W okowach mundialowego szaleństwa


Tradycja Mistrzostw Świata w piłce nożnej ma już prawie 100 lat. W 2030 roku w okrągłą rocznicę pierwszych zmagań w Urugwaju, których triumfatorami okazali się gospodarze turnieju FIFA postanowiła zorganizować mecze mistrzowskie w sześciu krajach na świecie. Już za 2 lata odbędą się one w trzech krajach: Kanadzie, Stanach Zjednoczonych oraz Meksyku. Jak na walkę z globalnych ociepleniem, o którym cały czas słyszymy w Polsce to wygląda to na okazję do tego aby szybko popaść w sprzeczność, pomimo tego że np. reprezentacja Danii została nawet ukarana podczas ostatnich Mistrzostw Europy, że poleciała na mecz samolotem zamiast skorzystać z pociągu. W 2030 roku gdy coraz bliżej będziemy na naszym kontynencie w drodze do celu mającego być osiągnięciem zerowej emisyjności dwutlenku węgla piłkarze będą przemieszczać się pomiędzy sześcioma krajami, którymi będą Hiszpania, Portugalia, Maroko, a z drugiej strony Argentyna, Urugwaj oraz Paragwaj.

Dyktatura liczb

Na przestrzeni tych prawie 100 lat liczba uczestników w najbliższym turnieju będzie prawie czterokrotnie większa niż podczas pierwszego turnieju, w którym uczestniczyło zaledwie 13 reprezentacji, podczas gdy obecnie będzie to 48 krajów. Od dawna do głosu dochodzi bardziej dyktatura liczb, zamiast to aby był to sport, w którym rzeczywiście mają rywalizować najlepsi. Ma panować tutaj zasada jak największych kosztów, jak najwięcej drużyn, jak najwięcej meczów. To samo przecież zrobiono przy okazji ostatnich Mistrzostw Europy gdy do rywalizacji stanęło prawie pół Europy, to samo dzieje się w rozgrywkach Ligi Mistrzów, gdzie piłkarzom dołożono po dwa dodatkowe mecze w grupach. Mistrzostwa Świata nie są więc wyjątkiem w tych działaniach, które parafrazując tytuł książki Noama Chomksy’ego można by nazwać „zyskiem ponad futbol”. Już ostatni turniej w Katarze wedle informacji prasowych kosztował Katarczyków ponad 200 mld dolarów. Wyjątkowo skromnie wypadła przy tym Rosja cztery lata wcześniej, która wydała na to „zaledwie” 11,5 miliarda, bądź Brazylia z 15 miliardami dolarów kosztów. Zastrzeżenia budziły w Katarze korupcyjne kulisy wygrania walki o organizację Mundialu ale i sposób traktowania pracowników budujących stadiony oraz zużywanie energii do budowanej klimatyzacji na stadionach w związku z ogłaszanym kryzysem klimatycznym.

Rekompensata za grę w reprezentacji

Od dawna wiadomym problemem jest dla klubów piłkarskich to, że muszą zwalniać piłkarzy na mecze reprezentacji i nikt nie mówi o tym, że jest to świetna okazja dla klubów do prywatyzacji zysków przy okazji takiego turnieju. FIFA bowiem wypłaca klubom piłkarskim wysokie rekompensaty za zwalnianie piłkarzy na mistrzowski turniej. Już w związku z imprezami mistrzowskimi w Rosji i Katarze FIFA wypłaciła klubom 209 mln dolarów, a teraz wzrost kwot rekompensat będzie skokowy gdyż kluby dostaną w 2026 oraz 2030 roku podobne pieniądze w wysokości 350 mln dolarów. A jeszcze w czerwcu 2025 roku mają się odbywać klubowe mistrzostwa świata, składające się z 32 drużyn…A jeszcze na wszystko nakładają się słynne prawa do transmisji, które generują ogromne zyski z reklam. 30 sekundowe spoty reklamowe kosztują często setki tysięcy złotych. W książce Jana Sowy oraz Krzysztofa Wolańskiego „Sport nie istnieje” stawiają oni słuszny wniosek, że w przypadku FIFA im większy gracz sportowego rynku – a więc im większe potencjalne zyski – tym większy nacisk na ustanowienie monopolistycznej kontroli nad organizowaną aktywnością sportową. Sport jak mawiają Ci autorzy stał się kołem zamachowym przemysłu telewizyjnego. A piłkarze są tutaj dążącymi do perfekcji wyrobnikami, wręcz cyborgami, którzy uzależnieni są od coraz bardziej od bogatych sponsorów, którzy warunkują ich egzystencję w sporcie od tego, że będą reklamować ich produkty, ale i jeździć określoną marką samochodu, ubierać się w określone marki odzieży oraz pić konkretne napoje. Za złamanie tych warunków mogą grozić wysokie kary.

Co z jutrem?

Zapowiada się więc, że przyszłość piłki nożnej to pogrążanie się w dalszych absurdach związanych z naciskiem na „więcej”, „szybciej”, „intensywniej”. i to wszystko pomimo protestów czy to klubów czy to piłkarzy, czy to kibiców. Już Michel Platini dawno temu zwracał uwagę, że niesprawiedliwym było tworzenie takiego systemu rozgrywek, które eliminowały słabsze kluby z gry. Świętej pamięci Franz Beckenbauer natomiast proponował aby eliminacje do turniejów mistrzowskich Niemcy mogły grać bez męczenia się z najsłabszymi reprezentacjami. Kibice sprzeciwiali się niedawno wobec prób stworzenia elitarnej Superligi europejskiej wkraczając na boisko podczas meczu Manchesteru United z Liverpoolem ponad 3 lata temu. Wydaje się jednak, że taktyka przeczekania była skuteczna i właściciele klubów i tak postawią na swoim, a piłkarze będą musieli działać wobec dyktatury wielkich liczb. Kiedyś mawiano, że za czasów „słusznie minionych” w Polsce istniało coś takiego jak „przodownik pracy”, który dostawał nagrody za przekraczanie norm w fabryce. Obecnie takimi współczesnymi przodownikami są właśnie piłkarze, którzy opłacani ogromnymi pieniędzmi są właśnie takimi przodownikami, którzy już dawno wszelkie normy wytrzymałości przekroczyli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post