„Wrogowie” demokracji „na tarczy”


Nie ustają wysiłki unijnych urzędników aby mogli oni zapewnić wszystkim nowoczesnym Europejczykom „bezpieczeństwo informacyjne”. Bo używając ich nowomowy chyba tak można nazwać inaczej zawoalowaną cenzurę, którą chcą wprowadzić ludzie z Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen nazywa to Europejską Tarczą Demokracji. Chodzi po prostu o kontrolę internetu. I co ciekawe bez żadnego wstydu proponuje się aby zewnętrzna komórka wyznaczona przez Komisję Europejską zajmowała się tym aby zwyczajnie kazać mediom społecznościowym danego kraju kasować treści uważane za „propagandowe” oraz „fałszywe informacje”.

Kto zdecyduje co jest propagandą i fałszywą informacją?

Historia propagandy oraz fałszywych informacji jest bogata gdy spojrzymy ze strony apologety demokracji, który uważa cywilizacją Zachodnią za cywilizację dobra, a Wschodnią za dżunglę mówiąc językiem Josepha Borella, czy też zwyczajnie cywilizację zła, z której pochodzi czarna propaganda i działające na ich rzecz złowrogie służby. Ale przecież i Ci, którzy są sceptyczni wobec „końca historii” i tego że demokracja liberalna wcale nie jest najdoskonalsza, a wręcz jest pełna sprzeczności, jeśli nawet nie powiedzieć ponosi klęskę także mogą znaleźć całą masę dowodów na to, że fałszywe informacje oraz propaganda jest wszechobecna w zarówno w europejskich mediach jak i amerykańskich, przytaczając tutaj choćby dwa słynne przykłady propagandy, które dały pretekst do napaści na inne kraje czyli byłą Jugosławię oraz Irak.

Sprzeczność goni sprzeczność

To oczywiście skłania do konkluzji, że taka tarcza ma służyć interesom urzędników Unii Europejskiej, która jest konkurencją wobec takich państw jak Rosja i Chiny, a sprzeczności w takim traktowaniu wolności słowa na internecie mnożą się od samego ujawnienia pomysłu. Oto bowiem grupka ludzi z Komisji Europejskiej, która przecież nie została wyłoniona z wyborów powszechnych, a wśród tych, których wybrali obywatele do Parlamentu Europejskiego ma decydować dodatkowo niedemokratycznymi, a zwyczajnie arbitralnymi metodami które treści są dopuszczalne do publikacji, a które należy odrzucić, a być może jeszcze skazać ich autorów.

Tarczą w „propagandystów” i „kłamców”

Tak skonstruowana tarcza w rzeczywistości zamiast chronić odbiorców przed przemocą intelektualną rzekomych propagandystów może służyć za broń, która ma uderzać, w tych którzy nie mają zamiaru pisać pod ustaloną przez Komisję Europejską wersję zdarzeń, tylko informować o tym jak sprawy mają się rzeczywiście, a często zupełnie przez to inaczej niż chce wszystkim pokazać „wolny świat”. Celem więc tego typu praktyk jest aby pokazani „wolnemu światu” „propagandyści” oraz „kłamcy”, jako parafrazując Karla Poppera „wrogowie społeczeństwa otwartego” zostali uciszeni i znaleźli się „na tarczy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post