Nie może dziwić to że różni politycy w Europie apelują o to aby przywrócić gazowe połączenia z Rosją. Zarówno politycy z Niemiec, jak i Słowacji czy Węgier słusznie domagają się normalizacji w stosunkach z Rosją, a związane jest to także z tym, że sytuacja z gazem wygląda gorzej niż rok temu, co skłania do zastanowienia się co do przyszłości kontynentu. Nie bez powodu mówi się coraz powszechniej o marginalizacji kontynentu, a objawem kryzysu są także upadki rządów czy to w Niemczech bądź Francji.
Wyczerpują się zasoby
Jak donosi portal intellinews.com „Europejskie magazyny gazu ziemnego zbliżają się do połowy pojemności, a wskaźniki poboru są najwyższe w sezonie od czterech lat, a ceny gazu gwałtownie wzrosły do najwyższego poziomu od końca 2023 r. Rok temu wielu obserwatorów rynku ostrzegało, że przedwczesne jest stwierdzenie, że kryzys gazowy w Europie się skończył. Teraz wydaje się, że powrócił ze zdwojoną siłą”. Portal forsal.pl informuje, że „”Najnowsze dane pokazują, że od listopada 2024 roku do początków stycznia 2025 roku zapasy surowca spadły z 95 miliardów m3 do zaledwie 75 miliardów m3. Te brakujące 20 miliardów m3 stanowi ponad 25 proc. rocznego zużycia gazu przez całą UE do czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku.9„. Na złość Putinowi więc chciano odmrozić sobie uszy, a tu się okazuje że nie dość, że uszy będą odmrożone to więcej trzeba zapłacić za mniej i zimniej. A wszystko to z powodu zamknięcia dostaw gazu przez Ukrainę oraz ograniczonych możliwości dostaw amerykańskiego LNG. Efekt zamknięcia przepływu gazu przez Ukrainę to 5 procentowa, mniejsza podaż gazu. Oburzenie europejskich elit wywołało to, że Węgry zaczęły kompensować to sobie gazem z Turkish Stream, choć z racjonalnego punktu widzenia to przecież logiczne następstwo tego, że Europa praktykuje samobójczą politykę energetyczną i nie każdy musi pakować głowę pod topór bądź skakać do pustego basenu na główkę.
A jak mniej to drożej
Do tego jest oczywiście drożej. Ceny są najwyższe od ponad roku, a wszystko za sprawą także prognoz, które przewidują zimniejszą pogodę. A do tego ukraiński Naftoport planuje import gazu na Ukrainę. Wzrost nastąpił w porównaniu z poprzednim rokiem o prawie 50 proc. To oczywiście może odbić także na cenach za prąd dla konsumentów w Polsce. Portal money.pl pokazuje, że „Analitycy Goldman Sachs prognozują, że ceny gazu w USA w 2025 r. wzrosną do 3,60 dol. za mmBtu, co oznacza 20-procentowy wzrost. Różnica między cenami gazu w USA a Europie pokazuje, jak kosztowne jest skraplanie i transport gazu drogą morską”. Chciałoby się nie pierwszy raz zapytać „Gdzie jest ten tańszy gaz panie Naimski?”. Istnieją jak się okazuje dwie dodatkowe możliwości wedle autora artykuły z intellinews. com. Albo przywróci się przepływ gazu przez Ukrainę po wynegocjowaniu porozumień pokojowych, co może jednak zając i kilka miesięcy bądź też uruchomić można jedyną nieuszkodzoną nitkę Nord Stream, która dałaby rocznie 27,5 mld m3 rocznie. Ale przecież zapomniano także o propozycji Putina dotyczącej rurociągu jamalskiego. Jak sam powiedział – wystarczy wcisnąć guzik aby gaz popłynął. Ale jakoś odzewu dotychczas nie ma.