Portal „Deutsche Welle” wyraża opinię, że z jednej strony idą dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego tłuste lata, ale jednak dla samej gospodarki Niemiec korzyści będą ograniczone. A wszystko mimo szumnych zapowiedzi, że Niemcy będą mieli najpotężniejszą armię w Europie. Przypomniana zostaje w artykule sytuacja znamienna w historii Niemiec. 18 marca 2025 r. „Bundestag większością dwóch trzecich głosów pozwolił rządowi na bezprecedensowe zwiększenie zadłużenia. Pozyskane w nadchodzących latach z pożyczek 400 mld euro ma być zainwestowane w słabnącą infrastrukturę Niemiec, a 100 mld – w ochronę klimatu. Jeszcze więcej pieniędzy, bez założonego limitu, ma zostać zainwestowanych w obronę„. Cieszyć się mają firmy produkujące drogi, mosty, linie kolejowe czy też światłowody. No i wreszcie ma nastąpić „odbicie” w przemyśle zbrojeniowym, gdyż jego pozycja miała maleć. Co ciekawe widać to mocno na giełdzie. 5 lat temu akcje „Rheinmetall” można było kupić za 59 euro. Natomiast obecnie wynoszą one 1700-1800 euro. A prognozy mówią o tym, że mogłyby one kosztować i 2200 euro.
Tłuste lata z zastrzeżeniem
Cała ta sytuacja miałaby więc przynieść nie tylko korzyści firmom zbrojeniowym ale i całej gospodarce niemieckiej. A jako że wedle autorów artykułu gospodarka stygnie, to zwiększone inwestycje mogłyby właśnie całą tą gospodarkę ożywić. Jednakże w tego typu optymistycznych prognozach pojawia się także łyżka dziegciu. Ekonomiści w Bundestagu chłodzili rozgrzane głowy optymistów wyrażając swoją opinię, nie aż tak optymistyczną jak u gorliwych entuzjastów. „<<Wzrost rządowych wydatków na zbrojenia da niemieckiej gospodarce paliwo, ale impuls dla wzrostu gospodarczego będzie raczej umiarkowany>> – napisał Tom Krebs, profesor ekonomii na Uniwersytecie w Mannheim w opinii dla komisji budżetowej Bundestagu”. Tenże profesor razem z dr Patrickiem Kaczmarczykiem obliczyli że każde euro wydane na zbrojenia da tylko 50 centów dodatkowej aktywności gospodarczej. A to nie może się równać z innymi działami. Gdyż wydatki na edukację, infrastrukturę czy też opiekę nad dziećmi daje zwrot dwu czy trzykrotny. Natomiast prof. Krebs wnioskuje, że „z perspektywy ekonomicznej planowana militaryzacja niemieckiej gospodarki jest ryzykowną grą o niskim ogólnym zwrocie ekonomicznym”. A wszystko dlatego, że czołg jest zdaniem artykułu tylko ubezpieczeniem w nagłych przypadkach, a tak to stoi i niszczeje, bądź może zostać zniszczony. Korzyść może przynieść rozbudowana infrastruktura, dzięki której transportuje się towary do fabryk, gdzie wytwarza się produkty gotowe do sprzedaży.
Ograniczony wzrost gospodarczy
Mimo że Rheinmetall ma pakiet zamówień na ponad 60 mld euro, to i tak wspomniany profesor przewiduje, że przyniesie to ograniczony wzrost gospodarczy. Większe cyfry nie oznaczają, że polepszają się wskaźniki. Dwie konsekwencje tego stanu rzeczy pokazuje, że przy ograniczonej podaży wzrasta popyt ale i ceny. A to jak mówi prof. Krebs prowadzi do tego, że zdolności obronne nie idą na równi w parze z zyskami z dywidend firm zbrojeniowych. W związku z brakiem koniunktury branże cywilne zaczynają się interesować produkcją części to wojskowych pojazdów bądź czołgów. Podany jest przykład Volkswagena, który jest w kryzysie i bada się obecnie czy można produkować tam czołgi. Dochodzi do tego jeszcze produkcja kuloodpornych kabin dla kierowców ciężarówek. Inny przykład to firma Deutz, która mogłaby zacząć produkować silniki do pojazdów samochodowych, choć dotychczas produkowała je do podnośników czy też koparek. A ją także dotknął kryzys. Lider w budowie maszyn firma Trumpf, który jest firmą rodzinną ze względu na zasady chrześcijańskie miała zasadę aby nie produkować broni. Jednak jak się okazuje wszystko można zmienić. I prawdopodobnie ze względu na obecną sytuację także tam zacznie być produkowana niezbędna broń. Biznes jak widać przy spadającej koniunkturze zwycięża nad zasadami. Z jednej strony więc mogą na tym zyskać firmy, które straciły na recesji w Niemczech, ale też we wniosku zaznaczone jest, że „to wszystko przykłady, które co prawda wspierają koniunkturę, ale tylko poprzez kompensację strat, a nie – wyzwalanie dodatkowego wzrostu”. Może to też zdaniem wspomnianych ekonomistów wnieść pozytywny wpływ na badania i rozwój. Powinno to jednak przekładać się nie tylko na rozwój technologiczny w branży obronnej ale i cywilnej.