Podatek do kwadratu zuboży Polskę?

Nowy podatek ETS2 w Unii Europejskiej – wpływ na ceny energii w Polsce

Ledwo co doszło do zjawiska, które w Polsce nazywano potocznie “putinflacją”, a szykuje się krajom Unii Europejskiej, w tym naturalnie Polsce kolejną opłatę, która może spowodować kolejne ubożenie obywateli w naszym kraju. Tym razem jednak nie będzie można zrzucić odpowiedzialności na Rosję i Putina, gdyż opłaty wymyślili europejscy urzędnicy. Wedle tego co podaje portal “Forsal”, w 2027 roku miałby zostać wprowadzony system ETS2 nazywany nowym podatkiem. Jego wprowadzenie miałoby znacząco podwyższyć ceny energii, paliw i ciepła. Wszystko w imię kosztów emisji złowrogiego dwutlenku węgla. Premier Donald Tusk świadomy wybuchów niezadowolenia społecznego z tego powodu już teraz myśli o łagodzeniu skutków wprowadzenia tego podatku. Widocznie w tym przypadku też uważa, że mogłoby to wywrócić do góry nogami rządy w wielu krajach europejskich, jak twierdził na przykładzie wprowadzenia zakazu produkcji aut z napędem spalinowym po 2035 r. W tym przypadku polski premier proponuje przesunięcie terminu i okresy przejściowe.

Koalicja 15 państw za przedyskutowaniem

Na koalicję która utworzyła się w celu przedyskutowania tematu składają się m.in. z Włoch oraz Belgii. Chcą oni zwrócić uwagę Komisji Europejskiej na zagrożenia wynikające z wdrożenia tego podatku. Obecni urzędnicy tłumaczą się odziedziczeniem wdrożenia tego podatku, gdyż dyrektywę przyjęto jeszcze w 2023 r. Jako że zauważyli oni zagrożenia wynikające z jej wprowadzenia to stwierdzili że wymaga to negocjacji. Absurd sytuacji polega na dwóch kwestiach, które pokazują, że zamiast skasować jedną decyzją drastycznie niekorzystne dla społeczeństw pomysły trzeba by to odrzucać przez wielomiesięczne być może nalegania i apele. Wiceminister klimatu i środowiska Henryk Bolesta powiedział bowiem, że “Warto jednak pamiętać, że inaczej ma się wpływ na zmiany w projektowanej legislacji, bo wtedy wystarczy coś zablokować w małej grupie państw (…), a jak już coś obowiązuje, to potrzeba nie tylko większości państw, ale trzeba też przekonać Komisję Europejską, bo to jest jedyny aktor, który ma inicjatywę legislacyjną na szczeblu europejskim”. O losie naszych portfeli decydować ma więc wąska grupka ludzi, którzy nie są wybierani przez obywateli na te stanowiska w demokratycznych wyborach.

Najpierw coś wprowadzić aby później z tym walczyć

Niesamowitym absurdem jest więc to o czym następnie mówi Bolesta. Jako, że największą obawą jest to, że “wprowadzenie tego systemu może spowodować niekontrolowany wzrost cen pozwoleń, a niekontrolowany wzrost cen pozwoleń oznacza droższy transport, droższe ogrzewanie”, w związku z tym liczy się na to, że Komisja zarazem wprowadzi system kontroli ceny, co ma wyeliminować ryzyko wpychania ludzi w ubóstwo energetyczne. Co bardziej ciekawe Polska jak zwykle w tej kwestii jest najbardziej pilna i nie postulowała odsunięcia tego ETS2 o trzy lata. Komisja Europejska powinna wedle planu wprowadzić ETS już w przyszłym roku i polski wiceminister mówi, że powinno się także wprowadzić poprawki dotyczące ETS2. Czyli zasada tutaj wygląda następująco – wprowadzamy jakieś drastyczne opłaty, które nie są w ogóle konieczne, a zarazem wprowadzany kontrole tych cen aby nie ubożeli najubożsi. A oprócz tego Polska jest za najszybszym wprowadzeniem obydwu systemów, jako ta, która zawsze zgadza się na wszystko co wymyśli najgorszego dla swoich obywateli Unią Europejska. Żeby widocznie jeszcze móc przewalić jakieś pieniądze wprowadzony ma być obok tego Społeczny Fundusz Klimatycznym, który ma powstać równolegle z ETS2 i rekompensować koszty najuboższym mieszkańcom Unii Europejskiej. Polska ma otrzymać z tego tytułu 11,4 mld euro do 2032 r. Sięga się więc do kieszeni unijnych podatników dwukrotnie. Raz ściągając opłaty za ETS2, a za drugim razem wykorzystując pieniądze ze składek, należące do podatników aby im samym rekompensować wymyślone kolejne opłaty, za to że wydychają dwutlenek węgla.

Podatek nad podatkami odczuwalny dla wszystkich Polaków

Autor artykułu pisze, że finalnie ETS2 oznaczać będzie przerzucenie wyższych cen, prądu, gazu i węgla na konsumentów, po tym jak także firmy będą musiały płacić wyższe opłaty za emisję CO2. Przytaczana jest opinia ekspertów, którzy nazywają to podatkiem nad podatkami, gdyż odczują go niemalże wszyscy Polacy i choć firmy miałyby minimalizować koszty to i tak rzeczywiście nie da się przesunąć dodatkowych wydatków na konsumentów. Będzie to więc stricte podatek do kwadratu. “Specjaliści przewidują, że efekty ETS2 mogą być odczuwalne nie tylko w sektorze energetycznym. Wzrost kosztów produkcji i transportu wpłynie także na ceny usług i towarów konsumpcyjnych, co w praktyce zwiększy codzienne wydatki Polaków. Wysoka inflacja w połączeniu z dodatkowymi obciążeniami może ograniczyć siłę nabywczą społeczeństwa, wpływając na konsumpcję i dynamikę gospodarczą”.

Tusk za łagodzeniem skutków

W sprzeczności z tym co mówił wiceminister Bolesta jest deklaracja rządu Tuska, który chce łagodzić skutki ETS2. Oprócz postulatu odroczenia wprowadzenie tych drastycznych opłat za pozwolenia proponuje się okresy przejściowe dla niektórych branż. Presja inflacyjna i tak będzie wysoka, a wzrost kosztów mimo to nieunikniony z powodu wprowadzenie ETS2 do niektórych branż. Dodatkowo dynamika płac przewyższa wydajność pracy i w tym przypadku presja na ceny będzie jeszcze większa. Także Solidarność w raporcie ma ostrzegać przez objęciem tym podatkiem transportu drogowego, co może oznaczać wzrost cen paliw, a w efekcie dalsze wykluczenie transportowe ludzi z mniejszych miejscowości, z których można wydostać się wyłącznie samochodem, co może spowodować rezygnację z jeżdżenia do pracy w większej miejscowości i jej utratę. Polska wedle wyliczeń ma być jednym z najbardziej obciążonych kosztami krajów za emisje w komponencie ciepłowniczym. Więcej mają płacić bardziej zamożne Niemcy, Francja i Włochy. A przecież wystarczyłby jeden prosty krok – zrezygnować z tych podatków, które choćby nie obowiązują na sąsiadującej z Polską Ukrainie, której kapitał zaczyna przejmować różne branże w Polsce. Oznaczałoby to jednak likwidację ogromnego biznesu dla tych, którzy z tych opłat żyją, jak dla tych, którzy z nimi walczą.

Dodaj komentarz

Related Post