Podczas gdy Trump oraz Putin deklarują chęć zachowania zdrowego rozsądku i są gotowi do rozmów to dyplomaci europejscy są gotowi na kolejne wspieranie Ukrainy w jej mitycznym zwycięstwie w wojnie z Rosją. Widocznie z ich strony nie można nadal usłyszeć, że czas położyć kres śmiertelnym ofiarom całego konfliktu, tak jak to znów usłyszeliśmy ze strony Trumpa, bo tutaj obowiązuje cały czas maksyma, że Ukraina walczy za naszą wolność i osłania nas przed Putinem, który gdyby nie Ukraina to zapewne zaatakował by Europę czyli de facto NATO, w którym znajduje się znaczna część kontynentu. Dlatego też kolejni Wysocy Przedstawiciele Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa czyli Joseph Borrell i obecna Kaja Kallas zajmują się tylko agresywną polityką, która ma na celu eskalowanie konfliktu, a więc masową śmierć, okaleczenia, dalsze niszczenie miast, wiosek, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie ludobójstwa, ubożenie kolejnych regionów, uzależnianie Ukrainy od kroplówek finansowych oraz cierpienia na dłuższą metę milionów ludzi na choćby stres pourazowy.
Europa z pretensjami, że brakuje dla niej krzeseł
To właśnie Kaja Kallas jako pierwsza okazuje się zareagowała na to, że Trump spotkają się z Putinem prawdopodobnie w Arabii Saudyjskiej i oświadczyła że Europa musi w takich negocjacjach odgrywać centralną rolę. Trudno stwierdzić wszak skąd taki pomysł ma europejska dyplomatka z mało znaczącego kraju, będącego raczej tylko antyrosyjskim przyczółkiem do stacjonowania NATO-wskiego kontyngentu, że twierdzi że Europa na o czymkolwiek decydować, jeśli od dawna ma ona problemy z samą sobą gdyż Amerykanie od kilku lat pokazują, że nie liczą się z jej opinią oraz polityką, która nawet gdyby miała nie być taka rusofobiczna, to wtedy okazuje się, że można szybko wysadzić rurociąg na dnie morza i przycisnąć ekonomicznie ją do ziemi. Kallas oświadczyła, że Europa wesprze Ukrainę, jeśli tylko ta odrzuci plan pokojowy zaproponowany przez Trumpa i Putina.
Słabe możliwości Europy
Widocznie rzeczywiście Europa może stanąć przed faktami dokonanymi, którymi straszył właśnie Trump, że będzie musiała sama na siebie wziąć pomoc Ukrainie i to w o wiele większej skali niż dotychczas. A to przecież może dodatkowo nadwyrężyć budżety tychże krajów pogrążonych do tego w kryzysie, a tenże kryzys może do tego narastać. Do tego Trump powiedział wprost, że sam Żełeński nie weźmie udziału w negocjacjach i będzie musiał zaakceptować umowę. Szczególnie że jak to powiedział Trump „jego liczby sondaży nie są szczególnie świetne, aby ująć do łagodnie„. Jak ma się pomoc wobec Ukrainy w kwocie 300 miliardów dolarów od USA, do szczątkowych kwot, które mogą zaproponować czy to Wielka Brytania bądź Litwa. Możemy się dowiedzieć, że na pożegnanie Biden przekazał Ukrainie 500 tys. dolarów pomocy, a Wielka Brytania może obecnie zaoferować pomoc zaledwie 125 tys. funtów. Litwa jest w stanie przekazać rocznie 1 mld euro, a Niemcy zmniejszyły pomoc o połowę do 4 mld euro. Do tego brakuje wojskowego sprzętu, więc całe to oburzenie Kaji Kallas wygląda raczej jak wrzask ranionego zwierza, bądź tupanie nóżką obrażonego dziecka, które nie chce przystać na sugestię rodziców.