Gruziński impas trwa


Demokracja nie ustępuje w Gruzji, próbującej stać się „wolną”, czyli taką, w której będzie mógł rządzić kandydat zatwierdzony przez zagranicę. Oto bowiem doszło do absurdalnej sytuacji, że kończąca swoją kadencję, prezydent Salome Zurabiszwili nie ma zamiaru ustąpić z urzędu. Powodem jest jej protest wobec wyboru nowego prezydenta kraju, którym został były piłkarz Micheil Kawelaszwili. Do tego wybrano go w nowy sposób, bo prezydenta wybrało zgromadzenie elektorów, a w związku z tym, że opozycja nie uznaje wyników wyborów do parlamentu to Kawelaszwili był jedynym kandydatem na prezydenta. Mainstreamowe media ogłosiły więc, że „Gruzja ma dwóch prezydentów”, choć przecież prawo w kwestii wyborów zostało zmienione i jasne reguły obowiązywały każdego kto chciał startować w ostatnich wyborach.

Zagranica decyduje

28 listopada ogłoszono zawieszenie rozmów w sprawie przystąpienia Gruzji do Unii Europejskiej. Ale to oczywiście nie jest do przyjęcia dla zwolenników demokracji, bo ich zdaniem wątpliwości na temat rzeczy „tak oczywistej” skutkuje momentalnie podejrzeniem o bycie pod „rosyjskimi wpływami”. A że nowy prezydent Gruzji wywodzi się z Gruzińskiego Marzenie, które ma przewagę w parlamencie, to w związku z tym także on jest „winien” tego stanu rzeczy, że Gruzja nie chce jak nakazuje zasada liberalnej demokracji natychmiast zgodzić się na wstąpienia do europejskiego raju, bo wprawdzie panuje w demokracji wolność wyboru, ale tutaj wybór musi być tylko jeden, który wskazują misjonarze z Europy. Jednym z takich aktywnych misjonarzy jest europoseł Michał Szczerba. W związku z tym, ze wygrał nieodpowiedni kandydat to polski europoseł nazwał legalnie wybranego prezydenta Gruzji uzurpatorem. To co robi w Gruzji nazwał „misją parlamentarną”. Zapytać należy misją czyjego parlamentu i z jakiej racji w Gruzji? Pan Szczerba z rozbrajającą szczerością oznajmił sobie, że Prezydentem Gruzji jest i pozostaje Zourabiszwili. Europarlament nie uznaje wyłonionego w nieuczciwych wyborach „parlamentu”. Jednoznaczne stanowisko jest wyrażone w uchwale PE. Dlatego też instytucje UE nie mogą uznać jakichkolwiek decyzji z jego udziałem, w tym nielegalnych wyników prac tzw. „kolegium elektorów”. Micheil Kawelaszwili to uzurpator. Gruziński Łukaszenka. Jedynym legalnym organem konstytucyjnym w Gruzji jest Prezydent Zourabiszwili. Jak się okazuje Parlament Europejski chyba ustala sobie nowe zasady demokracji, które polegają na tym, że owszem, mogą w jakimś państwie odbyć się wybory, ale to my musimy zatwierdzić ich wynik, jeśli wygra ktoś kto będzie działał w naszym interesie.

Czy Zourabiszwili opuści pałac?

W związku z tym pozostaje pytanie co dalej z sytuacją w Gruzji? Premier Irakli Kobachidze, oznajmił, że Zourrabiszwili będzie musiała opuścić stanowisko za dwa tygodnie, oskarżył ją o pracę na cześć sił zewnętrznych, co wcale nie musi być oskarżeniem bezpodstawnym jeśli nie chce wynieść się z pałacu prezydenckiego i przyjmuje u siebie europarlamentarzystę, nie uznającego sobie nowych władz w obcym kraju. Na pewno też niedopuszczalnym dla obcych sił jest oświadczenie premiera Gruzji, że od 20 lat, Gruzja nie miała tak patriotycznego i zrównoważonego psychicznie prezydenta. Czy więc nawiązuje on do Sakaszwilego czy też do okresu sprzed Jego wyboru po kolorowej rewolucji gdy jeszcze Gruzja nie była w pełni przejmowana przez „demokratyczny” Zachód? Czy więc dojdzie do dalszej eskalacji kolorowej rewolucji z ofiarami śmiertelnymi aby pokazać światu, że nowy prezydent jest rzeczywiście uzurpatorem chcącym za wszelką cenę utrzymać władzę w Gruzji czy też jednak obejdzie się bez tak drastycznych rozwiązań i nowy, legalnie wybrany prezydent będzie tym jedynym i skończy się krótki okres dwuwładzy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post