani nowe, tylko że teraz zwyczajnie zdrapano sreberko i robi się to bez dodawania przy każdym słowie oświadczenia o tym, że kraj jest wolny i demokratyczny gdyż już nie trzeba udawać. W końcu nie udają także w Europie co pokazuje Rumunia czy Francja bądź Wielka Brytania.