Kanclerz zwany szeryfem


Entuzjazm panuje w Europie w związku z wybraniem 6 maja na stanowisko Kanclerza Niemiec Friedricha Merza. Radość jest zauważalna zarówno wśród europejskich polityków jak i pracowników mediów. Rządy jego poprzednika nazywa się „nudą” i oczekuje że Merz zastąpi to rzekomo silnym przywództwem. Tenże lider chadecji będzie potrzebował zwykłej większości w Bundestagu aby zostać kanclerzem. Olaf Scholz miał być zdaniem europejskich przywódców „bezwładny”, a z nowej władzy w Niemczech miałyby się cieszyć Francja, Holandia czy też Polska. Dziwnym jednak wydaje się oczekiwanie europejskich krajów na to, że jeden Merz miałby zapewnić Europie poprawę w gospodarce i bezpieczeństwie. A o tego typu nadziejach piszą europejskie media.

Brak hamulca zadłużenia dla bezpieczeństwa

Merz w porozumieniu z SPD i Zielonymi zagwarantował, że zapewni wydatki na infrastrukturę i obronę. Przede wszystkim entuzjazm nastał gdy okazało się, że miałby on znieść słynny hamulec, który zabraniał zadłużać się nadmiernie Niemcom i tworzyć przez to zbyt duży deficyt budżetowy. Okazuje się, że teraz będzie to możliwe i wcześniejsze sugestie które nie raz było słychać w całej Europie jak to nie wolno zadłużać się ponad pewien pułap stać mają się od tego momentu „dogmatem” jak ogłosiły już media. Ma to pomóc ponoć Niemcom w nadrobieniu zaległości w inwestycjach. Ogłoszono już Merza nowym szeryfem, który nie będzie się miał bać nowych wyzwań. A pierwszym wyzwaniem ma być Ukraina.

Taurusy na front

W kwestii dalszego podtrzymywania konfliktu chce się on odróżniać od swojego poprzednika. „W wyraźnym odejściu od wielokrotnych odmów Olafa Scholza, Merz ogłosił, że rozważy wysłanie niemieckich pocisków dalekiego zasięgu Taurus do Kijowa jako części szerszego europejskiego pakietu wsparcia”. Można więc spodziewać się realizacji pomysłów Ursuli von der Leyen, która wcześniej opowiadała o szaleńczych planach wydatkowych, a Merz miałby parafować swoimi działaniami to czego widocznie nie chciał robić Scholz. Groźnie wyglądające napinanie mięśni widać w jego wypowiedzi, w której stwierdził, że „Europa musi wykazać się siłą w obliczu rosyjskiej nieustępliwości”. Podczas gdy wiele wskazuje na to, że to Putin ma najlepszą sytuację, a ważą się być może od dawna losy Żełeńskiego, Merz zdaje się stawiać na znaczoną i zgraną kartę do tego wygrażając Putinowi.

Koalicja chętnych jako siła

Tą siłą miałyby być Francja i Wielka Brytania, jako koalicja chętnych, „którzy już wysyłają rakiety Scalp i Storm Shadow na Ukrainę”. Dlatego także cieszy się z tego pomysłu zarówno Holandia jak i Polska. Caspar Veldkamp, będącą ministrem spraw zagranicznych Holandii powiedział, że jest to ważny sygnał gdzie Europa stoi w tej sytuacji. Reakcja Polski jest zwyczajowo dobra, co przecież odzwierciedlają także debaty prezydenckie, w których główni kandydaci są pełni entuzjazmu w sprawie wysyłania sprzętu na Ukrainę. Jedyną przeszkodą dla tego typu pomocy może być stanowiska Borisa Pistoriusa, który prawdopodobnie pozostanie ministrem obrony w nowym rządzie Niemiec, a który to stwierdził że w sprawie wysyłania Taurusów na Ukrainę istnieją zarówno argumenty „za” jak i argumenty „przeciw”, co pokazuje że brak jednoznaczności może być problematyczne wobec entuzjastycznych pomysłów Merza do tego aby przedłużać w nieskończoność przegrany konflikt między NATO, a Rosją w zrujnowanej i upadłej Ukrainie. Widocznie Pistorius może jednak wychodzić z założenia, że bezcelowe jest przedłużania agonii Ukrainy, a do tego stawia on na interesy Niemiec. Pytanie czy Merz zdoła go przekonać do zmiany stanowiska na ostrzejsze w kwestii wojny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post