Prawdopodobnie klarują się ramy porozumienia handlowego między Unią Europejską, a Stanami Zjednoczonymi Donalda Trumpa. To co może się wyłonić wskaże wyraźnie na to, że będzie to sukces amerykańskiego prezydenta. Będzie to także dowodem na to, że Unia Europejska będzie dla Amerykanów świetnym rynkiem zbytu oraz spełnieniem żądania Trumpa, że Unia Europejska powinna zacząć kupować więcej surowców z jego kraju. Podstawową stawką celną jaka ma zostać wdrożona będzie 15 proc. na zdecydowaną większość produktów z Unii Europejskiej. Niektóre z nich będzie miało stawki „zero za zero”. „Unia Europejska i Stany Zjednoczone zawarły wstępne porozumienie handlowe, które ma zapobiec potencjalnie niszczycielskiej wojnie celnej między dwiema największymi gospodarkami świata. Ma to zakończyć wyścig z czasem przed narzuconym sobie terminem 1 sierpnia”. Wszystko jednak jak na razie ma charakter wstępny i jeszcze musi być doprecyzowane. Trump jak specjalista od gigantomanii tradycyjnie stwierdził, że to największa umowa jaką kiedykolwiek zawarto. Wtórowała mu Ursula von der Leyen twierdząca, że to wielka sprawa, ogromna sprawa. Zapewniała, że umowa przyniesie stabilność oraz przewidywalność, co z w czasach rządów Trumpa brzmi zdecydowanie niedorzecznie.
Stawka niższa niż wcześniejsza
„Stawka 15% jest niższa niż stawka 20%, którą Trump nałożył, a później zawiesił w kwietniu w ramach kontrowersyjnych, samozwańczych „ceł wzajemnych”, a także stawka 30% , którą groził nałożeniem w liście wysłanym do von der Leyen na początku tego miesiąca”. Do tego jest ona niższa niż stawka z krajami pozaeuropejskimi jak Indonezja, Filipiny czy Japonia. Finalnie okazało się, że szefowa Komisji Europejskiej robi dobrą minę do złej gry, gdyż pierwotnie proponowała ona porozumienie „zero za zero”, a pozostało zgodzić się na stawkę 15 proc. Trump natomiast tradycyjnie zaczął jako negocjator biznesowy od stawki wyższej aby zejść do niższej. Niektóre produkty zyskać mają na nowych stawkach jak samochody objęte dotychczas cłem w wysokości 27,5 proc. objęte będą 15 proc. Jednak średnio produkty były objęte stawką 4,8 proc. zanim pojawił się Trump. Tak więc to oznacza znaczny wzrost. „System zero za zero będzie miał zastosowanie do samolotów i powiązanych z nimi podzespołów, sprzętu półprzewodnikowego, surowców krytycznych oraz niektórych produktów chemicznych i rolnych”.
„Demokratyczna” energia i gospodarka dla Europy
Ważny cel do jakiego dąży Trump jest także bardzo bliski osiągnięcia w kwestiach związanych z wypieraniem rosyjskich surowców z Europy i zastępowaniem ich amerykańskimi. Wstępna umowa zakłada bowiem, że UE zgodzi się zakupić amerykańską energię za kwotę 750 miliardów dolarów i dodatkowo zainwestować 600 miliardów dolarów w gospodarkę USA. Rocznie „Unia zobowiązuje się do wydawania ponad 250 miliardów dolarów rocznie na zakup amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG), ropy naftowej i paliw jądrowych, aby zastąpić rosyjską energię. Całkowita kwota zobowiązania do końca kadencji Trumpa wyniesie około 700 miliardów dolarów”. Oprócz tego Unia Europejska zobowiązała się do zakupu amerykańskiej broni. Na początek Europa miałaby potrzebować 10 mld dol. Z okazji tego, że Unia miałaby nabywać broń zza oceanu tworzy się różne kombinacje jak to wszystko miałoby wyglądać, aby móc przepalać kolejne miliardy. „Broń ma być kupowana z budżetów krajowych i koordynowana w ramach NATO. Plan nie przewiduje wykorzystania środków Unii Europejskiej, ponieważ decyzje budżetowe mogą być czasochłonne i wymagać jednomyślności. Traktaty UE zabraniają jej również bezpośrednich zakupów broni”. Mawiają, że „czas to pieniądz” i jak widać ta zasada będzie dominowała wśród zachodnich elit. „Priorytetowe są systemy obrony powietrznej Patriot i pociski do nich. Niemcy zapowiedziały, że sfinansują dwa zestawy dla Ukrainy. Berlin prowadzi też rozmowy z innymi państwami, by zebrać środki na kolejne systemy. Norwegia zapowiedziała, że też pomoże w zakupie zestawu dla Ukraińców”. Dojść mają do tego systemy radarowe, systemy walki elektronicznej, przechwytywanie dronów oraz artyleria. Przewiduje się jednak problemy kupowaniem uzbrojenia i przekazywanie jego na Ukrainę z powodu niezadowolonych społeczeństw oraz dbania o własne możliwości obronne. Co zwiastuje, że nie zmieni to sytuacji na froncie. Ewentualnie „zadowolony” będzie budżet wojskowy Stanów Zjednoczonych.
Klęska według polskich ekonomistów
Bardzo krytycznie oceniają umowę różni polscy ekonomiści, którzy są o wiele bardziej sceptyczni wobec wstępnym ustaleń na linii Unia Europejska-USA. Ekonomiści Banku Pekao mówią, że jest to kolejna umowa podpisana na amerykańskich warunkach. Główny analityk domu inwestycyjnego Xelion powiedział natomiast, że „Trump i von der Leyen porozumieli się – ramowe porozumienie to 15 proc.cła na produkty z UE (dalekie to od 0 proc. proponowane przez UE) – cła na leki będą dużo wyższe, a na stał i aluminium tak jak Trump narzucił wcześniej 25 proc. Dla mnie to klęska UE, ale rynki pewnie się ucieszą”. Marcin Piątkowski, profesor z Akademii Leon Koźmińskiego mówi o upokarzającej sytuacji dla Unii Europejskiej, która zdegradowała się w globalnej hierarchii. Twierdzi, że po odejściu Trumpa ciężko będzie odwrócić cła. Federalny Związek Niemieckiego Przemysłu mówi o negatywnych reperkusjach dla przemysłu Niemiec. Szczególnie że jest on nastawiony głównie na eksport. A to oznacza dalsze degradowanie się Europy.