Słabnie cały czas pozycja Francji w Afryce. Senegal jest kolejny krajem z którego ten kraj wycofuje swoje wojska, udowadniając że nic nie musi trwać wiecznie, a różne czynniki składają się na to że nie można dłużej przebywać w kraju, który kolonizowało się od dziesięcioleci, choć teoretycznie dekolonizacja nastąpiła dawno temu. Francja w związku z tym przekazała swoją ostatnią bazę lokalnym władzom. Cała operacja to część szerszego planu wycofywania się Francji z Afryki Północnej. Tym samym kończy ona swoją obecność od 65 lat w Senegalu. Oficjalna ceremonia która się odbyła w Dakarze żegnała ostatnich 350 żołnierzy.
Spełniona obietnica prezydenta
Decyzja związana jest więc nie tylko ze strategią wycofywania się Francji ale także z decyzją prezydenta Senegalu. Bassirou Diomaye Faye po wyborze na prezydenta Senegalu obiecał wycofanie wszystkich wojsk zagranicznych do końca 2025 roku. Ceremonia w Dakarze miała na celu nie tylko pożegnać żołnierzy francuskich, ale była także oficjalną uroczystością podczas której oficjalnie zwrócono obóz Camp Geille i lotnisko w Dakarze. W uroczystości tej uczestniczyli „szef sztabu generalnego Senegalu, generał Mbaye Cisse i generał dywizji Pascal Ianni, szef francuskiego dowództwa wojskowego w Afryce”. Mimo to relacje nie zostaną całkowicie zerwane i nadal Senegal będzie współpracował z Paryżem. Tego zamiaru nie mają inne opuszczone przez Francję byłe kolonie jak Burkina Faso czy Mali.
Wzrost nastrojów antyfrancuskich
Jednak jest jeszcze coś innego, co spowodowało wcześniejsze rozmowy na temat wycofania tego kraju ze Senegalu. Te odbyły się w lutym 2025 r. W społeczeństwie narastają nastroje antyfrancuskie. Problemy dyplomatyczne oraz rosnący opór społeczny spowodowały eksodus nie tylko z Burkina Faso i Mali, ale także z Nigru. Teraz dołącza kolejny kraj. W styczniu doszedł do tego Czad, który oskarżył na dodatek „o podważanie demokracji, szczególnie w świetle ataku grupy 24 osób na pałac prezydencki z 8 stycznia, co jeszcze bardziej nadwyrężyło stosunki dwustronne”. Wcześniej doszło do wyjścia Francuzów z Gabonu. Wszystko stało się po zamachu stanu, w wyniku którego wyłoniły się nowe władze.
Trump wypełnia próżnię polityczną
Od razu na miejsce Francji do niektórych z opuszczonych krajów chce wejść Donald Trump. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych przyjął u siebie przedstawicieli „Liberii, Senegalu, Gabonu, Mauretanii i Gwinei Bissau którzy obsypywali Trumpa pochwałami, zachwalali ogromne zasoby mineralne swoich krajów i niewiele wspominali o niedawnych cięciach pomocy finansowej ze strony USA, które według ekspertów zagrażają milionom istnień ludzkich na kontynencie afrykańskim”. Obiecał im on handel zamiast pomocy humanitarnej. Jednak pytaniem zasadnym pozostanie czy taka zamiana siekierki na kijek nie będzie oznaczać upadku z deszczu pod rynnę. Trump zmienia strategię likwidując USAID i przechodząc z pomocy humanitarnej na dwustronne stosunki handlowe z krajami afrykańskimi. Cięcia już spowodowały problemy w krajach uzależnionych od pomocy humanitarnej, a tego typu zmiana strategii może spowodować duże naciski ze trony Trumpa wobec tych krajów na zgodę być może na niekorzystne warunki podczas negocjacji. Przymilanie się do prezydenta Stanów Zjednoczonych może nie wystarczyć w kontekście polityki tak wielkiego kraju z tak małymi i nie znaczącymi państwami, co ostatecznie może nie spowodować w tych krajach wzrostu dobrobytu.