Po pokoju miałaby nastać chińska wojna

Pokój na Ukrainie w cieniu wojny celnej USA–Chiny

Nie jest żadną tajemnicą, że pokój na Ukrainie, który miałby być efektem rozmów Putina z Trumpem wcale nie miałby mieć za zadanie nastanie realizacji idei wiecznego pokoju na świecie, ale elementem strategii pozostania Stanów Zjednoczonych jako dominującego na świecie mocarstwa. Próba wojny celnej, którą Stany Zjednoczone nie pierwszy raz już z nieudanym skutkiem chcą wywoływać z Chinami to tylko jeden z wielu sposobów na to aby zahamować wzrost potęgi chińskiej wobec amerykańskiej. Odpowiedzią jednak na te próby jest jeszcze większa konsolidacja Rosji z Chinami, a obecnie także z Indiami. Podwyższanie ceł nie odnosi zamierzonych przez Trumpa skutków, a zanosić się może na to, że końcowe ogniwo czyli amerykańscy konsumenci mogą zapłacić za podwyższone cła w wyższych cenach, tak samo jak amerykańskie przedsiębiorstwa. Jak ostatnio zostało ujawnione w planach naturalnie Amerykanie mają także cały czas chęć przejęcia wpływów w Chinach w przypadku zmiany władzy w tym kraju. Informuje o tym Raport Hudson Institute.

Chiny po upadku KPCh

Raport ten przedstawia sytuację po hipotetycznym upadku rządów Komunistycznej Partii Chin.Autorem artykułu jest Miles Yu. Miesza on za granicą i angażuje się w działania antykomunistyczne oraz antychińskie. Stał się liderem w antychińskiej strategii amerykańskiej. Po uzyskaniu wykształcenia w Stanach Zjednoczonych i wykładach w Akademii Marynarki Wojennej w Stanach Zjednoczonych został członkiem administracji Trumpa w 2017 r. Był doradcą ds. polityki i planowania w Chinach sekretarza stanu USA. Upublicznienie tego raportu odzwierciedla cele amerykańskiej polityki. Amerykanie po udanej próbie przyciągnięcia na swoją stronę Rosji i skierowania jej przeciwko Chinom mogliby przygotowywać się do zmiany reżimu w Chinach. W raporcie przedstawione jest, że “Stany Zjednoczone musiałyby wysłać siły specjalne, aby przejąć kontrolę nad chińskim arsenałem nuklearnym”. Oprócz tego Stany Zjednoczone “zdemilitaryzowałyby Chiny, przekształcając chińskie wojsko w siły obronne kraju, jednocześnie rozbrajając chińskie pociski rakietowe, lotniskowce i inną broń ofensywną”.

Wykorzystanie separatyzmów

Patrząc na treść raportu można odnieść wrażenie że Amerykanom miałaby się marzyć “bałkanizacja Chin”. Autor artykułu stawia tezę, że Amerykanom ta sztuka mogłaby się udać. Jego zdaniem wielu separatystów z Tajwanu, Tybetu czy Sinciangu dąży do tego aby móc uzyskać niepodległość etniczną i dlatego ją promują. Pretekstem do interwencji amerykańskiej w Chinach mogłaby być “ochrona migrantów”. Mianoby wtedy wysłać wojsko, bądź sfinansować korpus zbrojny lub też różne separatyzmy, tudzież lokalne siły zbrojne przeciwstawiające się rządowi centralnemu. Natomiast Stany Zjednoczone miałyby zapewnić ochronę militarną i odeprzeć interwencję rządowych sił chińskich. Przywoływany jest tu przykład Japonii z lat 30-tych XX wieku, kiedy to wspierała ona różne marionetkowe rządy w Chinach. Stany Zjednoczone miałyby naśladować Japonię pod hasłem “wolności i demokracji”.

Czy to w ogóle możliwe?

Na to pytanie odpowiedź jest taka, że potencjał militarny, technologiczny sprawia, że obalenie rządów KPCh jest praktycznie niemożliwe. Jednak Stany Zjednoczone nie raz podejmowały różne próby i tego typu plany na pewno istnieją, aby obalić tenże system rządów w Chinach na kształt podobny do Związku Radzieckiego. Działania Stanów Zjednoczonych przeciwko chińskim władzom miałyby iść trójtorowo. Z jednej strony namawiając Chińczyków do buntu, z drugiej strony pozyskując siły proamerykańskie oraz dezerterów i w końcu pozyskiwać separatystów. Do tego dochodzą próby wojen handlowych i finansowych, choć tutaj przecież już te praktyki zostały zastosowane ze skutkiem zdecydowanie nieudanym.

Seria prowokacji

Amerykanie w końcu mogliby zastosować różne prowokacje ze strony sąsiadów próbując osłabiać w ten sposób Chiny, wciągając je w gorące konflikty. Jednym z przykładów byłaby strategia namówienia Tajwanu aby dokonali masakry Chińczyków u siebie i dzięki temu zmuszeniu tego kraju do interwencji tak samo jak Rosjanie interweniowali w Donbasie. Do tego wysuwana jest propozycja atakowanie statków chińskich rybackich czy też handlowych, bądź używanie nawet rakiet czy dronów. Ten sam schemat proponowany jest w przypadku Korei Południowej, z tymże w tym przypadku wojna mogłaby zostać sprowokowana również przeciwko Korei Północnej. Identyczne prowokacje mogą marzyć się także autorowi strategii w przypadku Japonii. Demonizacja Chin i jej sytuacji przedstawiona w raporcie miałaby rzekomo być zaczątkiem do udanej operacji zmiany władzy i liberalizacji kraju na zachodnią modłę, jednak nadal pozostaje cały ogrom sprzeczności, który powoduje że tenże raport jest raczej pisany z punktu widzenia chciejstwa. Sama partia liczy 95 mln członków. Sam kraj natomiast 1,4 mld ludzi. Do tego dochodzi rozległy teren, a do tego pytaniem pozostaje jak zachowaliby się obywatele w takim przypadku. Czy pozwolili masowo na podważanie takiego autorytetu takim, jakim cieszy się władza w Chinach. Bez wątpienia plany na ewentualną zmianę władzy w tym kraju istnieją, ale tym bardziej publikowanie takiego raportu niewiele może wnieść do realiów, a wskazywać tylko na słabość Stanów Zjednoczonych i niemożność pogodzenia się z faktem schodzenia z ze szczytu podium i ustąpienia miejsca innym graczom, którzy chcieliby zostać równorzędnymi partnerami.

Dodaj komentarz

Related Post