Nie dość, że Bruksela trzyma się kurczowo prowojennego kursu próbując podtrzymywać tlący się konflikt na Ukrainie to do tego pomimo licznych problemów wewnętrznych w krajach, chciałaby pospiesznie zintegrować Ukrainę razem z Unią Europejską, a do tego jeszcze odchodzić dalej od rosyjskich surowców energetycznych. Obecnie brukselscy politycy analizują opcje prawne, które by pozwoliły europejskim firmom na zerwanie długoterminowych kontraktów gazowych z Rosją, bez płacenia ogromnych kar Moskwie, o czym doniósł ostatnio Financial Times. Jakkolwiek miałoby to zabrzmieć to Komisja Europejska analizuje kontrakty i możliwość zadeklarowania siły wyższej, która by pozwoliła importerom wycofanie się ze swoich zobowiązań, bez płacenia dodatkowych opłat.
Uniezależnić się od Rosji
Usilnie więc Unia Europejska próbuje osiągnąć dwa cele w takim kroku. Uniezależnić się od rosyjskiej energii oraz pozbawić Kreml dochodów z wojny na Ukrainie. Choć przecież obydwa cele są mocno dyskusyjne gdyż gaz z Moskwy obecnie stanowi zaledwie 11 procent dostaw gazociągowych bloku, w porównaniu z dwiema piątymi w 2022 roku. Z tymże wzrosły gwałtownie wolumeny skroplonego gazu LNG w ciągu ostatnich trzech lat. Uzależnienie się więc od Rosji z jednej strony zmalało mocno i tak, a z drugiej strony cały czas pozostaje duże po skorzystaniu Unii na zakupie LNG. A ten wzrósł w ostatnich latach aż o 60 proc. Natomiast niemożliwym jest pozbawienie Rosji dochodów z wojny na Ukrainie poprzez odejście od gazu, gdyż i tak inne rynki są w stanie wchłonąć to, czego nie chce w tańszej cenie brać na siebie Europa. Cały plan miałby być wcielony w życie w 2027 roku, a do tego czasu badano by opcje prawne aby móc je przełożyć na praktykę nie narażającą Europy na dodatkowe opłaty.
Nie tak szybko, nie tak łatwo
Jedno ze źródeł unijnych powiedziało jednak, że „Trudność polega na tym, że kontrakty na import gazu objęte są tajemnicą i często różnią się między sobą. Użycie toczącej się wojny w Ukrainie jako argumentu za powołaniem się na klauzulę o sile wyższej, co miałoby pozwolić na zerwanie umów, pod względem prawnym może okazać się niewystarczające”. W ciągu ostatniego roku „kraje UE zapłaciły Rosji 21,9 mld euro za ropę i gaz w okresie od lutego 2024 r. do lutego 2025”. Do tego tą mapę drogową mogą zablokować zarówno Węgrzy jak i Słowacy, a przyjęcie jej wymaga jednomyślności. Do tego państwa Unii Europejskiej obawiają się nacisków ze strony Brukseli na to aby zrywać kontrakty z Rosją dotyczące zakupu LNG, co może się wiązać ze wzrostem kosztów. „Komisja Europejska przyznała krajom UE uprawnienia, dzięki którym są w stanie uniemożliwić rosyjskim i białoruskim operatorom podłączenie się do infrastruktury portowej lub przesyłanie gazu unijnymi rurociągami. W opinii rządów rozwiązanie to nie zapewnia im jednak środków prawnych na tyle mocnych, by mogły zmusić firmy do zerwania umów”. Słowem – nie tak szybko oraz nie tak łatwo. Działanie na rympał może okazać się kontrskuteczne w stosunku do Rosji.