Metafizycznym niemalże pytaniem staje się refleksja na temat tego kto nad kim dominuje? Tak jak odwiecznym pytaniem jest czy pierwsze było jajko czy kura, tak tutaj wielu zastanawia się czy pies macha ogonem czy ogon merda psem. W internecie pojawiła się ciekawa analiza dotycząca pytania czy kiedykolwiek ktoś zastanawiał się czy Amerykański Komitet ds. Publicznych Izraela (AIPAC) pociąga za sznurki w polityce USA? Wiele przesłanek może na to wskazywać, choć druga kadencja Donalda Trumpa miała jednak sugerować, że on woli od wojen kinetycznych co najwyżej konflikty gospodarcze, a także dyplomatyczne rozwiązywanie sporów. Jak widać w sprawie Ukrainy nie udało się zupełnie niczego załatwić, natomiast najnowszy konflikt między Iranem, a Izraelem skutecznie wysadził w powietrze próby negocjacji w amerykańsko-irańskich w sprawie redukcji programu atomowego Iranu. Tu jednak do głosu dochodzą opinie, że Trump doskonale wiedział o planie Izraela i dlatego zgrywał do końca kogoś kto chciałby negocjować z Iranem, podczas gdy najbardziej „mokrą” robotę zostawił Izraelowi. Patrząc na to jaki wpływ ma na amerykańskich polityków AIPAC można przychylić się do tezy, że na pewno jest on duży, choć ostatnio stawiano także inną tezę, że Trump miał się pozbyć proizraelskich lobbystów aby móc prowadzić swobodnie rozmowy z Omanie z Iranem.
Członkowie Kongresu z aniołem stróżem
Kongresmen z Kentucky Thomas Massie tej wiosny ujawnił, że każdy członek Kongresu USA ma swojego „faceta z AIPAC”. Czyli można powiedzieć, że nikt nie może tam działać bez oficera prowadzącego, anioła stróża. W ramach takiego pilnowania sponsoruje się mu wyjazdy do Izraela, ale z drugiej strony gdyby miał odejść od narracji, to grozi się brudnymi reklamami. Zasadnym staje się więc pytanie czy w Kongresie pracują sami ludzie, którzy mają różne „ukryte choroby” i wykonujący potulnie rozkazy aby wychwalać syjonistyczną ideologię czy też gdyby ktoś nie chciał się podporządkować to nie ma problemu by albo urządzić wobec takiego prowokacje bądź zwyczajnie rozpowszechniać jakieś kłamstwa z palety „worek-korek-rozporek”.
Przekazywane kwoty
AIPAC jest na trwałe wpisany w amerykański krajobraz polityczny i nie jest istotnym które ugrupowanie obecni rządzi, bądź z której opcji obecnie rządzi w Stanach Zjednoczonych prezydent. Istotnym jest to, że nie ma to znaczenia, gdyż AIPAC zdaniem kongresmana Massiego wpływa na obie partie na wszystkich szczeblach. Choćby można to sprawdzić po kwotach jakimi obdarowywano poszczególnych kandydatów na prezydentów. Joe Biden otrzymał przez 34 lata 5,2 mln dol, Kamala Harris 5 mln dol, Donald Trump 1 mln dol. Z tymże w samym 2024 roku wydał on 42 mln dol. Natomiast aż 100 mln dol. wydawano w ostatnim czasie na miażdżenie krytyków Izraela.
Cele i działania AIPAC
Cele działania tejże organizacji mają oficjalnie zawierać się z tym aby wzmacniane były relacje Stanów Zjednoczonych z Izraelem. Rzeczywiście jednak ma chodzić o to by przekazywano rocznie pomoc dla Izraela w kwocie 17,9 mld dol., uciszać krytyków poprzez nazywanie ich „antysemitami” oraz forsować wojny i sankcje. Natomiast AIPAC działa w różnorodny sposób aby cele swoje osiągać. Do tego służą właśnie wyjazdy opłaconych polityków. Do tego szkoli się na przywódców studentów, aby w przyszłości mieli zapewnienie lojalności wobec przyszłych przywódców. Zapewnia się także finanse od wielkich darczyńców oraz korporacji aby była pewność, że agenda Izraela jest na pierwszym miejscu. Jak informuje wspomniany wyżej kongresman siła AIPAC wzrosła w latach 80 oraz 90. Oparł się jemu tylko George H.W. Bush i popadł w polityczną ruinę. Czy to, że polityczną ruinę nie popadnie Donald Trump może oznaczać, że wejdzie on do wojny, gdyż różne źródła twierdzą, że to co wystrzeliwuje w dużej ilości Izrael na Iran może się niebawem skończyć, a wtedy albo będzie musiało dojść do rozmów albo Trump może ulec „namowom” aby przyłączyć się do konfliktu. Czas może pokazać, czy i AIPAC się mógł o to postarać.
