Wraz ze zmianą władzy w Waszyngtonie intensyfikują się głosy próbujące uświadamiać mieszkańców Zachodu oraz tych, którzy za Zachód się uważają, że należy zmienić podejście do Rosji, która błędnie była postrzegana w jednowymiarowy sposób nie tylko przez polityków z Zachodu, ale powielających pewne tezy ludzi uważających się za tych reprezentujących naukę. Co ciekawe głosy te płyną z Zachodu. W przeciwieństwie do Polski na Zachodzie nie brakuje ekspertów z dziedziny wojskowości, którzy potrafią w trzeźwy sposób oceniać rzeczywistość oraz proponować inne spojrzenie. Jeden z analityków wojskowych z Wielkiej Brytanii Alexander Mercouris stwierdził, że Zachód myśli stereotypowo o Rosji, jako o „stacji benzynowej” i w związku z tym myślano, że sankcje doprowadzą do kryzysy finansowego, co naturalnie nie miało miejsca.
Potrzeba kontaktów z Putinem
Cytowany kilkukrotnie Scott Ritter zasugerował, że Trump powinien wysłać do Moskwy delegację na Dzień Zwycięstwa, gdyż to mogłoby poprawić stosunki z Rosją. Amerykański prezydent Jego zdaniem powinien uznać sojusz, który kiedyś doprowadził do pokonania nazistowskich Niemiec. Natomiast Jeffrey Sachs twierdzi, że Europa musi przejść do dyplomacji, a ta wiedzie przez Moskwę. Do tego w Jego opinii musi się ona spieszyć, bo inaczej czeka ją upadek. Skrytykował on także pomysł osłabiania Rosji przez USA jako absurdalny, ale w końcu „głębokie państwo” nie charakteryzuje się racjonalnością. Na nowo Jego zdaniem powinien wrócić do pracy Nord Stream, a więc pomysł który tak naprawdę przyświeca politykom niemieckim, którzy jednak cały czas czują na sobie oddech Ameryki, która przecież ten pomysł storpedowała. A negocjacje powinny obejmować USA, Rosję, Ukrainę oraz Unię Europejską, która powinna opracować własną kontrolę zbrojeń. A to stoi w sprzeczności z wypowiedziami szefowej unijnej dyplomacji Kaji Kallas, która powiedziała że Unia przeznaczyła na pomoc Ukrainie 134 mld euro i powinna pomagać jeszcze bardziej. Nie odbiega to jak widać zbytnio od tego co robią politycy polscy, często uważając że Ukraina jest dla nich priorytetem. Podobne zdanie na temat normalizacji stosunków z Putinem ma minister spraw zagranicznych Hiszpanii Jose Manuel Albares, który twierdzi, że należy odbudować stosunki z Rosją po zakończeniu działań wojennych na Ukrainie.
Podżegaczy nie brakuje
Dmitrij Pieskow stwierdził, że na kurs konfrontacyjny cały czas jest zdecydowana Wielka Brytania, która zdaje się być cały czas gotowa do przedłużania konfliktu. Emmanuel Macron do tego zapowiada podwojenie budżetu na obronność. Więc pytanie czy to ma oznaczać utrzymanie kierunku na eskalację, jeśli Francja z Wielką Brytanią chciała stworzyć coś na kształt sił pokojowych na Ukrainie. Z drugiej strony z Ukrainy dochodzą głosy, że kwatera główna NATO myśli o zmianie władzy w tym kraju. Myśli się coraz bardziej o zamrożeniu konfliktu, a główną przeszkodą dla USA oraz Unii Europejskiej jest Żełeński, który od tego zapewne uzależnia w ogóle swój byt. Dlatego jest plan pseudodemokratycznych wyborów, które by mogły być planowane na jesień. A to mogłoby być wstrząsem dla tych, którzy nadal być może wierzą w to, że Ukraina będzie do końca walczyć o wyzwolenie terenów, które są już od dawna nie do odzyskania. A jeszcze przecież Trump mówi, że możemy udzielać pomocy Ukrainie, w zamian za ich metale rzadkie ukryte w ziemi. Czy więc będzie to pomoc w odbudowie Ukrainy czy utrzymaniu wojny?