Portal Politico szuka korzeni tego w jaki sposób zaczęto interesować się europejskim rynkiem, na który można by dostarczać odkryte w Stanach Zjednoczonych złoża gazu łupkowego. Amerykański lobbysta Fred Hutchinson twierdzi, że sojusz powstał przypadkiem. Jesienią 2013 r. podsłuchał rozmowę w ambasadzie Litwy. Tam oto Simonas Satunas, będący wtedy zastępcą szefa misji litewskiej, narzekał mocno na to, że Litwa jest całkowicie uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu. Oto więc jego zdaniem powstała okazja do lobbingu. Na tym przykładzie łatwo można dostrzec w jaki sposób można wykorzystać hasła marketingu politycznego typu „dywersyfikacja”, „szantaż gazowy”, „uzależnienie do rosyjskiego gazu”, jeśli sami politycy z kraju należącego do tzw. „wymieratów” proszą Ciebie byś dostarczać zaczął do ich kraju gaz, niebędący krajem rosyjskich. A przy okazji zalał tym gazem dużą część Europy jako propozycja owej dywersyfikacji.
Tuzin ambasad przeciwko „niedemokratycznemu gazowi”
Ta rozmowa stała się impulsem do tego aby rozpocząć całą akcję związaną ze stworzeniem grupy nacisku, złożoną z tuzina ambasad w Waszyngtonie, które składały się z tych reprezentujących kraje Europy Środkowej oraz Wschodniej, mających współpracować z przemysłem gazowym w Stanach Zjednoczonych. Celem było właśnie sprowadzenie jak największej ilości tego gazu do Europy. Zapewne często z autentycznego uprzedzenia, kompleksów wobec Rosji oraz zaszłości historycznych znaczna część tych polityków uważała że zachodnia część Europy nie podzielała poglądu, że kupowanie rosyjskiego gazu to tłumienie imperialnych zapędów Rosji i dlatego należy z tym skończyć. Jak piszą publicyści Politico – nie mogli oni wtedy wiedzieć, że staną się częścią historycznej zmiany w energetyce.
Trump jako zagrożenie dla sojuszu energetycznego
Wbrew temu co widać na zewnątrz, a więc umowie na zakup energii o wartości 750 md dol. cała ta umowa miałaby zdaniem Politico być niewykonalna z powodu braku możliwości logistycznych. A jako, że Trump znany jest z ciągłych zmian decyzji, pozornie świadczących o jego słabej kondycji psychicznej czy też fizycznej ze względu na wiek, to nieprzewidywalność jest jego ogromnym atutem i istnieje obawa, że podważy on tą umowę i pójdzie na ustępstwa wobec Putina. Celem będzie zakończenie wojny oraz przywrócenie Putinowi międzynarodowej pozycji. „To młot, który może rozbić zaporę gospodarczą Zachodu wokół Rosji – i zabrać ze sobą amerykańską energię, jak twierdzą byli i obecni dyplomaci z tej części Europy, a także amerykańscy eksperci i przedstawiciele branży. Dyrektorzy firm naftowych i gazowych już ostrzegają Biały Dom przed takim scenariuszem, jednocześnie knując na wypadek, gdyby ich prośby zostały zignorowane”. Geoffrey Pyatt, ambasador USA na Ukrainie w 2014 r. twierdzi, że wznowienie dostaw gazu z Rosji byłoby właśnie zniweczeniem gazowych planów Stanów Zjednoczonych. Słabną sankcje wobec Rosji, a amerykańscy inwestorzy rozmawiali z rosyjskimi urzędnikami w celu wznowienia dostaw gazu do Niemiec.
Fobie i obsesje wygrały z wygodą zachodu
Hutchinson wskazuje jak poglądy w zależności od umiejscowienia na mapie Europy decydowały o tym jak poszczególne kraje patrzą na import taniego gazu z Rosji. Zachodnie kraje były zadowolone z czerpania korzyści z pozyskiwania taniego gazu. Niemcy, Francuzi, Włosi czy Austriacy byli zadowoleni z tego co nazwał on status quo. „Ale kraje takie jak Litwa, Polska i Czechy zdawały sobie sprawę ze swojej podatności na zagrożenia. A jako byłe kraje satelickie Związku Radzieckiego, rozumiały ryzyko, jakie im groziło”. Pytanie jaki to ryzyko miało im grozić jeśli zwyczajnie gaz rosyjski był i miał pozostać zawsze tańszy od amerykańskiego, a nie było dodatkowo żadnego powodu atakowania tych krajów, należących przecież do NATO. Przytaczany jest Pyatt, który mówi że Litwa była skłonna zapłacić więcej za amerykański gaz, ze względu na swoją historię oraz ze względu na to, że widziała aneksję Krymu przez Rosję. Tak samo wskazuje na emocjonalną reakcję Radosława Sikorskiego. Powiela on także mity o tym, ze Ukraina była bastionem chroniącym Europę Wschodnią przez rewanżystowskimi działaniami Rosji, które miały wykraczać poza Ukrainę. Z tymże przecież Litwa graniczy bezpośrednio z Rosją, a po drugie jak miałyby wyglądać te rewanżystowskie działania? Mityczna Europa zajęta przez Rosję od Lizbony i ciągnąca się do Władywostoku? Na tych jednak lękach Hutchinson właśnie przekonał te kraje do przyłączenia się do programu amerykańskiego LNG.
LNG Allies od zera od pierwszego miejsca
Założona przez Hutchinsona grupa nacisku LNG Allies, będąca organizacją w jego ambasadzie. Rzekomo nigdy ona nie otrzymała wsparcia od rządów zagranicznych, choć choć co innego mówił dokument złożony w ramach ustawy o rejestracji agentów zagranicznych. Choć Hutchinson zaprzeczył temu faktowi. „Presja ze wszystkich stron okazała się skuteczna i w 2016 roku pierwszy transport LNG opuścił terminal Sabine Pass należący do Cheniere Energy w Luizjanie. Wtedy otworzyły się możliwości: Stany Zjednoczone, zaczynając od zera, stały się do 2023 roku największym globalnym eksporterem gazu”. To też sprawiło, że kolejne dyplomacje Stanów Zjednoczonych stały się lobbystami sprawy gazu LNG w Europie, apelując o rozbudowywanie portów i zwiększając ich przepustowość. Skutek jest taki, że od 2015 roku sprzedaż gazu LNG do Europy wzrosła dwunastokrotnie, choć lobbyści amerykańscy nie musieli za wiele robić, poza hasłem „kupujcie LNG”. „W ciągu najbliższych pięciu lat przepustowość terminali w regionie się podwoi, a obecnie trwają dyskusje na temat jej zwiększenia. Analitycy ostrzegają , że podaż może szybko przewyższyć malejący popyt”.
Odrzucić klimatyczny dyktat
Dlatego też ponowne przyjście Trumpa miało przyspieszyć cały proces upowszechniania i promowania gazu LNG na cały świat. Szczególnie że Europa Środkowa oraz Wschodnia szybciej zarządzają gospodarkami, są otwarci na biznes i nie przejmują się tak ekologią. „Jednym z najważniejszych przesłań nowej administracji dla Europy Wschodniej — obok promowania LNG — było wezwanie do odrzucenia regulacji klimatycznych wprowadzanych przez Brukselę”. A przecież takie hasło można było usłyszeć także od Dolanda Tuska. W kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski zaczął mówić o czystej energii zamiast tej zielonej. Sekretarz energii Chris Wright, potępił w Warszawie brukselskie, odgórne dyktaty. Hutchinson natomiast i LNG Allies naciskały Unię Europejską aby złagodziły przepisy w sprawie metanu. „Nie krytykowaliśmy celu UE, jakim jest regulacja metanu” – powiedział Hutchison, ale dodał, że przepisy zostały źle zaprojektowane. „Wydaje się, że zostały opracowane bez żadnego faktycznego zrozumienia, jak działa system gazowy w Stanach Zjednoczonych”. Czytaj – powinny być tak opracowane aby ominąć „zielone dogmaty” i móc zalegalizować swobodną sprzedaż LNG do Europy. Siedem krajów z Europy zwróciło się do Komisji Europejskiej aby przepisy w sprawie metanu złagodzić. Jutta Paulus powiedział, że nie zdziwiłaby się gdyby się okazało, że „ten dokument przygotował przemysł paliw kopalnych”.
Nierealistyczne liczby
Trump początkowo chciał aby Europa kupowała gaz na łączną kwotę biliona dolarów, aby później przystać na 75- mld dolarów czyli 250 mld dolarów rocznie. Wnioski są jednak pesymistyczne co do realizacji tejże umowy. „Jednak liczby te są niewiążące, przesadzone i nierealistyczne. Aby osiągnąć tę liczbę, Stany Zjednoczone musiałyby przekierować cały eksport energii do UE – a następnie w jakiś sposób znaleźć o 50% więcej dostaw. Tymczasem UE musiałaby zasadniczo pozbyć się innych zagranicznych dostawców (w tym tych dostarczających tańszą energię) i ponad trzykrotnie zwiększyć import do USA”. Do tego dochodzi brak infrastruktury. Obwinia się samego Trumpa o narażanie tego porozumienia. Do tego dochodzą jeszcze problemy z popytem na kontynencie oraz coraz większe dostawy z Norwegii oraz Kataru.
Sprzeczności między frakcjami
To właśnie istniejące sprzeczności między frakcjami w Stanach Zjednoczonych mogą być głównym problemem co do kontynuacji dostaw LNG oraz całych osiągnięć z tym związanych. Biały Dom chce nadać priorytet porozumieniu pokojowemu, natomiast Narodowa Rada Administracji Energetycznej czyli wspomniany Wright i minister spraw wewnętrznych Doug Burum twierdzą, że to doprowadziłoby do przywrócenia dostaw rosyjskich do Europy. „Niektórzy obawiają się, że skłonność Trumpa do widowisk i przesady doprowadzi go do zawarcia porozumienia pokojowego z Rosją, które osłabi Ukrainę i zaszkodzi amerykańskiemu eksportowi”. A to może być porównywalne w opinii Hutchinsona do uderzenia asteroidy. Nic więc nie musi być wcale przesądzone patrząc na ciągłe blefy, które stosuje od pół roku Donald Trump.