Prezydent Ukrainy Wołodymyr Żełeński miał przyjechać do Gabinetu Owalnego podpisać umowę na dotycząca możliwości wydobycia minerałów przez Stany Zjednoczone. W zamian miał otrzymać gwarancje bezpieczeństwa od Amerykanów. Zamiast tego otrzymaliśmy spektakl jakiego ja jako żyjący na ziemi śmiertelnik nigdy nie widziałem i co na pewno mogło zszokować każdego, kto wie jak traktowani są w Ameryce przywódcy państw uważanych za amerykańskie satelity bądź kolonie. Tym czasem Żełeński pozwolił sobie na wypowiedzi, które zostały uznane przez Trumpa za obrazę i przywołał on do porządku przywódcę Ukrainy. Z jednej strony można podziwiać Żełeńskiego, który potrafił w miejscu-symbolu przywódcy państwa imperialnego de facto „zabrudzić mu” podłogę, a z drugiej strony może to oznaczać koniec pomocy Amerykańskiej i być może koniec Żełeńskiego.
Wściekłość Trumpa
Bo pytaniem pozostaje co tak naprawdę zrobi teraz administracja Amerykańska, która pomimo że Żełeński pogorszył sobie sytuację swoimi wypowiedziami niczego nie zyskała i nie udało się prezydentowi Stanów Zjednoczonych przymusić Żełeńskiego do podpisania umowy de facto czyniącej z Ukrainy kolonię amerykańską z trzeciego czy czwartego świata. Co oznaczały wypowiedzi Trumpa, że Żełeński nie ma żadnych kart oraz że igra on z trzecią wojną światową. Można bowiem z jednej strony podziwiać Jego za bohaterszczyznę, którą uprawiał na oczach całego świata, a z drugiej strony mówi się po wywiadzie dla Fox News udzielonego o północy po opuszczeniu gabinetu owalnego, że Żełeński zawiódł główną misję, z którą udał się do Waszyngtonu czyli przekonanie Trumpa do porzucenia kursu na wcześniejsze zakończenie wojny oraz przywrócenie stosunków z Rosją.
Smutne konsekwencje
A to może skończyć się źle zarówno dla Ukrainy jak i dla samego Żełeńskiego. Pomimo że twierdzi się, że Żełeński walczył jak lew oraz stanął w obronie interesów swojego kraju, to jednak może to oznaczać wstrzymanie pomocy wojskowej wobec Ukrainy, a przede wszystkim wyłączenie im systemów naprowadzających na cel , co mogłoby oślepić całkowicie obronę powietrzną kraju. Można więc spodziewać się opierania się Żełeńskiego na pomocy z Europy. Już ostatnio Europa zaoferowała pomoc z wysokości większej, niż w ostatnim roku zaoferowała Ukrainie Ameryka. A to oznacza, że być może konflikt potrwa nawet do końca roku, gdyż jak wyliczano bez wsparcia Ameryki Ukraina mogłaby wytrzymać maksymalnie do lata. Tomasz Lis w swoim wpisie nazwał Żełeńskiego nowym przywódcą „wolnego świata”, który także nagle troszczył się w wywiadzie dla Fox News o ginących obywateli oraz niszczone domy, ale przecież cały świat obiegają także nagrania z ulicznych łapanek na obywateli, którzy nie raz walczyli o to aby nie zostać wysłanymi na front. Niektórzy więc cieszą się i ekscytują, że Trump zrugał Żełeńskiego, inni cieszą się, że Żełeński postawił się Trumpowi (co też jest ciekawe, bo wcześniej wielbiciele Trumpa nie widzieli jak poprzedni prezydenci napadali sobie ochoczo na różne kraje i nie chwalili Husajna za postawienie się Bushowi), natomiast krew będzie się dalej lała na frontach Ukrainy gdyż przegranym po tej rozmowie jest znowu pokój.