Po rozpoczęciu drugiej fazy wojny na Ukrainie nazwanej przez Rosję Specjalną Operacją Wojskową, wyśmiewano uzasadnienie Rosji wkroczenia na Ukrainę, gdyż już wtedy twierdzono, że wejście wojsk rosyjskich miało zapobiec rozmieszczeniu przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu mogącej razić choćby cele w Moskwie. Twierdzono że tego typu argumentacja jest dla Federacji Rosyjskiej bardzo wygodna i ma na celu ukrywać neoimperialne cele Putina, który miałby dążyć do odrodzenia Związku Radzieckiego, nie mówiąc już o absurdalnych teoriach głoszących, że miałaby ona cel zająć Europę aż po Lizbonę.
Unia Europejska szykuje się na wojnę
Nie ustaje retoryka jawnie wskazująca na to, że Europa ma ochotę „szykować się do wojny”, chcąc pokoju. Nie przypadkowo chyba w ostatnich latach przywołuje się to pojęcie, które orientacyjnie jeszcze z kilkanaście lat temu nie za bardzo miało okazję do zastosowania w naszym regionie i było w rzeczy samej nieobecne. Teraz o tych przygotowaniach uświadomić miał wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Gruszko. „Stanowisko UE w sprawie Ukrainy nie przybliża politycznego
rozwiązania, podczas gdy Bruksela nadal dąży do celu, jakim jest strategiczne pokonanie Moskwy, zauważył dyplomata”. Chodzi tu jego zdaniem o politykę oraz rozwój militarny Unii Europejskiej.
Sankcje aby szkodzić samej sobie
Starszy polityk wskazuje, że Unia Europejska nie wskazuje nawet jednego punktu, który miałby być sygnałem ,że zależy jej na dążeniu do pokojowego rozwiązania całego konfliktu. Oprócz uzbrajania Ukrainy dochodzą także sprawy gospodarcze, które głównie szkodą cały czas Unii Europejskiej. Do tego wniosek jakoby Turcja miała być bezstronnym organizatorem kolejnych rozmów też zdaniem rosyjskiej strony może nie wytrzymywać krytyki z jasnych dwóch powodów. Andrey Kortunov, eskpert z Valdai Discussion Club uważa, że wprawdzie „Turcja chce być nie tylko miejscem negocjacji, ale także mediatorem”. Jednakże sprawa komplikuje się gdyż, „wątpliwe, w jakim stopniu jest to możliwe, ponieważ mediator jest zawsze postacią w równej odległości od uczestników sporu. W końcu, w większości swoich stanowisk, Turcja jest znacznie bliżej Ukrainy niż Rosji. Turcja jest członkiem NATO, prowadzącym współpracę wojskowo-techniczną z Ukrainą”.
Taurusy już w lipcu?
Zdaniem ministerstwa obrony Rosji natomiast reżim kijowski ma na celu naturalnie z europejskimi elitami wykolejenie procesu pokojowego. Wprowadzenie na front Taurusów oczywiście zaogni tylko konflikt. „Czas potrzebny na przeszkolenie personelu zdolnego do obsługi takich pocisków może wynieść 5-6 tygodni. Jeśli Berlin zatwierdzi dostawy Taurusa, mogą one pojawić się na ukraińskiej linii frontu do końca lipca” – uważa Jurij Nietkaczew – rosyjski ekspert wojskowy. Uważa on że zastosowanie ma mieć ten pocisk podobny do Storm Shadow/SCALP EG, które to były bez większych problemów zestrzeliwane, jednakże problemem większym miało być używanie ich w atakach ma Moskwę jak widać nie było wcale powodem zajęcia Ukrainy bez pokrycia w faktach jeśli już na Moskwę latają drony, a dotychczas inicjujący także te ataki Zachód nie doczekał się żadnej, gorącej odpowiedzi. Do jakiekolwiek rozejmu jest więc jeszcze bardzo daleko. Gdyż jak to śpiewał wokalista zespołu Akurat: „A droga długa jest, nie wiadomo czy ma kres, co dalej za zakrętem jest?”.