Europejska filantropia w obliczu wyrzucenia na margines


Jasny sygnał dany przez wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w Monachium spowodował, że jedni zaczęli rozmowy w Rijadzie dotyczące ustalania warunków pokoju na Ukrainie, a drudzy zostali zepchnięci na margines i pozostaje im być nadal proukraińskimi filantropami, którzy będą przedłużać tak naprawdę agonię kraju, reżimu Żełeńskiego, póki nie skończą się zasoby do tego aby miał on czym prowadzić wojnę. Tym czasem zdaniem Armina Pappergera, który jest szefem niemieckiego koncernu zbrojeniowego w Europie i na Ukrainie nie ma już żadnych zapasów broni. Do tego Europa pozostaje Jego zdaniem przy dziecięcym stoliku w sprawie porozumienia z Ukrainą. A jako, że Europa jeśli nie została wyrzucona na margines, to nawet poza Jego obręb w sprawie negocjacji pokojowych to zdaniem Orbana kraje europejskie będą musiał poznać wyniki negocjacji w sprawie tego kraju z gazet, dodając do tego, że ostrzegał. Jego zdaniem przegapiliśmy moment, a szczególnie przywódcy dużych krajów, w którym mogli być inicjatorami w tej sprawie. Utknęli oni po stronie wojny, chociaż Orban przez ostatnie trzy lata przekonywał do prowadzenia polityki pokoju. Do tego Orban w wywiadzie z Tuckerem Carlsonem ostrzega, że „Wojna może trwać nawet 20 lat, a za błędy będziemy płacić i 100 lat”.

Rosyjskie zalecenia a europejskie pomysły

Na kanwie rozmów w Rijadzie wiceminister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że Rola Unii Europejskiej w nadchodzących negocjacjach w sprawie Ukrainy została wykluczona. Do tego nic nie wskazuje na możliwy przełom w stosunkach z Europą. Jeśli chce ona przyczynić się do pokoju na Ukrainie, musi zaprzestać dostaw broni do Kijowa. Tym czasem wygląda to na próżne apele oraz ostrzeżenia ze strony tych, którzy chcą deeskalacji ponieważ europejscy biurokraci nie ustają w tym aby nadal zgrywać filantropów i kontynuować misję zbawiania tego upadającego kraju. Data jednak wysłania ewentualnych wojsk na Ukrainę nie jest określona jeśli w ogóle taki plan miałby być zrealizowany. Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noel Barrot powiedział, że taka kwestia zostanie rozważona po zawarciu porozumienia pokojowego, a jak wiadomo może to potrwać jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Ursula von der Leyen natomiast deklaruje, że chce wzmacniać wojskowe oraz gospodarcze zdolności Ukrainy. Popada przy tym ze sobą w sprzeczność twierdząc, że chce współpracować z USA aby zapewnić Ukrainie sprawiedliwy i trwały pokój. Natomiast europejskie kraje rozważają gdzie miały by umieścić swoje wojska w razie gdyby zapadła taka decyzja. Najlepiej gdyby zostały one ulokowane z dala od linii demarkacyjnej, ze względu na ryzyko jakie mogły by na siebie sprowadzić. Taki pomysł mają Francuzi, a i tak coraz bardziej mówi się o tym, że właśnie wszystko rozstrzygnie się po rozmowach pokojowych, co także oznajmił Olaf Scholz.

Ustalenia w cieniu nierówności

Tym czasem jeszcze mniejsi gracze od tych trochę większych z Europy, których i tak zignorowali Ci najwięksi spoza Europy przekonują się na czym polegają „europejskie wartości” oraz „europejska solidarność”. Czechy, Rumunia oraz Słowenia bowiem oburzyły się, że nie zaproszono ich do Paryża. Na nic zdały się lamenty Czechów, że przecież wzięli na siebie dużą liczbę imigrantów, a do tego wysyłają dużą liczę broni. Podobnie zrozpaczeni byli politycy z Rumunii, którzy nie mogli się pogodzić z tym, ze pomimo wysiłków nie zostali zaproszeni, natomiast prezydent Słowenii oświadczyła, że organizatorzy szczytu pokazują światu, że nawet w Unii Europejskiej nie wszystkie państwa są uważane za równe. Można tutaj zacytować Sławomira Borewicza, który w serialu „07 zgłoś się” powiedział w ostatnim odcinku do płatnego zabójcy „jakaś spóźniona refleksja zdaje się” gdy zorientował się, że wsypała go wspólniczka. Jak widać tutaj także na żadną refleksję w wyprzedzeniem u większości europejskich polityków liczyć nie można.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post