Wielka Brytania w obliczu kryzysu w swoim kraju, w którym zamknięto ostatnie huty, a dług kraju wynosi 3 bln funtów szuka dróg wyjścia z problemów strukturalnych jakie narosły w kraju, który zdaniem wielu był największym przegranym drugiej wojny światowej. Jednym z takich sposobów na pewno jest umowa o wolnym handlu, którą podpisali właśnie Keir Starmer i Narendra Modi, w Chequers w Aylesbury w Anglii. Celem jest „pobudzenie dwustronnej wymiany handlowej i zapewnienie lepszego dostępu do rynku dla przedsiębiorstw w obu krajach”. Starmer stwierdził na konferencji prasowej, że ta umowa mająca przynieść korzyści obydwu stronom, podniesie płace, standard życia i przyniesie więcej pieniędzy ludziom. Ma ona być łatwiejsza dla miejsc pracy, biznesu oraz dla handlu dzięki obniżeniu ceł.
Nowe możliwości dla indyjskich produktów
Jako że Indie to kraj producentów i fabryk, w związku z tym premier Indii oświadczył, że ta umowa stworzy nowe możliwości dla produktów rolnych i przetwórstwa spożywczego na rynku brytyjskim. Wymienił on jakie produkty będą mogły zostać sprzedane w Wielkiej Brytanii. Tekstylia, obuwie, klejnoty oraz biżuteria zostaną wypuszczone na brytyjski rynek, a umowa stanie się korzystna dla młodzieży, rolników, rybaków i sektora MŚP. Natomiast mieszkańcy Indii mają zyskać urządzenia medyczne i części lotnicze. Do tego obydwie strony mają omówić wizję 2035. „Będzie to plan działania na rzecz silnego, niezawodnego i ambitnego partnerstwa w dziedzinie technologii, obronności, klimatu, edukacji i relacji międzyludzkich”. Oprócz więc wyżej wymienionych produktów także branże takie jak „komponenty samochodowe, wyroby inżynieryjne i chemikalia organiczne, odniosą znaczące korzyści”.
Starmer odpowiada krytykom
Umowa stworzy więc doskonałą okazję dla Indii do wzmocnienia swojego eksportu do Wielkiej Brytanii i zwiększenia przez to możliwości tego kraju. Krytykowany natomiast za tą umowę Starmer powiedział, że „umowa z Indiami oznacza miejsca pracy, inwestycje i wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii. Tworzy tysiące brytyjskich miejsc pracy, otwiera nowe możliwości dla firm i zapewnia dochody pracującym ludziom. To nasz Plan na rzecz Zmian w działaniu”. Nazwał ją przełomową. A bez wątpienia brytyjski premier ma się z czego tłumaczyć patrząc na pogarszającą się sytuację oraz perspektywy tego kraju. Natomiast premier Modi powiedział, że umowa wpisuje się w trendy zmianowe w kraju polegające na reformach wewnętrznych i działań na rzecz modernizacji działań regulacyjnych. Indie wedle prognoz mają wyprzedzić w nominalnym PKB Japonię i wysunąć się na trzecie miejsce w świecie. Choć dotyczyć ma to głównie większych przedsiębiorstw, bo mniejsze borykają się z dużymi obciążeniami podatkowymi i biurokracją. Wątpliwym jest jednak zapewnienie przez premiera brytyjskiego że taka umowa miałaby zaradzić całkowicie na wewnętrzne problemy tego kraju, zwłaszcza że tradycyjnie stawiają oni także na podtrzymywanie wojny na Ukrainie. I to pomimo pustego skarbca, gdyż nie ma już skąd brać pieniędzy na finansowanie kolejnych zbrojeń.
Dostęp do zamówień
Umowa miałaby umożliwić Brytyjczykom dostęp do rynku zamówień publicznych. Miałoby to być 40 tys. przetargów na kwotę 38 mld funtów. „Rząd w Londynie oszacował, że umowa ma przynieść brytyjskiej gospodarce 4,8 mld funtów zysku i wzrost płac o 2,2 mld funtów rocznie w dłuższej perspektywie. Oczekuje się, że dwustronna wymiana handlowa wzrośnie z obecnych 60 mld dolarów do 120 mld dolarów do 2030 r”. Do wdrożenia umowy jednak jeszcze droga daleka, gdyż wszystko wymaga ratyfikowania przez obydwa parlamenty, co sprawi, że do finalizacji umowy może dojść dopiero w połowie przyszłego roku.