Pomimo coraz większych sprzeciwów także europosłów Unia Europejska nie ustaje w nowych pomysłach mających utrudniać życie mieszkańcom krajów unijnych w kwestiach samochodowych. Politycy zasiadający w unijnych ławach twierdzą, że zakaz produkcji pojazdów spalinowych po 2035 r. jest nierealny, a czym grożą takie zakazy mówił nawet Donald Tusk, twierdząc że może to wywrócić rządy w Europie. Jak widać niektórzy ignorują zupełnie coraz większy sceptycyzm różnych polityków i nowe plany przewidują wprowadzenie w 2030 roku zakazu zakupu przez firmy wypożyczające samochody aut spalinowych. Zakaz ma dotyczyć również dużych firm. Wszystko naturalnie jest utajnione, a informację na ten temat przekazała Bildowi Komisja Europejska. Jak widać transparentność oraz przejrzystość, a więc dwa słowa-klucze „obowiązują” w unijnych instytucjach od samego początku i są restrykcyjnie przestrzegane. Obywatele mogą o wszystkim dowiedzieć się od początku.
Elektryczna nowa dekada
Zakończene ery spalinowych samochodów naturalnie miałoby rozpocząć nową erę samochodów spalinowych. Tylko takie mogłyby kupować wypożyczalnie oraz korporacje od 2030 roku. „Troska o klimat” staje się jeszcze bardziej „wiarygodna” gdy spojrzymy na to ile procent aut kupują wypożyczalnie oraz korporacje. To 60 proc. rynku, więc można powiedzieć, że to przecież procentowo „znikoma liczba aut”, a każdy kto twierdzi że lobbyści działają ciężko w Komisji Europejskiej, w pocie czoła aby takie przepisy wdrożono jest wyznawcą „teorii spiskowych”. Mówienie o tym, że chodzi nie o troskę o to, aby „oziębić” klimat, ale o realizację czyichś interesów może dziś oznaczać także, że promuje się rosyjską narrację, gdyż to najwygodniejszy sposób na zamknięcie innym ust.
Kanclerz Niemiec przeciwko
Czy jest jednak możliwym określać w taki sposób Friedricha Merza, który jednak jest kanclerzem najpoważniejszego cały czas kraju w Europie. Na pewno nie można mu zarzucić bliskich relacji z rosyjskimi politykami jeśli obecnie w planach ma przekazanie Ukrainie Taurusów, jeśli już tego nie zrobił, gdyż wszystko miało zostać także utajnione, jak z tymi przepisami. Ale przecież także on powiedział o planowanych zmianach, że „zupełnie nie uwzględniają obecnych wspólnych potrzeb Europy i mogą przyczynić się do osłabienia strategicznie ważnego sektora motoryzacyjnego”. Dodał do tego, że „Nie możemy pozwolić, by zostało to zniszczone przez koncentrowanie się na technologiach, które mogą nie być wystarczająco gotowe do wprowadzenia na rynek w określonym terminie, aby można było polegać wyłącznie na tej jednej technologii. Dlatego sprzeciwiamy się tak sztywnym specyfikacjom”. Do tego dochodzi problem z infrastrukturą dotyczącą ładowania samochodów oraz naturalnie wzrost kosztów wynajmu ich przez droższe ceny zakupu tychże pojazdów. W Polsce od dawna jednym z najbardziej aktywnych przeciwników w Parlamencie Europejskim wprowadzania przepisów tego typu jest Dariusz Joński.
Chiny będą wygranymi
Doświadczenia jakie zebrała w ostatnich latach Unia Europejska są bolesne i jest to region, który mocno stracił gospodarczo, ekonomicznie, politycznie w ciągu 5 lat dzięki nieodpowiedzialnej polityce w kwestii covid-19 oraz wojny na Ukrainie. O braku odpowiedzialności w sprawie przepisów dotyczących aut spalinowych mówi się od dawna, a mimo to jak widać zamiast likwidować przepisy, które wprowadzono na przyszłość, to próbuje tworzyć się nowe. Polskę więc być może będzie czekać wprowadzenia dwóch opłat drogowych. Obniża się limit emisji CO2 na km dla nowych samochodów aby wymusić kupno elektryków, gdyż za przekroczenie norm przewidziane są kary. Siedem krajów unijnych w tym Polska apelują o odroczenia tychże limitów. Unijni biurokraci pozostają także głusi na to, że „szefowie Stellantis i Renault ostrzegają, że w 2025 r. Chiny po raz pierwszy wyprodukują więcej samochodów niż Europa i USA. Za ten stan rzeczy ma odpowiadać polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która przyczynia się do zapaści europejskiego rynku motoryzacyjnego”. W tym przypadku także powtarza się ten sam wniosek, że przemysł samochodowy nie wrócił do stanu sprzed pandemii. W 2024 roku sprzedano tylko 15 mln aut, w porównaniu z 18 mln aut sprzedanymi w 2019 r. Chiński rynek samochodowy przewyższa już obecnie ten z Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Pomimo ostrzeżeń prezesów, że przepisy są absurdalne Komisja Europejska jak widać całkowicie ignoruje ostrzeżenia. Inaczej postępują Stany Zjednoczone, próbujące ratować swoją branżę i znosząc absurdalny zakaz mający także obowiązywać do 2035 r. Ten kraj jednak także charakteryzuje się innymi, niepoważnymi pomysłami dotyczącymi wprowadzania drastycznych ceł, które ostatecznie uderzają w konsumentów oraz firmy amerykańskie. W efekcie wzmocni to przemysł chiński, szczególnie że ich samochody elektryczne cieszą się dużym powodzeniem i korzystną ceną.