Ortodoksyjni trumpiści być może nie posiadają się z dumy, że ich wyobrażony „kowboj” zaczął od zapowiedzi wejścia „z drzwiami” zanim jeszcze rozpoczął swoją drugą kadencję. Zapowiada się więc handlowa agresja w różnych kierunkach świata, sprowadzanie brutalnie na ziemię pogróżkami także Europy oraz kolejne naciski aby płacić więcej pieniędzy dla NATO, choć nasz kraj pomimo że planuje ogromne wydatki porównywalne u nas z budżetem NFZ to okazuje się, że to więcej niż wydają inne kraje należące do NATO, a i tak mało aby zadowolić tego, którego szczególnie strona PiS-owska uważa za jakąś swoją nadzieję powrotu do gry, gdyż liczą oni jawnie na postawienie przez ekipę Trumpa na ich kandydata w wyborach prezydenckich.
Gra przy wielu stołach
Kierunki uderzenia przez Trumpa dla tych, którzy cierpią na europocentryczną wężyznę mogą wydawać się egzotyczne ale jednak są to strategiczne z punktu widzenia komunikacyjnego oraz bogatych w zasoby miejsca. Oto bowiem może zdarzyć się to o czym mówią Ci znający strategię Trumpa. Kanał Panamski oraz Grenlandia są miejscami konkurencyjnymi we względu na obecność tam Chin, więc może być to zapowiedź wojny handlowej z Chinami, a służyć do tego ma szantaż wobec Duńczyków, którzy mieliby zostać obłożeni cłami jeśli nie będą chcieli podarować Amerykanom Grenlandii. Do tego Trump zaprzecza jakoby miał nie użyć w razie konieczności siły zbrojnej wobec tych dwóch obszarów. A na Grenlandii cały czas czekają ogromne złoża złota, żelaza, miedzi, cynku, uranu, więc dla takiego handlowca jak Trump stawka jest wysoka. Z drugiej strony cłami chce on obłożyć także Kanadę, krytykując fakt kupowania od nich towarów. A przecież to nie koniec, bo jest jeszcze pomysł nazwania Zatoki Meksykańskiej – Amerykańską. Unia Europejska natomiast została połajana za to, że ma deficyty w gazie i ropie, w związku z tym powinna ją zakupić w Ameryce. Inaczej będzie trzeba płacić cła. Tak więc dociskanie kolanem do ziemi może się zacząć bez żadnych sentymentów. Tak się może skończyć uprawianie „dywersyfikacji”.
Rozpacz salonu
Wzmaga się natomiast z tego powodu niepewność globalistycznych polityków w Europie oraz ich medialnych ust i klawiatur, które codziennie biją na alarm o zagrożeniu polityką Trumpa. Napędzana jest psychoza zagrożenia Putinem, który uparcie jest nazywany niemalże kimś kto jest Jego przełożonym oraz wspierającym powrót na stanowisko prezydenta amerykańskiego mocarstwa. Obawa może wynikać jednak z tego, że szczególnie dla polskich, liberalnych elit może oznaczać osamotnienie w tym obszarze jeśli Trump rzeczywiście straci zainteresowanie Ukrainą i skupi się zgodnie z przypuszczeniami na innych obszarach świata, bo przecież do tego dochodzą Jego pogróżki dotyczące Bliskiego Wschodu i Jego domaganiem się od Palestyńczyków uwolnienia zakładników przetrzymywanych od października 2023 roku. Z jednej strony więc brutalna ekonomiczna gra mogąca zubożyć bardziej Europę, a z drugiej „samotność strategiczna” globalistów ale i akolitów Trumpa może powodować zgryzoty oraz zawód choć jednak na różnych poziomach w zależności od poziomu posiadania, bo te jednak patrząc klasowo są odmienne.