Karin Kneissl, szefowa ośrodka „GORKI” Uniwersytetu Państwowego w Petersburgu i była minister spraw zagranicznych Austrii powiedziała ostatnio dużo ciekawych wniosków, które odbiegają zupełnie od tych wypowiadanych przez zakochany w sobie Zachód, który postanowił stawiać tylko na jeden kierunek na podstawie także tego, że przewidywali oni tylko jedną możliwość po wepchnięciu Ukrainy do wojny. Teraz kiedy sytuacja rozwija się nie po myśli tych myślących, że tym razem zadadzą klęskę Putinowi to z wnioskami przychodzi właśnie ktoś, kto udowadnia że sen stał się koszmarem i będzie trzeba zmierzyć się z rzeczywistością w różnych aspektach.
Rosja wygrała wojnę
Tego faktu nie ukrywa już za bardzo nikt. Buńczuczne zapowiedzi szybkiej klęski Rosji wydawały się dobre w początkowej fazie, nowego etapu wojny 3 lata temu gdy wielu było przekonanych, że wyparcie Rosji spod Kijowa może oznaczać, że Rosja nie jest wcale taka silna i można ją pokonać. Tym czasem jak twierdzi wprost Karin Kneissl Rosja wygrała tę wojnę w takim sensie, że nie została pokonana. Nie cofnięto jej do poziomu średniowiecza, ani społeczeństwo nie zostało zrujnowane. Do tego nie doszło do masowych zamieszek, Rosja nie została pokawałkowana na 40 państw, o czym przecież fantazjowali także polscy politycy rodzaju Anny Fotygi. Do tego pojawiały się plotki o chorobie Putina oraz ewentualnym przewrocie pałacowym.
Ukraina ma nie tylko minerały
Ukraina tak jak Rosja ma nie tylko ogromną liczbę minerałów ale i żyzne ziemie, których obecnością interesuje się zarówno Black Rock jak i Chińczycy. I to może wzbudzać wśród Amerykanów większe zainteresowanie niż wspomniane minerały. Produkty spożywcze jej zdaniem są ważne w perspektywie wyżywienia swoich ludzi i dlatego w jej opinii kwestia rolnictwa stanie się ważniejsza w dłuższej perspektywie. Natomiast Ukraina utraciła część nad dużą partią minerałów po zajęciu przez Rosję obszarów bogatych w lit, dlatego właśnie Trump mógł mieć błędne informacje dotyczące tego ile może zyskać na podpisaniu umowy z Żełeńskim.
Europa na marginesie
Europa zdaniem Karin Kneissl stała się drugoplanowym aktorem na arenie międzynarodowej i nie jest to związane z wyborem Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych ale stało się to już o wiele wcześniej. Zapędziła się ona w kozi róg. Nie potragi wyciągać wniosków z własnej historii, a bez niej nie da się zbudować stabilnej przyszłości dla przyszłych pokoleń. A w związku z tym Europa może stanąć w obliczu protestów ulicznych. Zwróciła ona uwagę, że właśnie nie radzenie sobie przez władze Austrii czy Niemiec może spowodować takie wydarzenia z powodu niezadowolenia obywateli. Wskazała na problemy w tych krajach wiążące się z trudnością umówienia się na wizytę u lekarza bądź na operację. Ciężko jej zdaniem znaleźć porządne kadry, a polityka w Europie ze względu na korupcję stała się biznesem, w którym ludzie osiągają zyski, nawiązują kontakty, aby zdobyć wysokie stanowiska. A symbol niemieckiej produkcji czyli samochody nie mają szans wrócić na rosyjski rynek, co dodatkowo pokazuje że pozycja kontynentu po latach stabilizacji i bogactwa może zostać ograniczona przez kryzys, wysokie ceny gazu i ropy, a głównym zajęciem na najbliższe miesiące może być rola jeszcze bardziej gorliwego podżegacza wojennego po kłótni Żełeńskiego, Trumpa i J.D. Vance’ a.