Pęka coraz bardziej mit „wolnego internetu”, a wraz z nim wolności wypowiedzi, która przecież jest rzekomo zagwarantowana w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. W związku z uchwaleniem nowelizacji ustawy która obejmuje zmiany w Kodeksie Karnym dotyczącej tzw. mowy nienawiści, Prokurator Generalny, prof. Adam Bodnar podał wytyczne „w zakresie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami”. Może więc to oznaczać, że niedługo ruszyć może maszyna, która uruchomi wszystkich którzy ochoczo będą chcieli się włączyć w walkę o to, aby ktoś przypadkiem nie napisał gdzieś prawdy, nie był zbyt dosłowny w jakiejś opinii, bądź też nie będzie chciał się poddać kolejnej obowiązującej narracji, że mamy się czegoś bądź kogoś obawiać (wcześniej pewnego wirusa, a obecnie Putina), mamy kogoś bezkrytycznie uwielbiać, współczuć mu i pomagać oddawając „wdowi grosz” (Ukraina i Ukraińcy), bądź też akceptować bądź najlepiej podziwiać kogoś za to, że się czymś wyróżnia w społeczeństwie od innych (np. Ci którzy odmienny sposób zaspokajają swoje potrzeby seksualne bądź emocjonalne.
Jak ścigać „nienawistników”?
Aby więc skończyć z pozorem demokracji, wolności słowa, równości wobec prawa oraz wszystkich tych innych słów zdobiących skręcający w kierunku autorytaryzmu system należy zastosować odpowiednie metody dzięki któremu „nienawistnicy” nie będą mogli czuć się bezpiecznie i wypisywać to co myślą na określony temat. Tak więc oto część tychże przestępstw będzie ścigana z urzędu bądź na wniosek prokuratora jako tzw. interes społeczny. Już teraz służby mogą tak naprawdę zabrać laptopa bądź telefon do przeszukania go, a w tym przypadku także prokurator będzie miał prawo nakazać do przeprowadzenia takiej kontroli. Usunięty wpisy lub komentarze także zostaną tutaj uwzględnione. Co bardzie groteskowe w grotesce i „czarnohumorystyczne” w humorze będzie można także ścigać za memy. A przecież to jest coś, co ma śmieszyć tak jak dowcip czy kabaret. Po raz kolejny więc próbuje się cenzurować coś co można jakimś rodzajem twórczości. Poprawność polityczna osiąga tutaj tak absurdalny poziom, że prokurator generalny nakazuje także aby do pokrzywdzonych zwracać się w taki sposób, przy pomocy takich zaimków i form czasownika jaki preferuje pokrzywdzony w trosce o komfort psychiczny poszkodowanego. Prokuratora będzie mogła także prosić o dostęp do operatora telekomunikacyjnego o dostęp do poczty email, aby móc zidentyfikować sprawcę takiego czynu w internecie. Do tego wpisy na czatach prywatnych, a więc swobodna dyskusja zamkniętych grupach tematycznych też będzie mogła być poddana karaniu.
Zagrożenie zamordyzmem
W efekcie, może dochodzić do sytuacji, gdy nie dość, że będzie można ścigać i skazywać za coś co jest pojęciem zarazem bardzo szerokim ale w zależności od poglądów prokuratora, sędziego bądź tzw. neosędziego także i bardzo wąskim. To dodatkowo jeszcze do przykładowo mężczyzny uważającego się za ofiarę mowy nienawiści będzie trzeba jak w filmie „Ogień Bizancjum” zwracać się per Brenda Smith jeśli sobie tego zażyczy, aby czuć komfort psychiczny, bo inaczej przesłuchujący też będą mogli być skazani za mowę nienawiści i bądź różne fobie, będące używane jako broń przez różnorodne organizacje zajmujące się tzw. prawami osób LBGT+. Unieważnione w tym przypadku może się stać przecież prawo do swobodnego używania zmysłu wzroku. Jednak nie powinno być to obiektem zdziwienia, gdyż przecież ledwie 5 lat temu zakazano używać zmysłu węchu na ulicy oraz swobodnego oddychania. Więc widocznie teraz być może będzie trzeba zakładać podczas przesłuchania klapki na oczy aby nie widzieć kogo się przesłuchuje, bez względu na to co miałby pokazywać dokument tożsamości „poszkodowanego”. Prokurator Generalny ma natomiast co roku publikować listę takich przestępstw z nienawiści aby móc pokazywać nasz kraj jako „brunatny” na tle innych. Będzie więc to kolejna „kronika brunatna” po tej jaką publikuje czasopismo „Nigdy więcej”.
