Wielka Brytania tak jak wszystkie kraje Zachodu, który uważa się za ostoję bezpieczeństwa, stabilności, ekonomicznej mądrości oraz pielęgnowania wartości demokratycznych, wolnościowych oraz liberalnych gospodarczo tonie w długach, które wynoszą 3 bln funtów. Do tego dodać można konieczność wygaszenia pieców hutnicznych, co ostatecznie skończyło się przejęciem ich przez brytyjski rząd ostatniej huty w Scunthorpe aby uratować ją przed zamknięciem przez chińczyków. Kryzys i tak jest mocno odczuwalny w tym kraju jak i w innych europejskich krajach, które były podawane za wzór. Oprócz tego szef Banku Anglii Andrew Bailey ostrzega przed powrotem do 2008 r., a więc ponownym kryzysem na wzór sprzed 17 lat. “Wtedy zawaliły się banki, dziś ryzyko kryje się gdzie indziej — w cieniu sektora finansowego. Choć sytuacja wygląda inaczej, schemat jest znajomy. Zbyt dużo długu, zbyt mało przejrzystości i złudne poczucie bezpieczeństwa”.
Już nie banki problemem
Obecnie zagrożeniem dla stabilności rynków mogą stać się prywatne fundusze pożyczkowe. Omijają one tradycyjny system bankowy i finansują gospodarkę. Sektor wart jest 1 bln dol. co czyni go jednym z filarów sektora. Jako że te fundusze są związane z rynkiem to problemem może być rozlanie się tego po całym sektorze. Dlatego ostrzega on aby instytucje odpowiedzialne za regulacje zainteresowały się tym problemem. Podaje przykład upadku First Brands i Tricolor, które mogą być pierwszymi ostrzeżeniami dla tych, którzy ignorują niebezpieczeństwo wielkiego kryzysu. Wcześniej instytucje prywatne miały uchodzić za stabilne, a obecnie wieszczy on, że to właśnie one mogą stać się głównym problemem. Jak zaznacza autor artykułu na portalu Bithub “kiedyś niebezpieczeństwo tkwiło w bankach hipotecznych i derywatach, dziś w funduszach, które pożyczają bez pośrednictwa banków. Jeśli wzrośnie liczba niewypłacalności, te fundusze mogą stać się nowym epicentrum kryzysu”. Dlatego potrzebna jest przejrzystość, której miało zabraknąć w 2008 r.
Oberwą również kryptowaluty
Wykazane jest, że w czasie takich problemów inwestorzy uciekają zarówno do dolara jak i obligacji, co może grozić zachwianiem rynkiem kryptowalut, które mogą stać się mniej pożądane. Bitcoin cały czas jest rzekomo uważany za ryzykowny i dlatego może mu grozić spadek popytu. Autor zaznacza, że kanały rozlania się kryzysu są inne, ale te same emocje inwestorów, dlatego też może się okazać, że sytuacja przypomina pogodę w górach, która może być bardzo piękna i spokojna, ale turysta nie znający realiów, może nie spodziewać się, że w każdej chwili grozi jej gwałtowna zmiana kończąca się burzą. Czy właśnie taką sytuację przypomina obecny świat finansów. Czy to tylko jedna z wielu prognoz, takich samych jak te, które w ostatnich latach co roku straszyły zimami stulecia na świecie.?




