Okazało się, że aby dowiedzieć się dlaczego doszło do tego, że nie odbyły się rozmowy w Londynie należało zdaniem niektórych wrócić do wiadomości, które obiegły świat dzień wcześniej jakoby Trump zażądał od Żełeńskiego uznania aneksji Krymu, co okazało się nieprawdą, a czemu zaprzeczył sam prezydent USA. Wedle ustaleń tego typu informacje rozsiewać miały ukraińskie władze. Publikacje w europejskich oraz amerykańskich mediach świadczyły o tym, że ten rzekomy „plan pokojowy” Trumpa miał swoje źródło w Kijowie. Później wyciekł on do mediów, a o ukraińskim źródle miało świadczyć to, że szły za tym komentarze anonimowych, ukraińskich urzędników.
Kulisy manipulacji
Najpierw informacje wyglądały w taki sposób, że w ramach planu pokojowego istnieje klauzula o uznaniu aneksji Krymu, z tymże nie przez Ukrainę, a przez Amerykanów. W ostatnich dniach artykuły pisano już w taki sposób żeby miały one dwojaką interpretację. Jedna była taka, że USA chcą uznać rosyjski status Krymu oraz, że Trump żąda tego od Żełeńskiego. Inni twierdzili wprost, że Waszyngton miał żądać uznania przez Kijów aneksji. Wszystko to zostało wzmocnione sprzeciwem Żełeńskiego, który naturalnie powiedział że żadnej aneksji Krymu nie uzna. Co oznaczało właśnie to, że ktoś domaga się uznania aneksji półwyspu. I ta właśnie interpretacja stała się kluczowa dla zaszkodzenia negocjacjom. W efekcie Trump się zdenerwował i oskarżył Żełeńskiego o zakłócenie rozmów pokojowych przez właśnie wyprodukowanie tejże fałszywej informacji.
Następstwa i przyczyny zdarzenia
Następstwa mogą przecież być opłakane dla Ukrainy, gdyż Amerykanie nie raz zastrzegali, że przerwanie negocjacji może doprowadzić do zaprzestania pomocy. Co spowoduje prowadzenie wojny przez Ukrainę w gorszych warunkach, tak samo jak warunki negocjacji w sprawie zawieszenia broni w przyszłości. Trump oświadczył wprost, ze „Żełeński może albo zawrzeć pokój teraz, albo stracić kraj w ciągu trzech lat”. Żełeński natomiast możliwe że chce wpłynąć na USA takimi ruchami aby zmienić warunki planu pokojowego. W rachubę wchodziłoby: sprzeciw Ameryki wobec uznania aneksji Krymu, usunięcie zakazu przystąpienia do NATO bądź też udzielenie gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie oraz europejskim siłom zbrojnym. Z tymże wątpliwe jest aby takie gry Żełeńskiego wymusiły jakiekolwiek ustępstwa z wyżej wymienionych punktów na Amerykanach jeśli zapewne niektóre punkty zostały z Rosją ustalone. Inne przyczyny mogą dotyczyć zwyczajnych obaw o przetrwanie Żełeńskiego na stołku po zakończeniu wojny. Tak samo zapewnienie sobie bezkarności przywódców Ukrainy zamieszanych choćby w korupcję. Tu też jednak eksperci twierdzą, że Ukraina nie ma tutaj za bardzo także możliwości wpływu na Waszyngton. Tudzież jak to mówił Trump do Żełeńskiego „nie mają żadnych kart”. Przypuszcza się także, że Europa popycha Żełeńskiego ku jego zgubie do tego wycofał zgodę na zawieszenie broni. Cały czas trwa więc pat w rozmowach na temat zawieszenia broni i można się spodziewać kolejnych tego typu dezinformacyjnych zagrywek aby przeciągać negocjacje, a przy okazji zyskiwać kolejny czas, co jednak może się skończyć źle dla ukraińskiego przywódcy, gdyż Trump może rzeczywiście zdecydować się na wyjście z prób skłonienia obydwu stron do porozumienia, zawiesić pomoc dla Ukrainy i poczekać aż Rosja pójdzie jeszcze dalej i zmusi Żełeńskiego do poddania się, gdyż Europa nie będzie w stanie zastąpić amerykańskiej pomocy.