W szumie informacyjnym związanym zarówno z wyborami prezydenckimi w naszym kraju jak i negocjacjami w Stambule między delegacjami z Rosji oraz Ukrainy uwadze umknęły wydarzenia bliższe naszego regionu, a nie mniej ważne. Bowiem estońska marynarka wojenna próbowała bezskutecznie przechwycić tankowiec zmierzający do Rosji, przy wsparciu polskich sił powietrznych. Taką informację podał Daily Mail. Wszystko zmieniło pojawienie się rosyjskiego Su-35. Dzięki czemu statek mógł kontynuować swój kurs nazywając siły NATO „cyrkowcami”. Przyczyną była prawdopodobnie próba przechwycenia tankowca uważanego za część „floty cieni”. Tenże tankowiec o nazwie Jaguar pływający pod banderą Gabonu próbowano przejąć najpier przy użyciu statku patrolowego, helikoptera i łodzi zwiadowczej. W związku ze zignorowaniem prób przez tankowiec wezwano siły NATO, w tym polski MiG-29, na to Rosja odpowiedziała wysłaniem Su-35S. Szczęśliwie bez żadnych strat tankowiec zakotwiczył w pobliżu wyspy Gotland, we wschodniej części Morza Bałtyckiego.
Rosja koncentruje się przy Finlandii i przygotowuje atak
Cała sytuacja jak się okazało miała miejsce dzień po informacji o tym, że zdjęcia satelitarne pokazały koncentrację wojsk rosyjskich przy granicy z Finlandią. Do tego Moskwa ma budować obozy dla żołnierzy oraz infrastrukturę lotniczą i inne obiekty w bazach wojskowych. Zanim zaczęto zauważać takie oznaki to wcześniej fiński premier oraz niemiecki wywiad wskazywały że Putin szykuje się do przedłużającego konfliktu z Zachodem. Do tego doszedł fiński raport rządowy, który twierdził, że Helsinki miałyby rozważać atak na Finlandię, Norwegię, Szwecję oraz kraje bałtyckie. Do tego doszły informacje ze źródeł NATO, które mówiły, że Moskwa przygotowywać by się miała do ataku na wschodnią flankę Sojuszu. W wyżej wymienione cele, do których miałaby dojść Gotlandią miałoby uderzyć kilka rosyjskich jednostek. Nie brakuje jednak ekspertów twierdzących, że Rosja miałaby uderzyć w ograniczonym zakresie aby zasiać chaos w NATO i dumanie sojuszu czy powołać się na pakt o wzajemnej obronie czy też pozwolić Rosji na zajęcie terytorium unikając dzięki temu wojny na pełną skalę w Europie.
Cel wojny nieokreślony
Tego typu rewelacje są przecież codziennością w różnych mediach, aby stwarzać nastrój psychozy. Zdemonizowana jeszcze bardziej w ostatnich trzech latach Rosja tym bardziej jest łatwym celem dla publicystyki, jako ten, który chciałby zagrozić jeśli nie całej Europie aż do Lizbony, to na razie choćby zaatakować Skandynawię. Nie możemy się bowiem dowiedzieć, czy także Rosjanie mieliby zajmować tak duży teren jeśli nie są w stanie zabezpieczyć do końca wyłomu kurskiego. Straszenie agresją rosyjską na Europę nie zawiera zazwyczaj wątku racjonalnego, a jednak to ten wątek zawsze jest podstawą decyzji władz rosyjskich do zaatakowania jakiegoś państwa, a nie cechy psychofizyczne jak informuje zawsze zachodnioeuropejska propaganda. Gdyż zawsze należałoby sobie zadać pytanie jaki cel miałaby Rosja aby otwierać kolejny, rozległy front i atakować na raz kilka krajów, narażając się kolejnym krajom i ich społecznościom z zupełnie innym językiem, u których w razie wkroczenia (co można uznać za czysto teoretyczną opcję) na pewno nie znajdą sojuszników, będących choćby na poziomie językowym ludźmi obcymi kulturowo. A przecież dochodzi do tego także kwestia mentalnościowa. Na tego typu sensacje należy raczej patrzeć z dużym sceptycyzmem, a budowanie bazy pod granicą z Finlandią, zawsze może być odpowiedzią na być może podobne instalacje budowane po drugiej stronie, co może być nie ujmowane w analizie, a mogłoby być bardziej całościowym oddaniem rzeczywistości.